Radek Sikorski i pieniądze

Radek Sikorski i pieniądze

W centrali MSZ sprawami Chin, Japonii, Indii, Pakistanu i Australii zajmuje się kilka osób. A sprawami ministra – 50 Tęsknię za MSZ – wyznaje Radosław Sikorski. Ale MSZ raczej nie tęskni za nim. Były szef naszej dyplomacji sprawował ten urząd najdłużej w III RP. Mogłoby więc się wydawać, że pozostawia ministerstwo w najlepszym porządku, działające jak szwajcarski zegarek. Nic z tego. MSZ to chaotyczna struktura, mało funkcjonalna, którą popsuły nieprzemyślane decyzje. Na przykładzie MSZ widać zresztą, że Sikorski nie potrafi zarządzać ani gospodarować publicznymi pieniędzmi. Zacznijmy od pieniędzy W tych sprawach Sikorski jest dziś atakowany przez opozycję i media, chodzi o tzw. kilometrówkę oraz imprezę urodzinową. Kilometrówka dotyczy rozliczania przez Sikorskiego jako posła podróży samochodem do domu w Chobielinie i do okręgu wyborczego. Tych podróży musiało być sporo, gdyż – jak wyliczyli dziennikarze – taka liczba kilometrów pozwoliłaby Sikorskiemu trzykrotnie okrążyć kulę ziemską. Ale ich zarzut jest inny – że marszałek brał pieniądze Sejmu na podróże jako poseł, a jednocześnie jeździł tam jako minister spraw zagranicznych, dysponując służbową limuzyną i ochroną BOR. Innymi słowy, naciągał Sejm na kilometry, których nie było. Jak to rozstrzygnąć? Sikorski broni się,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2014, 51-52/2014

Kategorie: Kraj