Rządowe ośrodki deficytowe

Rządowe ośrodki deficytowe

Ze sprzedaży rządowych ośrodków wypoczynkowych miały wpłynąć do kasy państwa 2 mld zł, nie wpłynęła nawet złotówka Rząd PO od początku urzędowania zapowiada „tanie państwo”, a wśród konkretnych posunięć prowadzących do tego celu m.in. likwidację rządowych ośrodków wypoczynkowych i wczasowych. Jest ich wciąż ok. 90, z czego dziewięć należy bezpośrednio do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a reszta jest zarządzana przez poszczególne ministerstwa. Korzystają z nich głównie pracownicy tych instytucji (najczęściej ze zniżką od 10 do 30%), ale większość z nich jest też dostępna dla tzw. szarego obywatela. Choć media sugerują, że receptą na poprawienie sytuacji ośrodków i hoteli należących do rządu byłaby prywatyzacja, to jednak ani poprzednia ekipa, ani obecna nie sprzedała jak dotąd żadnego ośrodka. Obiektami, w których wypoczywali ministrowie i premierzy, zarządza wyodrębnione z Kancelarii Premiera Centrum Obsługi. Efektami tego zarządzania są straty idące od lat w miliony złotych. Zdaniem NIK ich przyczyną jest przede wszystkim ustalanie cen poniżej kosztów i małe wykorzystanie miejsc hotelowych. W efekcie dokładać trzeba nawet do rządowego hotelu Parkowa w stolicy, który działając w warunkach konkurencji, z pewnością byłby dochodowy. Gadka szmatka Premier z PiS Kazimierz Marcinkiewicz prywatyzację ośrodków i hoteli wpisał do swojego sztandarowego programu tanie państwo. Wyliczono w nim nawet, że do budżetu wpłynąć ma z tego powodu 2 mld zł, czyli tyle, ile koszt budowy południowej obwodnicy Warszawy. Cieszono się z tego przyszłego zarobku i dzielono skórę na niedźwiedziu. Pieniądze miały wspomóc system stypendialny i dożywianie dzieci, ale niektórzy ministrowie zaczęli przy tej okazji mówić o nowych siedzibach dla swoich resortów. Potem okazywało się, że nic z tego. Zbyt dobrze służą one administracji, by pozbywała się ona ciepłych posadek. Złośliwi twierdzili nawet, że stanowiska w tych ośrodkach rozdawane były tylko dobrym znajomym. Często są to ludzie o bardzo niskich kwalifikacjach i bez wcześniejszego doświadczenia zawodowego w hotelarstwie. Ogłoszenia o takich wolnych etatach nie pojawiają się na stronie Centrum Obsługi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Na stronie ośrodków rządowych w ogóle brakuje zakładki: oferty pracy. Premier Donald Tusk był jeszcze większym entuzjastą sprzedaży wszystkich ośrodków rządowych. – To łatwy sposób spełnienia wyborczej obietnicy. Kompletnie nie rozumiem swoich poprzedników, dlaczego nie doprowadzili do sprywatyzowania rządowych ośrodków wczasowych – twierdził i zapowiadał, że dla jego rządu będzie to kwestia tygodni. Prasa pisała: w ocenie premiera, sprywatyzowanie rządowych ośrodków wczasowych będzie stanowić „samą przyjemność”, gdyż niewiele kosztuje, a będzie realizacją jednej z wyborczych obietnic. Podobny optymizm prezentował minister skarbu Aleksander Grad. Wszyscy byli zgodni, że dalsze utrzymywanie przez rząd ośrodków nie ma sensu już od dawna. Nie przynoszą one żadnych zysków, a podatnicy muszą dokładać do nich ok. 30 mln zł rocznie. Minęły tygodnie, miesiące, w końcu rząd PO obchodził rok urzędowania, ale w sprawie ośrodków zmieniło się niewiele. Czy pozbycie się tego kłopotliwego majątku wpłynęłoby na potanienie aparatu państwa? Z pewnością tak, gdyż ośrodki te są spuścizną po gospodarce nakazowo-rozdzielczej i nadal są przyzwyczajone, że komu jak komu, ale rządowi niczego nie powinno brakować, niezależnie od kosztów tego przedsięwzięcia. Jest w ośrodkach jakaś siła Kryzys gospodarczy znów odświeżył ideę sprzedaży ośrodków ciążących jak kula u nogi. Teraz stało się to wręcz niezbędne, już nie tylko jako wypełnienie politycznych obietnic. Początkowo Kancelaria Premiera planowała, że ze sprzedaży tych ośrodków otrzyma sporo pieniędzy, które będzie mogła przeznaczyć na najbardziej palące potrzeby. Teraz okazuje się, że żadnych pieniędzy nie będzie, bo zgodnie z obowiązującym prawem rząd, tzn. Kancelaria Premiera oraz poszczególne ministerstwa, nie może ich sprzedać, gdyż ośrodki do niego nie należą, są tylko „w trwałym zarządzie rządu”. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów może co najwyżej nieodpłatnie przekazać ten „zarząd” np. odpowiedniemu samorządowi lokalnemu. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda odchudzanie i cięcia oszczędnościowe w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Beata Skorek z Centrum Informacyjnego Rządu podaje bardzo zwięźle i zdawkowo: „Na podstawie wyjaśnień Centrum Obsługi KPRM informujemy, że wykaz wszystkich ośrodków rządowych, przekazanych i nadal administrowanych przez CO KPRM, jest na stronie http://www.cokprm.gov.pl/6,osrodki_rzadowe.html”. W istocie na podanej stronie jest kilkanaście

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2009, 2009

Kategorie: Kraj