Recepta na zdrowie
Męski problem PROSTATA to gruczoł w kształcie kasztana, o masie ok. 20 g, znajdujący się pod pęcherzem moczowym. Odgrywa zasadniczą rolę w ojcostwie, gdyż jego wydzielina pozwala żyć plemnikom ponad 20 godzin. W tym czasie może dojść do zapłodnienia komórki jajowej. Prostata niczym kołnierz otacza cewkę moczową, jej rozrost utrudnia oddawanie moczu. Nic nie zachęca do wizyty u lekarza. Dolegliwości dotyczą intymnej części ciała. Badanie, poza analizą krwi, odbywa się per rectum, czyli lekarz wkłada do odbytu palec w rękawiczce. Tylko w ten sposób można wykryć guzy położone 8-9 cm w głębi ciała. Poza tym bywa, że konieczny jest zabieg chirurgiczny, który oznacza zdrowie, ale skutkiem ubocznym bywa impotencja. Po tych nieapetycznych rewelacjach większość mężczyzn po pięćdziesiątce, a wtedy zaczyna się zagrożenie, rezygnuje z wizyty u urologa. Tak naprawdę nie wiemy, dlaczego prostata zmienia się z wiekiem. Jedno jest pewne – powiększa się, gdy w organizmie spada poziom testosteronu. Większość mężczyzn cierpi na łagodny przerost prostaty, bo jest to po prostu nieuchronny efekt starzenia się. Jednak powiększenie tego położonego w głębi miednicy organu może być również wywołane nowotworem lub stanem zapalnym. – Za powstanie nowotworu obwinia się czynniki genetyczne i środowiskowe – tłumaczy prof. Andrzej Borkowski z Kliniki Urologii Akademii Medycznej w Warszawie. – Dieta bogata w tłuszcze nasycone oraz wapń zwiększa ryzyko rozwoju raka stercza. Z kolei hamulcem w rozwoju są dieta śródziemnomorska oparta na pomidorach i oliwie, witamina E, selen i zielona herbata. Jednak większość Polaków ciągle uważa, że łagodny, nieleczony przerost prostaty prowadzi do raka. Nic bardziej błędnego! Nie ma danych wskazujących na związek tych chorób. Łagodny rozrost prowadzi do zwiększenia liczby komórek, narząd w pewien sposób puchnie. Gdy rozwija się rak, jest podobnie, ale mnożą się komórki nieprawidłowe. Nie należy jednak lekceważyć łagodnego przerostu. Powikłaniem może być kamica lub zapalenie pęcherza moczowego, w najgorszym wypadku uszkodzenie nerek lub nagłe zatrzymanie moczu. Wtedy trzeba założyć cewnik. Najlepszym strażnikiem męskiego zdrowia jest zawsze kobieta. To żony denerwują się, gdy ich mężowie w kółko w nocy biegają siusiać, to one wyczują jakąś nieprawidłowość w budowie w czasie miłosnych uniesień. Wszystkie te objawy, wstydliwie lekceważone przez mężczyzn, oznaczają zmiany w prostacie. I to w końcu żona zmusi mężczyznę do wizyty u lekarza. Ale i tak urolodzy są zadowoleni. Jeszcze kilkanaście lat temu większość mężczyzn nawet nie wiedziała, gdzie ma prostatę, czyli gruczoł krokowy. – Jeśli zostanie wykryty nowotwór, trzeba zdecydować się na jakąś metodę leczenia. Na wybór metody wpływ ma wiek chorego, zaawansowanie nowotworu. Leczenie radykalne, czyli radioterapia lub operacja, zarezerwowane są dla osób, które mają szanse na wyleczenie. Hormony stosuje się w stanach gorszych, gdy można już tylko łagodzić objawy choroby – tłumaczy prof. Andrzej Borkowski. – Jednak pamiętajmy, że nowotwór prostaty rzadko powoduje śmierć przed upływem dziesięciu lat. I dlatego należy do wyjątkowych zagrożeń – bardzo często lekarz, który ma przed sobą pacjenta staruszka w ogóle nie decyduje się na leczenie. Skutki uboczne mogłyby być groźniejsze niż nowotwór. Leki na cukrzycę czy nadciśnienie źle się łączą z preparatami stosowanymi w tej sytuacji. Starzy ludzie częściej umierają z rakiem niż od raka prostaty. Bardzo często jego istnienie wykazuje dopiero sekcja. Niebezpieczeństwo jest inne. – W większości przypadków nowotwór ten w momencie wykrycia nie jest już ograniczony tylko do prostaty. Są przerzuty, a to uniemożliwia wyleczenie – mówi doc. Tomasz Demkow, szef Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Instytutu Onkologii. – Kości są niemal jedynym miejscem, gdzie pojawiają się przerzuty – precyzuje prof. Cezary Szczylik, szef Kliniki Onkologii WAM w Warszawie. – Największym problemem jest wtedy ból. I tak najpierw mężczyzna wstydzi się wizyty u lekarza, potem wstydzi się rozmawiać o chorobie, szczególnie nowotworowej. Dopiero niedawno, dzięki kilku odważnym panom, powstało Stowarzyszenie Gladiator skupiające panów po leczeniu nowotworu prostaty. – Dla mężczyzny najstraszniejsze jest czekanie na wynik biopsji. Przez kilka tygodni nie wie,









