Przeżyte nie mija – rozmowa ze Zbigniewem Dominą

Przeżyte nie mija – rozmowa ze Zbigniewem Dominą

Jestem z pokolenia dzieci wojny, dorastałem w Polsce Ludowej, której moja generacja zawdzięcza niemal wszystko ZBIGNIEW DOMINO– pisarz, sybirak, autor kresowo-syberyjskiej sagi powieściowej. Rozmawia Ryszard Zatorski Zaczęło się od „Syberiady polskiej”, potem był „Czas kukułczych gniazd” i jakby suplement do tych powieści, „Tajga”, a zbiór opowiadań „Cedrowe orzechy” to prapoczątek sagi rodziny Dolinów. Z głównym bohaterem, Staszkiem, którego poznajemy w „Syberiadzie” jako 10-letniego chłopca, gdy wyrwany ze snu nocą 10 lutego 1940 r. przez NKWD, z rodziną i wszystkimi polskimi mieszkańcami wsi Czerwony Jar na Podolu zesłany zostaje na Sybir, do tajgi nad Pojmę. Teraz ukazała się trzecia powieść z tego sybirackiego cyklu – „Młode ciemności”. Podobnie jak poprzednie została opublikowana przez warszawskie Wydawnictwo Studio EMKA.– Ten kresowo-syberyjski cykl w powieści przetwarza się już na czas tużpowojenny. Zdecydowałem się kontynuować opis losów moich bohaterów, zwłaszcza Staszka Doliny, bo on reprezentował pewne pokolenie… Pańskie pokolenie? W Staszku Dolinie odczytuje się życie autora, biograficzne wręcz fakty…– Uważałem, że ten okres tuż po wojnie trzeba opisać i że ja powinienem to zrobić, bo teraz takiej książki już chyba nikt nie napisze. To nie jest zarozumiałość, tylko stwierdzenie faktu. Z różnych powodów nikt nie napisze takiej książki z punktu widzenia mojej generacji. Czyli też subiektywnie?– Zapewne, bo wszystko jest subiektywne w tym przypadku. Ale realia są prawdziwe i dlatego się zdecydowałem. Na nich opiera się konstrukcja tej powieści. Trwały jest też łącznik syberyjski. Na tym chłopaku, Staszku Dolinie, owe lata wojenne i tużpowojenne ciążyły i ciążyć będą do końca żywota. I dlatego niełatwo się to pisało. Po pierwszej euforii, że przeżył Sybir, i jego zachwyceniu Polską, która jest, lecz której z czasem coraz bardziej nie rozumie, jest zdziwiony tym, co się dzieje w jego kraju. Wyobrażał sobie raj odzyskany, a tutaj brat do brata strzela i te wszystkie powojenne perypetie wokół… Dlatego los tego pokolenia wydawał mi się taki ważny. Doświadczeni wojną Los szczególnego pokolenia?– Jestem z pokolenia, które od wczes-nego dzieciństwa zostało tak czy inaczej ciężko doświadczone wojną i które dorastając, innej Polski niż ta powojenna nie znało. I które w większości wszystko jej zawdzięcza – wykształcenie, pracę i późniejsze życie. W każdym razie ja zawdzięczam na pewno. Dla nas, dla mnie PRL nigdy nie była i nie będzie czarną dziurą w historii Polski, jak chcą tego dzisiaj niektórzy nawiedzeni ideolodzy, politycy i niedouczeni, mściwi pseudohistorycy. I dlatego zdecydował się pan na napisanie tej książki?– Tak. Pisało mi się długo i trudno, bo chciałem zachować tamten czas w realiach, utrwalić język i jak zwykle trzymałem się twardo i wiernie historii owych lat. Rzecz się dzieje krótko, bo praktycznie przez nieco ponad dwa lata, poczynając od jesieni w 1947 r., a kończąc w lipcu 1949 promocją oficerską młodego podporucznika Staszka Doliny… Ale ile się wtedy w Polsce działo! Jest to również czas dojrzewania młodego bohatera tej powieści, stąd tyle jego zakrętów, oczarowań, przygód i miłosnych uniesień. I to wsiąkanie w Polskę Ludową, która – podobnie jak mnie – dała młodemu Staszkowi wszystko. Można rzec nawet, że odwzorowana została autobiograficznie droga samego autora.– Oczywiście, że w jakimś stopniu tak jest. Bo jak stwierdził Marcel Proust w „Czasie odnalezionym”, „jedyne życie rzeczywiście przeżyte to literatura”. Fantazjować, fabularyzować coś zmyślonego jest znacznie łatwiej, niż zmagać się z opisem i fabularnym przetwarzaniem znanego autorowi z autopsji świata i ludzi. A wobec tego „Młode ciemności” – jakby powiedział Andrzej Mencwel, a tak napisał w przedmowie do jednej z książek Igora Newerlego – „to powieść, która naprawdę się dzieje”. I tak jest w tej książce? Te wątki autobiograficzne…– Jeśliby ich szukać w tej powieści, to autor i jego główny bohater idą niemal tym samym tropem z rodzinnych rzeszowskich stron szczęśliwego dzieciństwa poprzez Podole, z którego wywieziono na Sybir rodziny – tę realną Dominów i powieściową Dolinów. Prawie siedmioletnia syberyjska wyrwa zesłańcza w życiu chłopca, który trafił do tajgi nad Pojmą, mając 10 lat zaledwie, a jego brat Tadek tylko trzy. Potem powrót do kraju w 1946 r. na Ziemie Odzyskane i wreszcie wojsko. Tak, są w „Młodych ciemnościach” wątki autobiograficzne, bo w jakiej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 44/2012

Kategorie: Kultura