W ekwadorskiej dżungli odkryto ostatnią twierdzę słynnego wodza Inków W gęstym lesie deszczowym w Ekwadorze amerykański archeolog Ron Lippi odnalazł dziwne kamienne mury. Prawdopodobnie to ruiny ostatniej twierdzy, którą wzniósł Ruminaui, słynny wódz Inków, stawiający zaciekły opór konkwistadorom. Ron Lippi, antropolog i archeolog z University of Wisconsin, przybył do Ekwadoru jako młody student, uczestnik misji Amerykańskiego Korpusu Pokoju. Od razu uległ czarowi tego niezwykłego, równikowego kraju, zachwycającego przebogatą przyrodą, różnymi strefami klimatu i zabytkami z wielu epok. Lippi wielokrotnie wracał do Ekwadoru już jako naukowiec, prowadził prace wykopaliskowe w ponad 300 miejscach, opublikował trzy książki o archeologii tej krainy. Podczas ostatniej ekspedycji odnalazł w pobliżu miejscowości Palmitopamba ukrytą w wiecznie zielonej gęstwinie kamienną strukturę. Mury zewnętrzne wykonane zostały ze starannie obrobionych kamieni, połączonych bardzo dokładnie, bez zaprawy. Przestrzeń między murami wypełniona była odłamkami skał i gliną. Prof. Lippi doszedł do wniosku, że to ruiny jakiejś monumentalnej budowli z inkaskich czasów, z pewnością rezydencji władcy lub świątyni. Prawdopodobnie koło Palmitopamby zbudował swój ostatni bastion Ruminaui, waleczny wódz Inków, bohater narodowy Ekwadoru. Urodził się jako Atic Pillahuaso, być może w Píllaro. Nadano mu jednak przydomek Ruminaui, co znaczy Kamienna Twarz, nawet bowiem podczas najbardziej zaciętych bitew z kamiennym spokojem patrzył w twarze wrogów. Historycy przypuszczają, że pochodził z rodziny królewskiej i był przyrodnim bratem Atahualpy, ostatniego władcy Tahuantinsuyo (Połączone Cztery Prowincje), jak Inkowie nazywali swe ogromne państwo, rozciągające się od Ekwadoru po Chile. Północna stolica Inków znajdowała się w Quito w Ekwadorze. Inkowie, twardzi wojownicy z Cuzco, zdobyli te tereny i ujarzmili mieszkających w okolicy Indian Canari. Zmuszali ich do składnia danin i ciężkiej pracy w różnych częściach imperium. Odtąd Canari szczerze nienawidzili swych inkaskich panów. Rebelie Canari musiał tłumić Huayna Capac, ojciec Atahualpy. Kiedy przebywał w Quito, otrzymał zatrważające wieści. Na wybrzeżu wylądowali dziwni biali brodaci ludzie. Przybyli na pływających domach, rozmawiali z duchami zaklętymi w chusty. Dosiadali ogromnych zwierząt, krzeszących kopytami iskry. Pływające domy to karawele pierwszej rozpoznawczej ekspedycji Francisco Pizarra z 1526 r. Kiedy Hiszpanie czytali na głos księgi lub listy, Indianom wydawało się, że rozmawiają z ukrytymi w kartach bóstwami. Na szczęście obcy odeszli. Huyana Capac i jego dworzanie odetchnęli z ulgą. Nie wiedzieli, że biali przywlekli ze sobą niewidzialnego wroga, zarazki ospy i odry, na które ludy andyjskie nie były odporne. Straszliwa epidemia wyludniła Tahuantinsuyo. Na ospę zmarł sam Huyana Capac, Syn Słońca. Nawet, gdyby biali nie wrócili, Inków, bezbronnych wobec zabójczych bakterii, czekała zagłada. Po śmierci władcy doszło do zaciekłej wojny domowej między rezydującym w Quito Atahualpą, a jego przyrodnim bratem Huascarem z Cuzco, rodowego gniazda Inków. Atahualpa wysłał przeciw swym wrogom liczne armie, na czele których stanęli jego wyborni wojownicy – Chalcochima, Quidquiz i Ruminaui. To dzięki nim Atahualpa zwyciężył i został Synem Słońca, Sapa Inką. Nie nacieszył się tą godnością. Wojna domowa jeszcze bardziej osłabiła i tak spustoszone przez zarazę imperium. Pizarro powrócił na czele niespełna 200 hiszpańskich awanturników, chciwych złota zbirów, zdecydowanych dokonać podboju państwa bałwochwalców. Najeźdźcy szybko zdobyli poparcie licznych ludów indiańskich, chcących pozbyć się inkaskich ciemięzców. Bez pomocy tych zbuntowanych poddanych konkwistadorzy nie zdołaliby złamać potęgi Inków. Najwierniejszymi aliantami Pizarra stali się Canari. Kiedy Indianie spostrzegli, że Hiszpanie to bezlitośni krwiopijcy i mordercy nawet w porównaniu z surowymi Inkami, było już za późno na opór. Chrześcijanie od razu splamili się niezliczonymi okrucieństwami. W ich ojczyźnie, arcykatolickiej Hiszpanii, nad moralnością czuwał Kościół, za cudzołóstwo groziła okrutna chłosta. Ziemie Indian wydały się konkwistadorom prawdziwym seksualnym rajem. Pierwszego masowego gwałtu dokonali żołdacy jednego z towarzyszy Pizarra, Hernanda de Soto, w mieście Cajas. Ofiarą zdobywców padły mamaconas, święte dziewice Słońca. De Soto kazał swoim żołnierzom wypalić z arkebuzów, aby zatrwożyć inkaskie dziewice i zmusić je do uległości. Podbój państwa
Tagi:
Krzysztof Kęciek









