Rusofobia i nasze kompleksy

Rusofobia i nasze kompleksy

Prof. Andrzej de Lazari o Rosji, która jest i której nigdy nie będzie

„Kto myśli o przyszłości Polski, musi rozumieć Rosję, musi ją rozumieć lepiej, niż ona sama siebie pojmuje, jeżeli chce ją wyprzedzić”, powiedział kiedyś Stanisław Brzozowski.
W Polsce chęć zrozumienia Rosji jest nadal zjawiskiem deficytowym. Z powodzeniem za to rozpowszechniają się przesądy, stereotypy i uprzedzenia. Trudno nie zgodzić się z Juliuszem Mieroszewskim, który mawiał, że w Polsce „nie ma znawstwa Rosji, są tylko różne stopnie ignoranctwa w tej dziedzinie”. O tym, że nieznajomość Rosji szkodzi, przekonuje od lat historyk idei i rusycysta, Andrzej de Lazari. W swoich tekstach łódzki uczony zamiast chorobliwej podejrzliwości wobec Rosji, żalu i oskarżeń pod jej adresem proponuje nam poznanie rosyjskich sposobów percepcji otaczającej rzeczywistości, uświadomienie sobie motywów działania decydentów politycznych na Kremlu. W takim tonie utrzymana jest jego najnowsza książka „Polskie i rosyjskie problemy z rosyjskością”. Pod jedną okładką znajdziemy – opublikowane wcześniej w różnych pismach – artykuły nie tylko poświęcone rosyjskiemu spojrzeniu na zjawiska i procesy zachodzące w świecie, ale i teksty demaskujące absurdalność polskiej rusofobii.
Andrzej de Lazari odpowiada na szereg nurtujących „przedstawicieli Zachodu” pytań: dlaczego Rosjanie nigdy nie poprą NATO? Dlaczego przez wielu z nich Zachód jest

utożsamiany z Antychrystem?

Kluczem jest tu rosyjskie „zaprogramowanie kulturowe”. Autor leczy swoich czytelników ze złudnych nadziei na bezwarunkową akceptację przez Rosję zachodnich standardów, wartości i norm prawnych. „Wyobrażenia, że kiedykolwiek ludzkość stanie się jednością, że nastąpi koniec historii i wszyscy zaakceptują zachodni liberalizm w polityce i ekonomii, są kolejną utopią”. Globalizacja w jej dzisiejszym wydaniu jest utożsamiana w Rosji nie tylko z westernizacją, ale też z ekspansją kulturową Zachodu. Jeszcze ostrzej zarzuty pod adresem państw zachodnich formułują środowiska konserwatywne. W ich optyce zachodnia walka o demokrację i prawa człowieka jest pretekstem, by osłabić, a nawet zniszczyć Rosję.
Nie oznacza to jednak, że dialog między Rosją a państwami zachodnimi skazany jest na niepowodzenie. Autor uświadamia nam, jak ogromne znaczenie ma zmiana podejścia Zachodu do Rosji, rewizja jego oczekiwań względem niej, a nade wszystko przewartościowanie zachodnich kategorii przy opisie rzeczywistości rosyjskiej. Zachód nie pojmuje Rosji, ponieważ „na miejsce pojęć wschodnich wstawia własne”. Ta praktyka sprawia, że każda próba rozszyfrowania zagadki „rosyjskiego sfinksa” kończy się fiaskiem.
Myśląc o Rosji „zachodnimi” pojęciami, nie zrozumiemy rosyjskiej nieufności do demokracji (diermokracji), poparcia dla rządów „silnej ręki”. A wystarczyłoby wrócić pamięcią do czasów Borysa Jelcyna, kiedy „nachalne próby” wprowadzenia zachodnich reguł do gospodarki i życia społecznego doprowadziły do anarchii, chaosu, a nawet dyskredytacji samych pojęć „demokracja” i „prywatyzacja”. „Czy w takiej rzeczywistości możliwa jest demokracja w rozumieniu Amerykanów, Szwajcarów lub Niemców?”, pyta retorycznie Andrzej de Lazari. Nie powinno więc nas dziwić poparcie społeczeństwa rosyjskiego dla „autorytarnego” Władimira Putina. Były prezydent Rosji postanowił zbudować „silne państwo – silne prawem i jego przestrzeganiem”. To prawda, że Putin zaczął reformować kraj odgórnie i autorytarnie, ale innego wyjścia – zdaniem łódzkiego badacza – nie miał. Andrzej de Lazari podkreśla za Pawłem Śpiewakiem, że „żywa demokracja” możliwa jest tylko w kraju powszechnego dobrobytu, z poszanowaniem prawa i wysokim poziomem rozwiązań instytucjonalnych, gdy nawyki ludzi i obywatelskie „zaprogramowanie” leżą u podstaw działań gospodarczych i legalnego porządku państwa. „Żaden z wymienionych czynników nie jest jeszcze obecny w Rosji”.
Ten fakt nie powinien być jednak dla świata zachodniego, a tym bardziej Polaków

