Rada z dobitego targu

Rada z dobitego targu

Sejm wybrał dwóch członków KRRiTV, mimo że prof. Zoll zaskarżył ustawę medialną do Trybunału Konstytucyjnego To była transakcja wiązana: my wam członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji – wy nam rzecznika praw obywatelskich, a w pakiecie dodatkowym poprawki do ustawy warszawskiej, umożliwiające przesunięcie wyborów prezydenta stolicy na jesień. Krakowskim targiem, w czwartek tuż przed północą, PiS ostatecznie dogadało się z Samoobroną i LPR. Kilkanaście minut później Tomasz Borysiuk (kandydat Samoobrony) i Lech Haydukiewicz (rekomendowany przez Ligę) zostali nowymi członkami KRRiTV. Sejm rozpoczął kompletowanie rady, lekceważąc fakt, że nowa ustawa medialna znalazła się w Trybunale Konstytucyjnym. Ustępujący rzecznik praw obywatelskich, prof. Andrzej Zoll, uznał bowiem, że jest ona niezgodna z konstytucją. Co się stanie, jeśli TK podzieli tę ocenę? Od samego początku ustawa medialna budziła kontrowersje. Mając w odwodzie Andrzeja Leppera i Romana Giertycha, PiS szło z nią niczym walec – miażdżyło po drodze dobre obyczaje, sejmowe procedury, balansowało na granicy prawa, a nawet je łamało. Wątpliwości konstytucyjne podnoszono od początku prac nad ustawą. Zareagował dopiero RPO, który zaskarżył do TK cztery przepisy nowej ustawy. Po pierwsze, upoważnienie KRRiTV do „inicjowania działań w zakresie etyki dziennikarskiej”, po drugie, uprzywilejowanie nadawców społecznych. Rzecznik uznał też, że ustawa narusza zasadę niezależności KRRiTV, przewodniczącego rady ma bowiem wyznaczać i odwoływać prezydent, a nie jak dotąd jej członkowie. Wątpliwości wzbudziło również faktyczne zawieszenie funkcjonowania rady. Nowelizacja weszła w życie natychmiast – stara rada przestała więc funkcjonować, a nowej nie było. Przede wszystkim jednak zakwestionowany został tryb uchwalenia ustawy. Parlament uchwalił ustawę w trybie pilnym, a ten jest zarezerwowany w konstytucji dla projektów rządowych. To – zdaniem prof. Zolla, może być podstawą uchylenia całej nowelizacji. Wszystkie te obawy Sejm zlekceważył. – Logika nakazywałaby powstrzymanie się z wyborem nowych członków KRRiTV – twierdzi prof. Wiesław Skrzydło, konstytucjonalista. – Jeśli bowiem TK uzna, że ustawa jest niezgodna z konstytucją, wybór będzie nieważny. Jego zdaniem, przesłanki są poważne. – Doprowadzono do takiej sytuacji, że konstytucyjny organ państwa nie funkcjonuje. A przecież władza nie może leżeć na ulicy. Po raz kolejny okazało się, że w tym Sejmie najważniejsze są interesy partyjne, na końcu państwo i poszanowanie prawa – podkreśla prof. Skrzydło. Tylko politycy PiS nie rozumieją zastrzeżeń rzecznika. Zdaniem Pawła Kowala, przewodniczącego sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, nie było żadnego trybu pilnego. – Cenię prof. Zolla, ale w tej sprawie zachował się jak listonosz przekazujący do TK pismo, które wcześniej wystosowała do niego Danuta Waniek (była przewodnicząca KRRiTV – przyp. TS). Myślę, że niedostatecznie zweryfikował jej argumenty – twierdzi Kowal. Politycy PiS ślepo brną do przodu. Przekonują, że musieli rozpocząć kompletowanie składu rady, bo konstytucyjny organ państwa nie może pozostawać w zawieszeniu. Tyle że to zawieszenie jest ich sprawką. W dodatku zapalili się do wybierania nowych członków KRRiTV dopiero po wcześniejszym ubiciu politycznego interesu z Samoobroną i LPR. Co dalej? Trybunał nie jest zobowiązany do rozpatrzenia wniosku prof. Zolla w konkretnym terminie. Mówi się, że nowy rzecznik, Janusz Kochanowski, może wniosek poprzednika wycofać. Swój wniosek mają jednak skierować do TK posłowie SLD. Tak czy inaczej widmo chaosu organizacyjnego i prawnego jest realne. Sejm miał głosować nad pięcioma kandydaturami. Jednak w ostatniej chwili rekomendację dla kandydata PSL, Stanisława Jekiełka, wycofała PO. Do ostatecznej rozgrywki stanęli Tomasz Arabski i Lech Jaworski, obaj rekomendowani przez PO, oraz Tomasz Borysiuk i Lech Haydukiewicz. Przeszli dwaj ostatni. Kandydaturę 31-letniego Borysiuka (do niedawna związany z TVP, m.in. jako wydawca „Gościa Jedynki”) poparło 242 posłów, a Haydukiewicza (32 lata, pracownik naukowy w Instytucie Geografii Akademii Pedagogicznej w Krakowie) 241. Ich losy ważyły się jednak do samego końca. Jeszcze w środę, w Komisji Kultury, najlepsze notowania mieli kandydaci Platformy. A Borysiuk w ogóle nie został pozytywnie zaopiniowany. Jak ujawnił Jan Rokita, PiS zaoferowało Platformie „sprzedaż” miejsca w radzie w zamian za „parę spraw”. Ale do transakcji nie doszło. Wtedy PiS wróciło do pierwotnego planu i poparło kandydatów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2006, 2006

Kategorie: Kraj
Tagi: Tomasz Sygut