Totalnym absurdem były przypadki składania dokumentów nawet do kilkunastu szkół Rekrutacja do szkół 2002 wywołała wiele emocji. Główny błąd systemu rekrutacji to liberalizacja umożliwiająca młodzieży składanie podań do wielu szkół, wzorem wyższych uczelni. Liberalizm w takim wydaniu, w edukacji na średnim szczeblu kształcenia, nie powinien mieć miejsca lub mieć bardzo ograniczony zasięg. Dokonywanie wyborów bez końca, przy bardzo wielu możliwościach, w każdej sytuacji decyzyjnej niesie w pewnym momencie zamęt i dezorientację. Ma to również istotne konsekwencje wychowawcze, szczególnie dla młodego pokolenia. Proces podejmowania jednoznacznych decyzji jest bardzo ważną umiejętnością życiową, której młody człowiek musi się uczyć. Zafundowany system rekrutacji ogranicza możliwość nauki podejmowania decyzji. Totalnym absurdem są zdarzające się przypadki składania dokumentów nawet do kilkunastu szkół. W zaistniałej sytuacji powstaje wiele niedomówień i przekłamań. Półprawdą jest to, co podają media, że do niektórych szkół jest ponad 10 kandydatów na jedno miejsce. Są to często tzw. papierowi kandydaci, którzy w innym systemie rekrutacji nie składaliby dokumentów do danej szkoły. Przy obecnym sposobie przyjęć pojawia się bardzo poważny problem organizacyjno-kadrowy dla mniej renomowanych szkół i szkół w mniejszych miejscowościach. Z pewnością placówki te będą musiały ograniczyć liczbę klas i nauczycieli. Baza dydaktyczna i lokalowa nie zostanie odpowiednio wykorzystana. Natomiast w szkołach renomowanych szykuje się nauka na dwie zmiany, tworzenie nowych klas – szkoły i klasy będą przepełnione, młodzież przemęczona i znerwicowana. Sytuację taką wzmacnia system subwencji, w którym pieniądze idą za uczniem, dlatego wielu szkołom zależy na tym, aby mieć jak najwięcej uczniów. Przykładem są tu uczelnie wyższe, gdzie coraz bardziej istotna jest liczba studentów, a nie jakość studiowania. Negatywne konsekwencje dydaktyczno-wychowawcze takiej sytuacji można już przewidywać. W tym zakresie tegoroczne doświadczenie z rekrutacją jest nikomu niepotrzebne, a ponadto dezorganizuje pracę szkół i może mieć bardzo poważne skutki organizacyjne dla wielu dobrych placówek. A czy służy młodzieży – wątpię. Sukcesy rekrutacji Czy jednak rekrutacja 2002 jest totalną porażką menedżerów oświaty? Na krótka metę na pewno tak. Paradoksalnie jednak rekrutacja 2002 perspektywicznie może być wielkim sukcesem naszych reformatorów. Sukcesem w poprawie edukacji oraz wychowaniu dzieci i młodzieży. Sukcesem w przywróceniu zasad etyki zawodu nauczyciela. Dlaczego? Proces rekrutacji i egzamin gimnazjalny dają szansę przywrócenia rzetelnego ocenienia wiadomości i umiejętności uczniów. Wyniki szkolne Tajemnicą poliszynela jest, że w wielu szkołach (co było do przewidzenia) nauczyciele zawyżali oceny na świadectwach, zgodnie z zasadą „im lepsza ocena na świadectwie z matematyki czy polskiego (najlepiej celująca), tym większe możliwości dostania się do wybranej szkoły”. Młodzież mogła i poprawiała potrzebne oceny na świadectwie z 3 na 4, z 4- na 5 i wyżej. Są szkoły i środowiska, gdzie takich bardzo zdolnych uczniów według świadectw jest bardzo dużo. Czy wynika to z nieuczciwości nauczycieli, czy z naiwności, braku obiektywnych kryteriów przy sprawdzaniu wiedzy i umiejętności, czy z nacisku rodziców, czy z lęku o niskie wyniki szkoły i poziom nauczania – trudno obecnie jednoznacznie stwierdzić. Na pewno zadziałało tu wiele czynników. A wyniki na świadectwie miały być drugim obok wyniku egzaminu gimnazjalnego obiektywnym kryterium w przyjęciach do szkoły. Stąd nasilenie takiej „pomocy” ze strony nauczycieli. Jednak łatwo może to sprawdzić nadzór oświatowy. Są arkusze ocen, oceny cząstkowe, wyniki egzaminu gimnazjalnego itp. Egzamin gimnazjalny Kolejne kryterium w przyjęciach – egzamin gimnazjalny – to oddzielny rozdział tegorocznej rekrutacji. Niewątpliwie i w tym zakresie mogły zostać popełnione poważne uchybienia w procedurze egzaminacyjnej. Dotyczy to przede wszystkim nadzoru nad przeprowadzaniem egzaminu i przestrzegania zasad obiektywizmu w ocenie prac gimnazjalnych. Zastanawiający jest fakt, który podawała prasa, że wyniki egzaminu gimnazjalnego różnią się w zależności od regionu kraju – niższe są w województwach zachodnich, wyższe w południowych. Wynika z nich, że młodzież z województw południowych ma więcej wiadomości i umiejętności szkolnych (przeciętnie uzyskała aż 60 pkt na 100 możliwych) od swoich rówieśników z zachodu kraju. Sytuacja ta wymaga szczególnej analizy. Niebezpodstawnie w ostatnim czasie odbyła się w MENiS konferencja dotycząca etyki w nauczaniu. Pomimo różnorodnych opinii podkreślano dużą tolerancję
Tagi:
Jerzy W. Pilecki