argumentem do pouczania Rosji

i arbitralnego decydowania o tym, jak powinna się reformować. Polacy nie dostrzegają, że sami są jeszcze daleko od ideału państwa prawa i społeczeństwa obywatelskiego. „Nie jesteśmy dla Rosjan autorytetem ani wzorem do naśladowania”, pisze autor i sugeruje rezygnację z mentorskiego tonu.
Polskiej rusofobii Andrzej de Lazari poświęca osobny rozdział. Jest on jak pouczająca lekcja charakteru narodowego. Odbijając się w zwierciadle naszych antyrosyjskich uprzedzeń,

stereotypów i obsesji,

sporo dowiemy się o własnych kompleksach. Leszek Kołakowski słusznie zauważył kiedyś, że „stereotypy uczą nas nie mniej o tych, co w nie wierzą, niż o tych, do których się odnoszą”.
Polskie żądania zadośćuczynienia „za historię” oraz niezłomna wola „upokorzenia Rosji” za krzywdy Polaków z przeszłości nie są skutecznym sposobem na „wyrównywanie rachunków”. Poza tym, jak wskazuje autor, Rosjanie wciąż mają problemy z oceną własnego dziedzictwa komunistycznego. Z jednej strony, Stalin wciąż jest dla wielu Rosjan bohaterem narodowym. Z drugiej, jeśli chodzi o zbrodnie reżimu komunistycznego, to sami czują się jego największymi ofiarami. Wystarczy trochę wiedzy na temat procesów zachodzących w dzisiejszej Rosji i woli zrozumienia trudnej sytuacji, jaką jest nieustanne poszukiwanie przez nią własnej tożsamości, by przestać żądać od Rosjan tego, co jest na dzień dzisiejszy niemożliwe.
Rada łódzkiego profesora dla polskich decydentów politycznych jest prosta: „Odstąpmy od romantycznych marzeń o trzeciej Rosji. Zacznijmy współpracować z tą, która jest”.
Te i inne wyeksplikowane w książce wskazówki mogą osobom

z zaszczepioną nienawiścią

do Rosji wydać się kontrowersyjne. Nie ma się co łudzić, że zmiana polskiej percepcji Rosji nastąpi na zasadzie deus ex machina, Niemniej jednak, jak mówi polskie powiedzenie, „kropla drąży skałę”. Teksty Andrzeja de Lazariego czytać warto. I to nie dlatego, że pokazuje nam inną Rosję, ale dlatego, że pokazuje nam inne spojrzenie na sprawy rosyjskie. Pozbawione resentymentów, emocjonalnych ocen, arbitralnych sądów, pychy. Spojrzenie pełne akceptacji dla faktu, że Rosja inaczej niż my interpretuje pewne polityczne zjawiska i procesy. „Perspektywa jest jednym ze składników rzeczywistości – pisał kiedyś Ortega y Gasset. – (…) Rzeczywistość widziana z każdego punktu jako identyczna jest pojęciem absurdalnym”. Możemy nie podzielać punktu widzenia Rosjan, ale nie mamy prawa im go odmówić. Tak samo jak możemy Rosji nie lubić, ale nie wolno nam skazywać jej na izolację. Czy nam się to podoba, czy nie, jest ona ważnym graczem na arenie międzynarodowej, dlatego uczyć się „rozumieć Rosję” nie tylko warto, ale nawet trzeba.

Autorka jest doktorantką na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego

Andrzej de Lazari, Polskie i rosyjskie problemy z rosyjskością, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2009

Wydanie: 2010, 26/2010

Kategorie: Książki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy