Człowiek z gumy, wygwizdywany na każdych zawodach, nie stanął ostatecznie do walki o fotel prezesa siatkówki. Rycho Czarnecki policzył głosy i wyszło, że wystarczy mu jedna ręka. Pewno ta z palcami wyćwiczonymi w liczeniu kasy. Rychowi nie pomogło nawet zdjęcie z Kaczyńskim. I z piłką. Ani obietnice, że gdy zostanie prezesem, Orlen i inne spółki zagarnięte przez PiS przyślą całe wagony kasy. Jeśli coś zostało w siatkówce po spoconym Rychu, to rachunki za podróże. Koniec dojenia tej dyscypliny nie jest niestety finałem zabiegów Czarneckiego. Od dawna poluje na prezesurę Polskiego Komitetu Olimpijskiego. I coś w tym jest. Przecież Rycho to podręcznikowy przykład odwrotności fair play. A my proponujemy Rychowi Polski Związek Bokserski. Znamy tam paru ludzi, którzy chętnie wybiją mu paskudne nawyki. Na ringu! Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









