Przestroga dla Polski

Należę do nielicznego, jednakże istniejącego grona ludzi, którym mocno dokucza świadomość tego, iż ponoszą pełną odpowiedzialność za trudny – a bywa że i tragiczny – los olbrzymiej rzeszy ludzi pozbawionych za sprawą transformacji ustrojowej pracy i względnego dobrobytu, jakim cieszyli się wcześniej, za czasów tak zwanego ustroju socjalistycznego. Nie kierowałem w ubiegłych latach żadną istotną zmianą ustrojową, przeto poczuwam się do owej odpowiedzialności raczej z powodu zaniechania niż za czynności sprawcze. Coś tam wprawdzie pisałem i mówiłem o szkodliwości „reformy przez ruinę” lansowanej przez liberalne koła ekonomiczne, ale teraz widzę, że należało protestować znacznie bezwzględniej, głośniej – może nawet brutalniej. Położyć się np. na schodach w Sejmie i demonstrować głodem przeciw zbrodniczej likwidacji PGR-ów. Długo można wyliczać niezrealizowane sposoby walki z absurdami, w które wpędzali nasz kraj źle przygotowani do funkcji, jakie im zostały powierzone, dopuszczeni do władzy – jak się okazało, całkiem bezzasadnie – pożal się Panie Boże „ekonomiści”. Wszak to ich naturalnym obowiązkiem było przewidzieć konsekwencje sposobu dokonywania przemian i lojalnie uprzedzić resztę świeżo upieczonych przywódców politycznych kraju, do czego te popierane działania muszą doprowadzić. Tak zwani ekonomiści, z tytułami naukowymi, mieli wtłoczone

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 05/2003, 2003

Kategorie: Felietony