Przystanek niepokornych

Przystanek niepokornych

Woodstock Owsiaka jest jedynym takim w Europie spotkaniem tych, którzy nie zgadzają się na komercję Nad poligonem chmura rdzawego pyłu. Z boku wyglądają jak liryczny obrazek. Długowłosi, w sfatygowanych buciorach, oni – dźwigający plecaki moro, one – bawełniane torby do kostek. Ci, co przyjechali wcześniej, oblepiają las w poszukiwaniu cienia. W kranach moczą tęczowe koszulki z napisem „Woodstock 2003, 2002, 2001…” i owijają nimi rozgrzane głowy. Ktoś postawił fotel przy namiocie. Skąd oni to biorą? Biedni? Może i bez kasy na wakacje, ale pomysłowi. Koczowisko gęstnieje. – Skąd jesteś? – to pierwsze pytanie, jakie można tu usłyszeć. Ekipy szukają na masztach swoich okolic. Warszawki jakoś nie widać. Widać Szopinek, Nową Sarzynę, Bolęcin, Syców. Kolejna partia dodatkowych pociągów, które dało PKP, sunie sznurem, regulowanym przez Pokojowy Patrol. Już nie ma „spontana” z początków, gdzie obok sceny robiło się plac. Tłum zmusza do logistyki. Kinga od paru chwil idzie z Michałem. Tak się złożyło, że razem przyjechały ich pociągi. No to jej powiedział, że jest piękna. Dziś wolno. Tym razem w 18-tysięcznym Kostrzynie nad Odrą, na parę dni mekce niepokornych, doświadczają pokoleniowego przeżycia. Jedyna taka masówka niepokory na skalę europejską. Każdy ma tu swój Woodstock. – Pięknie wyglądacie! Zdrowo! Cało! Jedzenie jest dobre? Jest wszystko? – krzyczy Jurek Owsiak. – Maaacie siłęęę!!! Rusza X Przystanek. Ile jest w nim wariactwa, a ile kontestacji? Chyba nieważne. Straż pożarna robi pierwszy kurs. Zimna woda osadza na moment kurz. Jest super. – Będzie się dziaaało! – krzyczy Jurek. Siema, Cybul – Urodziłem się 22 maja 1971 r. Nie widać, nie? Poważnie! Mówię ci! – Janusz Skwira, dla przyjaciół Cybul, tak jak większość na tym polu jest szczery do bólu. Na znak protestu przeciw materializmowi w Gniewkowie pod Toruniem nosi na szyi przebite dwa złote. Kawał świata Cybul zwiedził za friko. Sąsiedzi w beemkach pytają: jak ty to robisz? Bo waszym największym problemem jest stwarzanie problemów, odpowiada. Kiedyś był anarchistą, ale już nie jest. Utopia. I tak człowiek żyje w systemie. Gdy miesiąc temu kobieta powiedziała mu, że będą mieli dziecko, Cybul „osiadł” i zaczął klepać kafelki w łazience, żeby zrobić jakiś remoncik. Ale nie wytrzymał. Kupił paczkę tytoniu i parówki na drogę. Kocha swoją kobietę. Woodstock jest przecież raz w roku. Bo Cybul umie być ojcem. Do dziś trzyma ten wywiad, jakiego udzieliła do gazety jego pierwsza teściowa, wykładowca socjologii na Uniwersytecie Szczecińskim. Tylko o jedno zdanie Cybulowi chodzi: „Wybrałam ten zawód, żeby pomagać ludziom”. – Tak mówi kobieta, która zamknęła przede mną drzwi, bo to był finansowy mezalians? Matka mojego dziecka też kończy socjologię. Pytam, jak ma być dobrze w tym pieprzonym kraju, skoro tacy ludzie w rodzinie robią syf?! Reprezentantka społeczności Szczecina? Takie same jaja są w polityce. Dlatego Cybul tu jest. Żeby pogadać. Charakterystyczne na Woodstocku jest to, że oni, przypadkowi, wiedzący o sobie tyle, ile powie ubiór albo slang, strasznie chcą gadać. Cybul, z wykształcenia akustyk, nie będzie ściemniał, że woda na Przystanku jest ważniejsza niż piwo, ale nie przyjechał tu ani ze względu na piwną wioskę, gdzie dziś jest najtaniej w tym kraju (tyskie – 2,5 zł), ani nawet na muzę. Dla Cybula wentylem są znajomi. Cały rok przecież się nie widzą. Zna ich ze 2 tys. Legenda Cybula to takie jedno spotkanie z Jurasem. W 1991 r. z Kuzynem i Czaką stali pod sceną. Miał grać Defekt Mózgu. Akurat Kuzyn zaklął: – Pieprzona komercja. Na to wszedł Juras. – Jak żeście tacy mądrzy, to zagrajcie. I polecieli. – Skubany. Po latach podszedł do mnie i zapytał, czy już nauczyłem się grać. Potem Cybul wpadł na Woodstock w Żarnowcu. Potem, chyba w Lęborku, dostał z trampa w palec. Wtedy były skromne awanturki. Dziś ludzie jacyś zrobili się układni. – Siema, Cybul! – Tomek Jarnutowski z Ostrołęki wziął urlop od szarzyzny. Ciężka robota. 10 godzin dziennie zbija gwoździami palety, za 800 zł.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 33/2004

Kategorie: Reportaż
Tagi: Edyta Gietka