4 miliony Polaków żyje nie z tym, komu ślubowało wierność do śmierci. Według prawników, połowa tych ślubów mogła być zawarta nieważnie Mazurowa jest przekonana, że gazeta z poradą i adresem, gdzie pomogą unieważnić kościelną przysięgę, która wpadła jej w ręce, to palec Boży. Trzy lata temu dziewczyna z sąsiedniej wsi podstępem zaprowadziła syna Mazurowej do ołtarza. Powiedziała, że jest w ciąży, i jak to na wsi, klamka zapadła. Pozew z powodu wprowadzenia w błąd w celu wyłudzenia ślubu zredagowało Mazurowi profesjonalne biuro, bo nie wiedział, jak sprawę ugryźć, a test DNA potwierdził, że nie jest ojcem. Rozwód w toku. Właściwie nie rozwód, bo w Kościele katolickim rozwodów nie ma. Kościół stwierdza nieważność zawarcia małżeństwa. Lubimy śluby przed ołtarzem bardziej niż nudne gmachy urzędów stanu cywilnego. Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego, od czasu ratyfikacji konkordatu wyłącznie w Kościele zawiera się ponad 80% małżeństw. 75% Polaków (w tym osoby niepraktykujące do 30. roku życia) deklaruje, że ważny jest dla nich właśnie ślub kościelny. Wzrasta też liczba stwierdzanych nieważności sakramentu. Na początku lat 80. do sądu metropolitalnego w Warszawie wpływało rocznie ok. 80 wniosków, dziś 600. Ks. Aleksander Sobczak, adiunkt na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i sędzia Trybunału Metropolitalnego w Gnieźnie, przyznaje, że w ostatnich latach ta liczba wzrosła prawie o 100%, co nie wynika z tego, że jest coraz więcej nieważnych małżeństw, ale z większej świadomości wiernych, że niektóre mogą być nieważne. Zajmujemy pod tym względem trzecie miejsce na świecie, po Amerykanach, którzy po rozwodzie cywilnym od razu „idą za ciosem”, przeprowadzając proces kościelny (tam toczy się 72% wszystkich spraw), i Włochach. Unieważniamy jedną trzecią więcej przysiąg niż w całej Azji i czterokrotnie więcej niż w Afryce. W 2003 r. do polskich sądów wpłynęło 4576 wniosków, z tego do końca roku zdołano rozstrzygnąć 2035, z czego 1443, czyli 70%, pozytywnie. Stwierdzenie nieważności sakramentu trwa nie dłużej niż dwa lata. Do niedawna to była sensacja w skali parafii. Na wsi krążyły mity, że najlepiej czekać, aż jedna ze stron umrze, bo od tych spraw jest tylko papież, a w Watykanie dla zwłoki każą przepisywać akta po łacinie. Dziś nawet w Radiu Maryja można się dowiedzieć, z jakich powodów przysięga małżeńska może być nieważna. Niedawno Watykan, po 22 latach funkcjonowania nowego kodeksu prawa kanonicznego z 1983 r., postanowił ujednolicić niejednoznaczne procedury i wprowadzić przyjętą przez Jana Pawła II w styczniu br. instrukcję „Dignitas Connubii” („Godność Małżeństwa”). Przez media przeszła fala paniki. Gdy w Gródku nad Dunajcem zebrało się II Ogólnopolskie Forum Sądowe, chcące przenieść instrukcję na grunt polski, gazety pisały, że Benedykt XVI zamknął drogę „rozwodom kościelnym”. Przeciwnie. Prawnicy mówią, że po śmierci Jana Pawła II wracają do Polski z Watykanu świetne kadry kanonistów rzymskich, a świeża krew zaowocuje w sądach nowym, jeszcze mniej zaściankowym spojrzeniem. Twist-off, czyli zakręcić i odkręcić Krzysztof Czachor-Borkowski od niedawna pomaga zepchniętym na margines Kościoła wyczyścić życiowe konto. Zorientował się, że to na rynku nisza prawna, gdy 10 lat temu w gazecie umieścił ogłoszenie o kanonicznych poradach dla nieszczęśliwych małżonków. Po dwóch latach spędzonych w seminarium miał rozeznanie w prawie kanonicznym. – Dzwoniło mnóstwo zdesperowanych kobiet z wiosek, którym proboszcz radził: wzięłaś krzyż, to nieś – opowiada. Sam przeszedł żmudną procedurę. – Gorszą niż trzy miesiące małżeństwa. W kilka godzin przeanalizowali całe moje życie intymne – uchyla rąbka tajemnicy z zamkniętej sali, gdzie w obecności trzech sędziów w sutannach opowiadał z detalami o pierwszym razie, z kim, gdzie, jak często, o sąsiadach, chorobach, stopniach w szkole. – Sąd kościelny – mówi – od cywilnego różni się tym, że ten drugi rozwiązuje kontrakt na podstawie tego, co było po ślubie, duchownych nie interesuje mienie ani dobro małoletnich dzieci. Ale choć liczy się tylko okres narzeczeństwa i moment przysięgi, chętnie sięgają do tej skarbnicy wiedzy, jaką jest alkowa po ślubie. Pytali go chłodno i patrzyli na reakcję, a protokołująca zakonnica co rusz prosiła, żeby powtórzyć. I obrońca węzła małżeńskiego. To najtrudniejszy przeciwnik, który zawsze znajdzie argument na rzecz trwałości związku. Profesjonalista, co najmniej z doktoratem z prawa. Przepytano
Tagi:
Edyta Gietka









