Przysmaki z telewizji

Przysmaki z telewizji

Prowadzący programy kulinarne z gotowania zrobili swój przepis na życie  Do tematu podchodzą bardzo poważnie. Bo gotowanie to nie jakieś tam pichcenie. To prawdziwa sztuka, z czasem coraz bardziej wyrabiająca kubki smakowe. Jeden błąd i potrawa nie ma tego wymarzonego smaku. Wszystko trzeba zaczynać od nowa. Niektórzy mistrzowie chcą się dzielić wiedzą. Wybrali medium bezpośrednio docierające do widza – telewizję. Gotowanie na ekranie upowszechnił Maciej Kuroń. Za nim poszli następni. Kulinarny chaos Pascal Brodnicki na pierwszy rzut oka bezładnie rzuca się po kuchni. Jest energiczny z natury, więc wszędzie go pełno. W jednej sekundzie robi kilka rzeczy. Ale z pozornego chaosu zawsze wyłania się efekt końcowy. Pascal jest najlepszym przykładem sukcesu po polsku. Przygodę z kuchnią zaczął jeszcze we Francji. Gdy miał kilkanaście lat, przyjechał do Polski. Nie mówił ani słowa w naszym języku. Szkołę kończył korespondencyjnie, uczył się szeleszczącej mowy i zdobywał kucharskie doświadczenia. W końcu wystąpił o polskie obywatelstwo, zaczął też uczyć w Akademii Kurta Schellera. Tam zauważył go jeden z kursantów, producent telewizyjny, i zaproponował nagranie próbnego odcinka. Choć TVN początkowo bała się, że nikt go nie zrozumie z powodu francuskiego akcentu, Pascal w końcu trafił na ekrany telewizorów i od zaledwie miesiąca wyżywa się w audycji wzorowanej na brytyjskim programie popularnego kucharza Jamiego Olivera. Również Karol Okrasa niedawno zagościł w domach kilkuset tysięcy Polaków. Wygrał casting, który zorganizowała telewizyjna Jedynka. Karol pokonał kilkudziesięciu konkurentów. Wcześniej skończył szkołę gastronomiczną, praktykował w warszawskich hotelach, Sobieskim i Bristolu, gdzie pracuje do dziś. – Z takim nazwiskiem mogłem zostać tylko kucharzem – śmieje się Karol Okrasa. Teraz do każdego odcinka swojego programu zaprasza znane osoby (Edytę Jungowską, Wiktora Zborowskiego, Czesława Langa, Norbiego) i razem z nimi gotuje kolejne dania. Natomiast nadawana w Polsacie „Domowa kawiarenka” odsłania tajniki przyrządzania deserów. Tomasz Gwiaździński opowiada historię danej potrawy, wspomina o pochodzeniu składników i przedstawia jej koszt. W każdym odcinku bierze też udział znana osoba. Jednak prawdziwą gwiazdą programów kulinarnych jest Robert Makłowicz, który już kolejny sezon czaruje odbiorców opowieściami o potrawach z całego świata. Kuchnią zainteresował się, bo jak twierdzi, nie ma innych talentów, a czuje potrzebę tworzenia. – Studiowałem historię na UJ. Historia kuchni jest fragmentem całej historii, więc bardzo szybko tym się zainteresowałem. To popchnęło mnie do garów i tak zacząłem gotować. Jestem kucharzem samoukiem – mówi. – Gotowanie to uczestnictwo w akcie twórczym. Jedzenie to tylko kontakt ze sztuką, tak jak wizyta w filharmonii czy galerii. Gotowanie w wersji polskiej Inaczej niż w programach kulinarnych nadawanych przez stacje zachodnie, w polskich nie można zobaczyć kucharza w kitlu i śnieżnobiałej czapce. Panuje za to luz. Pascal jest bezlitosny dla swoich produktów. Orzechy do muesli zawija w serwetkę i uderza nimi w blat, by rozpadły się na kawałeczki. Jakby tego było mało, dodatkowo traktuje je wałkiem. Podobnie postępuje z masłem. – Po co roztapiać je w mikrofali? – dziwi się. – Przecież tak naprawdę się robi. Mogłem siekać te orzechy, mogłem włożyć je do miksera, ale pracuję w kuchni w sposób naturalny. – Każdy kucharz ma swoje sztuczki i stara się wykorzystywać je w trakcie pracy – zapewnia Karol Okrasa. – Jedną z nich jest chociażby tłuczenie mięsa przez folię, dzięki czemu kuchnia nie jest zachlapana, a kawałek mięsa wygląda estetycznie. Na olbrzymie poświęcenia dla widzów zdobywa się Robert Makłowicz. Lubi nietypowe scenerie. Gdy nagrywał program w stadninie, koń nagle zaczął iść w jego stronę, a Makłowicz boi się zwierząt większych od niego. Gdy gotował na skoczni narciarskiej, myślał o tym, by nie spaść, bo ma lęk wysokości. Gdy jakaś potrawa nie wychodzi, zaczyna gotowanie jeszcze raz. – Czasami wrzeszczę na ekipę, bo masło mi się pali, a oni zajmują się czymś innym. Ale nigdy nie otrzymałem zza kamery gotowej potrawy – zapewnia. I ten styl podoba się Polakom. Z badań TNS OBOP wynika, że telewizyjne programy kulinarne cieszą się sporym zainteresowaniem widzów oraz dostają pozytywne recenzje. Największą widownię, bo przeszło 2 mln widzów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2004, 2004

Kategorie: Media