Z ratusza do aresztu

Z ratusza do aresztu

Prezydenta Piotrkowa oskarżono o wzięcie ponad 42 tysięcy złotych łapówek. Wiele osób twierdzi, że to polityczna zemsta Przekazanie uprawnień do decydowania o losie ponad 80 tys. mieszkańców Piotrkowa Trybunalskiego nastąpiło w areszcie śledczym. Dokument ze stosownymi dyspozycjami sporządzał notariusz. Znalazły się w nim m.in. plenipotencje do zaciągania wysokich zobowiązań finansowych oraz upoważnienie do podejmowania kluczowych decyzji w sprawie niektórych firm. Aresztancka sceneria i udział notariusza zaledwie w części przesądziły o niezwykłości zdarzenia. Istotniejsi byli główni aktorzy tego zdarzenia. Cesje uprawnień odbierali dwaj wiceprezydenci Piotrkowa Trybunalskiego, a przekazującym był aresztowany kilka dni wcześniej Waldemar Matusewicz, któremu przed 18 miesiącami piotrkowianie powierzyli rządy w mieście. Prezydentowi Matusewiczowi prokuratura zarzuciła łapówkarstwo, a łódzki sąd zaaresztował go na trzy miesiące. Ma to zapobiec ewentualnym próbom matactwa i wpływania na zeznania świadków. Zatrzymanie znanego polityka przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego wywołało szok wśród lokalnych elit. 27 maja miejscy radni wybierali honorowych obywateli Piotrkowa Trybunalskiego. Sesyjnym obradom przysłuchiwali się wszyscy najważniejsi w mieście. Zrazu nieobecność prezydenta wydawała się usprawiedliwiona. Wcześniej bowiem zapowiadał, że pojedzie na konferencję samorządowców województwa łódzkiego na temat bezpieczeństwa. Bomba wybuchła w czasie jednej z przerw, kiedy na zamkniętym spotkaniu z radnymi zastępcy prezydenta ujawnili, że ich szef przed kilku godzinami został zatrzymany przez łódzką prokuraturę. Postawione mu zarzuty – wymuszania i przyjmowania łapówek – zaciążyły nad prowadzonymi tego dnia obradami. Niemożliwe! Zdziwieni, zaskoczeni, zdumieni – te słowa od kilkunastu dni odmieniają piotrkowscy i regionalni notable. Tak mówią Michał Rżanek, prawicowy szef rady i wywodząca się z Samoobrony Halina Molka, jej wiceprzewodnicząca, reprezentujący odmienne ugrupowania wiceprezydenci, a także byli i obecni parlamentarzyści łódzcy – od wywodzącego się z prawicy Stefana Niesiołowskiego przez Elżbietę Radziszewską z Platformy Obywatelskiej po byłego senatora SLD, Zbigniewa Antoszewskiego. W Piotrkowie i regionie łódzkim Matusewicz nie jest postrzegany jako człowiek obsesyjnie goniący za majątkiem. Życiem obecnego prezydenta Piotrkowa i jego najbliższych (jedna córka studiuje w Warszawie, druga kontynuuje edukację w Wiedniu) nie pożywią się czytelnicy plotkarskich rubryk, bo Matusewiczowie nie są uwikłani w skandale obyczajowe. Na dodatek chociaż od lat zajmuje eksponowane i dobrze płatne stanowiska, jego żona zaś prowadzi dobrze prosperującą firmę komputerową, nie kłuje w oczy zamożnością. Wprawdzie posiada apartament w Hiszpanii, ale niezbyt duże oszczędności, kilkuletnie alfa romeo i od lat to samo 68-metrowe mieszkanie w spółdzielczym blokowisku sygnalizują, że nie ma manier ani fanaberii nowobogackiego VIP-a. Dlatego też wielu wątpi, by łaszczył się na łapówki. Tymczasem prokuratura wyliczyła, że w sumie zażądał od różnych osób i firm 60 tys. 900 zł. – Łącznie przyjął 42 tys. 600 zł – informuje kapitan Wojciech Barański z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. I dodaje, że samorządowiec łakomym okiem spoglądał również na sprzęt elektroniczny (ponoć żądał laptopa i drogiego telefonu komórkowego), a nawet wymuszał swoiste świadczenia. Chodzi o sfinansowanie hotelowych noclegów, biesiadowania w restauracjach i sponsorowanie wyjazdu dwóch osób do Paryża Prorodzinny fundusz Do skorumpowania Matusewicza doszło, jak informuje Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury, jeszcze przed objęciem przez niego prezydentury Piotrkowa. Ten 46-letni inżynier elektryk ponad dziesięć lat temu posadę w bełchatowskiej elektrowni zamienił na gabinet decydenta. W czteroleciu 1993-1997 był wicewojewodą piotrkowskim, po reformie samorządowej z końca lat 90 został zaś marszałkiem województwa. To właśnie dwuletniego okresu sprawowania tego urzędu dotyczą stawiane mu zarzuty korupcyjne. Korzyści miał wymuszać od Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, instytucji, którą jego urząd przejął spod kurateli wojewody oraz od utworzonych przez fundusz spółek. Te ostatnie tworzyły wielopiętrową, niezwykle rozbudowaną i misternie powiązaną strukturę. Prokuratura zapewnia, iż najwięcej dowodów wyprowadzania publicznych pieniędzy na potrzeby Matusewicza pochodzi z Agencji Poszanowania Energii, jednej ze spółek-córek. Beneficjentem tych korzyści była także firma należąca do Andrzeja W., szwagra Matusewicza. ABW ustaliła, iż były marszałek nakłonił spółkę do przekazania 12 tys. 200 zł na konto firmy męża swojej siostry za usługę, która nigdy nie została wykonana. Osoby odpowiedzialne w funduszu i spółkach-córkach za zaspokajanie korupcyjnych żądań samorządowca

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 27/2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Jan Skąpski