Portugalczycy tęsknią za gośćmi Lizbona ucichła. Z zabytkowej dzielnicy Alfama i jej wąskich uliczek zniknęli turyści. W Chiado i Baixa restauracje reklamujące menu w dziesięciu językach są pozamykane. Przed Teatrem Narodowym na placu Rossio koczują dziesiątki bezdomnych. Słynny żółty tramwaj nr 28 nie jest przepełniony, a przed cukiernią Pastéis de Belém nie ciągnie się kolejka. Od 18 marca 2020 r., kiedy to prezydent Marcelo Rebelo de Sousa ogłosił stan wyjątkowy, ulice opustoszały – po raz pierwszy od zakończenia dyktatury w 1974 r. Stolica Portugalii, podobnie jak reszta kraju i duża część świata, stanęła. Od 4 maja następuje powolne odmrażanie. Być może jeszcze w tym miesiącu część kawiarni i restauracji zostanie otwarta, jednak pod bardzo restrykcyjnymi warunkami, toteż wielu restauratorów zapewne w ogóle nie otworzy lokali w maju. Mieszkańcy żyjący z turystyki nie odczuwają ulgi. „Zwykle w sezonie miasto wypełnia się ludźmi i tętni życiem. Obecny widok jest nie do opisania”, mówi Gregg Hupert, kierownik restauracji azjatyckiej Boa-Bao w Chiado. „Mieszkam w pobliżu Cervejaria Ramiro, popularnej restauracji, w której turyści zwykle godzinami czekają w ogonku na stolik – mówi Ansel Mullins, współzałożyciel Culinary Backstreets, firmy organizującej wycieczki kulinarne. – Teraz nie ma nikogo. Dla naszych małych sklepów i wszystkich, którzy utrzymywali się z turystyki, to bardzo trudny okres”. Jeszcze pod koniec lutego w mediach, wśród polityków i członków organizacji społecznych toczyła się dyskusja, jak w ciągu dekady masowa turystyka zmieniła Portugalię. Nie brakowało głosów krytycznych. Swego czasu głośno było w kraju o filmie „Alis Ubbo”. Dokument Paula Abreu miał premierę w 2018 r. i pokazywał, jak zmieniła się Lizbona w latach 2016-2018 wraz z napływem turystów. Poprzez „ironię i gorycz” film ukazuje „bezsilność mieszkańców wobec masowej turystyki”: wszechobecne statki wycieczkowe, tuk-tuki, hordy urlopowiczów itp. Według reżysera miasto zostało przekształcone w „Lisboboland”, mający służyć bardziej turystom niż mieszkańcom. Film dowodzi, jak drapieżna, a nawet absurdalna bywa turystyka masowa – powoduje gwałtowny wzrost czynszów i eksmisje, upadek lokalnych sklepików, tawern i kawiarni, które zostają zmiecione przez międzynarodowe sieciówki. Abreu zwraca uwagę szczególnie na gentryfikację miasta, co wiąże się ze wzrostem kosztów utrzymania i stanowi dla mieszkańców powód do niepokoju. Dziennik „Diário de Notícias” zauważa drastyczną różnicę między wartością nieruchomości a dochodami Portugalczyków. Portugalia stała się w ostatnich latach rajem dla zagranicznych inwestorów, ale nie dla samych Portugalczyków – pisał lizboński dziennik, który przeanalizował ewolucję rynku nieruchomości od końca kryzysu gospodarczego do czasu eksplozji turystyki. W ciągu ostatniej dekady ceny domów wzrosły czteroipółkrotnie bardziej niż płace. Od 2010 r. wartość nieruchomości podskoczyła o 46%. W tym samym okresie średni dochód brutto portugalskich pracowników wzrósł z 1036 do 1188 euro, czyli tylko o 10,4%. Masowa turystyka zmieniła charakter miasta, ale to dzięki niej Portugalia w latach 2008-2013 wyszła z kryzysu. Jak wynika z danych Światowej Organizacji Turystyki, sektor ten przynosi 16,5% PKB. Według niektórych ekspertów za sprawą turystów Portugalia, a zwłaszcza jej stolica, stała się miejscem bardzo popularnym i modnym, mekką młodych ludzi, freelancerów, ekologicznych start-upów. Lizbona przyciągała zagranicznych inwestorów, a kraj wychodził z kryzysu finansowego. Portal Politico pisał nawet, że Lizbona, obok Londynu, Paryża i Berlina, staje się nową stolicą przedsiębiorców z branży technologicznej na mapie Europy. „To miasto może się stać kolejnym dużym europejskim ekosystemem technologicznym”, oceniał John Graham-Cumming, dyrektor ds. technologii Cloudflare, jednego ze światowych liderów w dziedzinie bezpieczeństwa cybernetycznego. Graham-Cumming zdecydował się zamieszkać w Lizbonie, jak mówi, ze względu na „jakość życia, cen, pogody i stabilność polityczną”. W ubiegłym roku (po sześciu kolejnych latach wzrostu) stolica Portugalii osiągnęła rekord inwestycji zagranicznych w sektorze IT, informuje specjalistyczna strona Sifted. Lizbona jest dziś miejscem docelowym dla inwestorów z całego świata. Działa tu ponad 2,4 tys. nowych firm. Kraj wprowadził innowacje i stworzył sprzyjające środowisko dla biznesu, opracowując zachęty dla cudzoziemców. „W przeszłości w naszym państwie było wielu przemysłowców, ale innego rodzaju”,
Tagi:
epidemia, gospodarka, koronawirus, Lizbona, pandemia, Portugalia, przedsiębiorczość, turystyka










