Schowani za Millerem

Schowani za Millerem

Mylą się ci politycy lewicy, którzy uwierzyli, że ich działania mogą nie być oparte na fundamentach świata wartości, byle tylko były skuteczne. Że ideały i ideologia to pojęcia staromodne i zwykły balast utrudniający rządzenie. Pragmatyzm nade wszystko głoszą wyznawcy nowej, acz bardzo w Polsce popularnej doktryny. Skąd się wzięli tak liczni na lewicy czciciele tego szalenie jednostronnego punktu widzenia? Jedynym sensownym wytłumaczeniem wydaje się szukanie przyczyn w bardzo silnym odreagowaniu na mocno ideologizowaną frazeologię poprzedniego systemu. Politycy mający w pamięci ówczesny model uciekają w stronę drugiego bieguna. Mało to sensowne, bo widać, że obie konstrukcje są ułomne i że trzeba się spotkać gdzieś w środku, między tymi postawami. Dodatkowym nieszczęściem polskiej odmiany pragmatyzmu były dziwaczne kompromisy. I stąd tak kuriozalny stosunek lewicy do idei świeckiego państwa czy do prawa aborcyjnego, likwidowania dopłat do barów mlecznych czy biletów studenckich. Mylą się ci politycy lewicy, którzy uważają, że pojęcie sprawiedliwości społecznej to historyczny anachronizm i że niewiele da się tu zrobić, bo najzwyczajniej brakuje środków. Sprawiedliwiej ma być wtedy, gdy będzie większy wzrost gospodarczy. Zapominają o tym, że biedni potrzebują pomocy już teraz. I tak bardzo liczyli na zmianę władzy oraz na nową politykę, tak mocno są rozczarowani i krytykują władzę, która miała

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2003, 26/2003

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański