Przeznaczenie wierzy kłamcom

Oszukiwali tylko w sprawie pieniędzy. Uczucia były prawdziwe – Weź pożyczkę. Jego dłoń zatrzymała się, jakby powiedziano mu, że dotyka obcej kobiety. Ale palce obejmowały pierś, która była znajoma. – Czy musisz teraz opowiadać takie bzdury? – Krzysztof się cofnął. – Nadzwyczaj podniecający tekst. – Kiedyś o tym musimy porozmawiać. Ona przyjeżdża za tydzień, a my jesteśmy goli – Krystyna owinęła się prześcieradłem. – Goli dosłownie i w przenośni – roześmiał się, ale nie próbował jej objąć. Sprawa była poważna. Po pół godzinie rozmowy byli pewni, że pożyczki nie dostaną. Krzysztof pracował w prywatnej firmie, która dopiero wchodziła na rynek z dietetycznymi płatkami śniadaniowymi. Zarobek był na razie znikomy. Krystyna przynosiła ze szpitala do domu także mniej pieniędzy niż przed podwyżką. – Tak sobie wywalczyliśmy – śmiała się – po sto złotych na głowę, ale za to zabrali nam różne dodatki. No i proszę – rzucała na stół kilka setek. List Mary High stał oparty o telewizor. Mary, przyjaciółka matki Krystyny, jeszcze z poznańskiego gimnazjum, pytała, czy mogłaby zamieszkać u Krysieńki. W Polsce nie była od piętnastu lat, dokładnie od pogrzebu matki Krystyny. Przeprasza za kłopot, ma w Polsce parę spraw urzędowych. – Była dla mnie jak księżniczka – następnego dnia Krystyna znowu wróciła do tematu. – Piękna i bogata. Ile ona teraz ma lat? Chyba z osiemdziesiąt, nie, mniej. Musiałabym zapytać ojca. – Lubi cię – powtarzał Krzysztof. – Musimy wykorzystać tę szansę, bo nigdy nie wydostaniemy się z tych bloków. Jesteś pewna, że nie ma rodziny? – Wszyscy zginęli w katastrofie lotniczej jeszcze przed śmiercią mojej matki. Sprawa jest czysta jak łza. Nie mogli przyjąć ją opowieściami o nędzy polskich szpitali i źle sprzedających się płatkach. Powinni zaprezentować się jako skromne, ale niebiedne małżeństwo. – Tylko wtedy będzie chciała w nas inwestować – tłumaczyła Krystyna. Zadzwoniła do ojca. Powiedział, że co ma, to pożyczy. Pieniądze jak woda Mary High czuła rozczarowanie. Krystyna była pediatrą, Krzysztof pracował w firmie spożywczej, a tymczasem mieszkali skromnie. Pokoik, w którym postawiła walizki, tylko z nazwy był gościnny. Szare zacieki działały odstraszająco. Uspokoiła się dopiero po obiedzie we włoskiej restauracji. Krzysztof wybrał dobre wino, widać młodzi wydają pieniądze na teraźniejszość. Starsza pani zaczęła wspominać przeszłość. – A twój ojciec? Nadal jest taki przystojny? – zapytała Krystynę. Była spłukana. Ona, stateczna Mary High, dała się nabrać eleganckiemu dżentelmenowi, który chciał spędzić z nią ostatnie lata życia. W tym celu musiał nabyć domek w Brighton. I on, i pieniądze znikły bez śladu. Cała nadzieja w tych młodych. W końcu poza ojcem Krystyna nie ma nikogo. Może pożyczy jej trochę pieniędzy, a może przez rok pozwoli pomieszkać u siebie? Na razie Mary High postanowiła nie wtajemniczać gospodarzy w swoje kłopoty finansowe. Krystyna i Krzysztof traktowali ją jak bohaterkę z “Dynastii”. – Co mam zrobić? – zastanawiała się. – Wstać i zawołać – jestem goła! Codziennie rano Mary High wychodziła załatwiać nie istniejące sprawy finansowe. Żegnał ją Krzysztof. Proponował jajka na bekonie, ona wybierała jego dietetyczne płatki. Krystyna znowu miała dyżur. – Słuchaj, musisz z nią porozmawiać – Krzysztof zadzwonił w południe. – Pieniądze płyną jak woda. Chyba nie ma co liczyć na testament Sądząc po tym, ile wina wypija, to ona nigdy nie umrze. Więc realizujemy wariant drugi – duża pożyczka. Wiedziała, kiedy będzie mogła ich poprosić o pomoc finansową. Po powrocie z grobu matki Krystyny. Pojedzie do Szczecina, z ojcem Krystyny powspomina dawne czasy, wróci i jakoś tak rozmowa zejdzie na pieniądze. Młodzi na pewno jej nie odmówią. Wczoraj dostała list z Brighton. Nikt tam nie słyszał o jej narzeczonym oszuście. Krystyna nie potrafiła ukryć ulgi. Wyjeżdża. To cudownie. Choć starsza pani kosztowała ich mniej, niż sądzili, to jednak trzecia osoba w małym mieszkanku była uciążliwa. Szczególnie, że ciągle nie przedstawili jej swojej finansowej prośby. Mary High kupiła drożdżówkę, gazety. Podróż do Szczecina jest długa. Po powrocie postawi sprawę jasno. Chyba

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 47/2000

Kategorie: Przegląd poleca