Przepraszam za Gibsona…

Przepraszam za Gibsona…

W „Pasji” męka Chrystusa pokazana jest w sposób odrażający, naturalistyczny, graniczący z sadyzmem Prof. John T. Pawlikowski, wykładowca Catholic Theological Union w Chicago, przewodniczący Międzynarodowej Rady Chrześcijan i Żydów – Czy „Pasja” jest filmem antyżydowskim? – Nie chce mi się wierzyć, że Gibson miał zamiar świadomie nakręcić film antysemicki. Jednak ukazywanie Żydów jako głównych sprawców śmierci, czym nawiązuje do utartych wizerunków, było w historii chrześcijaństwa źródłem wielu wybuchów nienawiści przeciwko nim, niejednokrotnie także zbrodni. Reżyser wyraźnie odrzuca nauczanie Soboru Watykańskiego II i podkopuje fundament, na którym wspierają się posoborowe odczytanie i interpretacja Biblii, w myśl których to przede wszystkim Rzymianie odgrywają rolę sprawczą i wykonawczą w śmierci Syna Bożego i ponoszą za nią odpowiedzialność. Mało tego, prezentuje także ten fakt narodowi, którego Świątynia została zniszczona jako rezultat śmierci Jezusa. To nie jest ani biblijne, ani historyczne, ale przez wieki chrześcijaństwa usprawiedliwiało ataki przeciw Żydom. – Słowa księdza profesora, iż w „Pasji” jest trucizna („The poison in „The Passion””) za renomowaną gazetą „Baltimore Sun” obiegły całą Amerykę. O czym mowa? – Trucizną jest odbudowywanie klasycznego przedsoborowego wizerunku Żydów i judaizmu. U ludzi z ukrywanymi uczuciami antysemickimi takie wizje mogą zaowocować konkretnymi działaniami skierowanymi przeciw Żydom. W Stanach mieliśmy już kilka reakcji tego typu. Obrazowo można by rzec, że Vaticanum II to była gigantyczna terapia detoksykacyjna podjęta przez najbardziej światłych lekarzy luminarzy. Organizm oczyścił się, odetchnął. Obecnie podjęto próbę masowego zaaplikowania trucizny. Wierzę w uodpornienie na nią, choć nie wszędzie jednakowe. – W jakiej mierze wizja „żydowskiego szantażu” stosowanego wobec Piłata jest toksyczna? – W czasach Jezusa Rzym władał Palestyną żelazną ręką. Takie są fakty historyczne i ich relatywizowanie nie służy prawdzie. Kapłani Świątyni działali w ramach bardzo wąskiej opcji i nie mieli jakiejkolwiek pozycji, aby szantażować Piłata, który był brutalnym tyranem. Gibsonowski wysiłek, aby uczłowieczyć rzymskiego namiestnika w kontraście do uzbrodnienia Żydów, jest całkowitym zakłamywaniem historii. Dlatego jest toksyczny. – Co też ksiądz mówi? Przecież Piłat to tak sympatyczny polityk, że mógłby nawet liczyć na głosy w wyborach prezydenckich. – Nie istnieją żadne wiarygodne dowody na to, że administrator rzymskiej okupacji Jerozolimy okazywał Jezusowi sympatię. To czysta manipulacja Gibsona. – Kogo właściwie reprezentują arcykapłan Kajfasz i jego rada świątynna? Jaką część żydowskiej społeczności miasta? Kto chce śmierci Jezusa? Kto ma w tym interes? – Ważne pytania. Kajfasz współrządzi społecznością okupowanej Jerozolimy. Jego możliwości praktycznego kreowania rzeczywistości są mniej więcej takie jak przywódców religijnych w czasach komunistycznych. W niektórych drugorzędnych obszarach jego zdanie jest akceptowane. Ale nie w pryncypiach politycznej racji stanu Imperium Rzymskiego! Taki kontekst ma sprawa Chrystusa. Dla Piłata jest on politycznym agitatorem, który podważa władztwo Rzymu na powierzonym prefektowi terenie i którego popularność i wpływy lawinowo wzrastają. W świetle docierających do Piłata sprzecznych informacji skutki działalności przybysza ogłaszającego „królestwo nie z tego świata” są trudne do przewidzenia. Także dla osobistej kariery cesarskiego administratora. To jest powód, dla którego Chrystus zostaje skazany na śmierć i trafia na miejsce stracenia, gdzie kończą więźniowie polityczni. – Czy słowa z Ewangelii Mateusza (27:25) – „Krew jego na nas i na dzieci nasze” – będące rzekomo deklaratywną przepowiednią żydowskiego przeznaczenia, są udokumentowane historycznie? – Wspomniany ustęp 27:25 jest najbardziej kwestionowanym tekstem w Nowym Testamencie. Niektóre tłumaczenia biblijne podają go w nawiasach, może być bowiem późniejszym uzupełnieniem, dodatkiem do oryginalnego tekstu ewangelicznego. Nie jest jasne, co oznacza. Dlatego też w wielu pasjach był pomijany. Gibsonowska manipulacja tym najbardziej – z punktu widzenia żydowskiego cierpienia i śmierci z rąk chrześcijańskich – toksycznym tekstem jest moralnie nieodpowiedzialna. Umieszczanie tej sceny w filmie, to znów jej usuwanie, a na koniec przywrócenie, ale bez angielskiego tłumaczenia, jest manipulacją najgorszego rodzaju… – Po co reżyser to robił? – Jestem pewien, że Gibson chciał zachować tę złowieszczą „zapowiedź” żydowskiego losu w pełnym wymiarze: obrazu, tekstu w języku aramejskim i angielskich napisów, ale rozmaite środowiska, zarówno żydowskie, jak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 11/2004, 2004

Kategorie: Kultura