Rabarbar, Taplary, Polska

Rabarbar, Taplary, Polska

Warszawa, 01.2003 r. Edward Redlinski - pisarz, Image: 429839433, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Mariusz Grzelak / Forum

Edward Redliński, urodzony 1 maja 1940 r., ma oko i ucho do przełomowych zmian. Ale jednego nie umie – patrzeć na świat jednowymiarowo Pomyśl jakąś liczbę, dodaj drugą taką samą i jeszcze dodaj 12, podziel wszystko przez dwa, odejmij liczbę pomyślaną na początku. I co? To jest sześć, prawda? Nika nie mogła wyjść ze zdumienia. Czary jak nic. Skąd Edo, przybyły świeżo z Ameryki brat dziadka, to wiedział? Jeszcze raz sprawdzili. Znowu się zgodziło. Zawsze się zgodzi, każdy może się przekonać. To wiedza, nie magia. „Co było zakryte dla oczu i rozumu, stało się nagle proste, zrozumiałe, wytłumaczalne. I wtedy przeżyłem wstrząs! (…) Że może wszystko dookoła – krzywdy, wojny, sukcesy, nieszczęścia, śmierć, wschody i zachody (…) – może to wszystko tylko wydaje się niezrozumiałe, tajemnicze, boskie (…). Ale jeśli będę się uczył, kiedyś to wszystko rozszyfruję”. Tak mówi w „Krfotoku” Edward i podobnie rozszyfrowuje świat Edward Redliński. Przede wszystkim burzy mity, rozbija stereotypy, ośmiesza schematyzm myślenia. Nazwisko pisarza od razu wywołuje skojarzenie z „Konopielką”, jego najbardziej znaną powieścią. Z daleka od cywilizowanego świata taplają się w błotach, odgrodzone bagnem od szatańskiego postępu, Taplary. Wiadomo, że gdzieś niedaleko są Łapy i Białystok, ale tu życie płynie po bożemu – prądu nie ma, po strawę rodzina sięga drewnianymi łyżkami do wspólnej misy, żona obrywa, gdy rozdepcze jajko. I nagle u Kaziuka rodzi się cielątko, które coś jakby bardziej rży, niż muczy i wylizywane jest z czułością zarówno przez krowę, jak i kobyłę. Oj, czarcia sprawka może to być. Bo Pambóg coraz starszy, coraz częściej zapada w drzemkę, a wtedy diabeł chce świat ulepszać. No i się dzieje: „Mężowie żony rzucajo, matki dzieci! Z ludziów mydło się robi! Żyto kosami żno…”. Długo nie trzeba było czekać – przyjechali towarzysze z powiatu, uczycielka, iżynier. Szkoła, elektryfikacja, sodomagomora! Edward Redliński, urodzony 1 maja 1940 r. we Frampolu koło Białegostoku, ma oko i ucho do obserwowania przełomowych zmian. Sam ich doświadczył. Ale jednego nie umie – patrzeć na świat jednowymiarowo. Kolejne roczniki, czytając „Konopielkę”, bawią się narracją stylizowaną na podlaską gwarę, śmieszy je groteska, a przede wszystkim zacofanie wsi, zderzenie ciemnoty z nowoczesnością – to daje nam poczucie wyższości: jacy oni głupi, a my mądrzy. Aż nagle czujemy, że dzieje się coś bardzo ważnego. Zacofany Kaziuk, narażając się całej wsi, tnie żyto kosą! „Rzuć te kose, proszo tato, odstepujo krok po kroku: Koso, Kaziuk, Śmierć żniwuje! Kaziuk! Ty jak śmierć w Herodach!”. Nie da się zatrzymać postępu, ale czegoś żal. Bo Kaziuk odważył się też kopać i przekonał się, że na górce „przy cmętarzu” nie ma zakopanego w piachu złotego konia. Przez wieki kolejne pokolenia wierzyły w leżące w zasięgu ręki bogactwo, teraz wszyscy stracili legendę i nadzieję. Coś za coś. „Gdyby nie Polska Ludowa i socjalizm, pasłbym dziś krowy nad Narwią”, mówi Edward w „Krfotoku”, formułując kredo twórczości Redlińskiego. W debiutanckich „Listach z Rabarbaru” pisarz podejmuje typowy dla powojennego nurtu prozy wiejskiej wątek awansu społecznego. Awansu, który prowadzi oczywiście do poprawy życia, ale także do wyobcowania wiejskiego chłopaka, który nie czuje się dobrze ani na wsi, ani w mieście. Nigdzie nie przynależy do końca. Paweł Kosy z „Listów…” rozumie tak jak i my, że dobrze robi, wykorzystując szansę – uczy się na architekta, nadaje się do tego, wygrywa konkurs, dostaje pracę. Ale jak powiedzieć rodzicom, że nie wróci już na gospodarstwo? Są coraz słabsi, sami sobie nie poradzą. A jeszcze stryko Filip zamierza mu przepisać swoją ziemię. Dla Pawła ten zapis to kilkanaście tysięcy, półroczna pensja inżyniera, lecz dla stryka to obszar przeżyć, „ślady sierpa, cienie braci, zapach czosnku, smak postów (…). Niedorzecznie rozwidliły się nasze drogi, strykowa i moja, choć wyszły z tego samego rabarbarowskiego łóżka pod obrazem…”. Rozum mocuje się z emocjami w całej twórczości Redlińskiego, a więc i w utworach „poamerykańskich”, bo w latach 1984-1991 pisarz żył w Nowym Jorku, gdzie – jak mówi – prowadził „badania kapitalizmu metodą obserwacji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2020, 2020

Kategorie: Kultura