Nastolatki wysyłają sobie dziesiątki tysięcy nagich zdjęć i filmów. Korzystają na tym pedofile i szantażyści „Wyślę siedem moich super seksownych fotek za doładowanie komórki w Simplusie za 10 zł”, pisze na forum internetowym Mala245. „Wyślę nagie fotki za doładowanie konta w Orange. Młoda atrakcyjna szczupła czarnula z ogolona pipka i srednim biustem. Tel…”, zachęca anonimowa internautka. „Odwarzne zdjęcia (pisownia oryginalna) i sexi filmiki za doładowanie telefonu. Napisz na gg”, przekonuje anons uwiarygodniony zdjęciem stojącej tyłem młodziutkiej dziewczyny w koronkowej bieliźnie. Przez internet nie zweryfikujemy wieku autorek takich ogłoszeń. Tymczasem wiele z nich nie tylko nie jest pełnoletnich, ale nawet nie skończyło 15 lat. Seks- ting (ang. sex i teksting, esemesowanie), czyli przesyłanie roznegliżowanych zdjęć drogą elektroniczną, przez telefon lub internet, jest coraz popularniejszy wśród polskich nastolatków. Na nowej modzie korzystają pedofile i szantażyści, podstępem namawiając coraz młodsze dzieci do udostępniania erotycznych fotografii. Niepowołane ręce – Seksting zaczął się od dorosłych, dzieci kopiują te wzorce – tłumaczy Jakub Śpiewak, założyciel Fundacji Kidprorect.pl. – Jeśli dwoje dorosłych ludzi chce sobie zrobić nagie fotki – ich sprawa. Kiedy żona wysyła mężowi, który jest w delegacji, kilka swoich rozebranych zdjęć, żeby zatęsknił, a on odsyła jej własne, w bieliźnie lub bez – w porządku, mają do tego prawo. Problem zaczyna się, gdy te zdjęcia wyciekną. A w przypadku młodzieży wyciekają często. Tym bardziej że związki nastolatków rzadko bywają trwałe, pomysły zaś, jak dokuczyć byłej dziewczynie czy chłopakowi albo nielubianej koleżance, nie mają granic. Już cztery lata temu policja interesowała się jedną z pierwszych spraw tego typu, po przesłaniu przez maturzystkę z Bełchatowa kilku zdjęć chłopakowi. Jak dokładnie doszło do rozpowszechnienia fotek, nie wiadomo – prawdopodobnie do skrzynki mejlowej dziewczyny włamała się jedna z koleżanek i przekazała je kolejnym znajomym. W ciągu kilku dni fotografie obejrzano ponad tysiąc razy. W Chełmży ofiarą sekstingu stała się w 2008 r. 14-latka. Uczennica gimnazjum, chcąc zaimponować starszemu koledze, zrobiła sobie w domu rozbieraną sesję fotograficzną. Zdjęcia wysłała mu przez komunikator Gadu-Gadu. Działanie było skuteczne, chłopak zainteresował się nią, a znajomość zaprowadziła ich do łóżka. Na tym jednak się nie skończyło – wkrótce potem nastolatek z dwoma kolegami zaczął rozsyłać zdjęcia 14-latki dalej i umieszczać je na stronach pornograficznych. Dystrybucja szybko wymknęła się spod kontroli. Zanim wszystko wyszło na jaw, a sprawą rozpowszechniania pornografii zajęły się policja i prokuratura, zdjęcia znalazły się na zagranicznych serwerach. W 2008 r. cała trójka dostała wyroki w zawieszeniu, a chłopak oskarżony o seks z nastolatką miał dodatkowo zapłacić grzywnę. Zdarza się, że wyciekają zdjęcia, które fotografowany chciał zachować dla siebie i nawet nie zamierzał wysyłać ich rówieśnikom. Przed rokiem głośno było o 16-latce ze Strzelec Krajeńskich. Dziewczyna zostawiła telefon koleżance w czasie lekcji WF. Tamta przejrzała zawartość komórki i znalazła nagie zdjęcia 16-latki. Nie zastanawiając się długo, przesłała fotografie znajomym, a tamci szybko wysłali kolejnym… Wkrótce zdjęcia krążyły po całej szkole. W Polsce nie ma dokładnych danych, jaka część młodzieży decyduje się na rozsyłanie takich fotografii znajomym i obcym. Wiadomo jedynie, że problem jest coraz częstszy i dotyczy przede wszystkim osób w wieku gimnazjalnym i licealnym. W USA, gdzie z sekstingiem walczy się na poważnie, Narodowa Kampania na rzecz Zapobiegania Niechcianym i Nastoletnim Ciążom przeprowadziła badania, z których wynika, że nawet co piąty nastolatek rozsyła swoje nagie zdjęcia za pośrednictwem internetu lub telefonu. Oceń mnie Najczęściej seksting wydaje się nastolatkom niegroźnym sposobem na wyrażenie uczuć. Niekiedy wiąże się też z wysyłaniem fotek na popularne portale z prośbą o ocenę piersi, pupy czy nóg. Przesyłanie drugiej osobie zdjęć – najpierw zwyczajnych, później coraz bardziej roznegliżowanych – jest także elementem poznawania się przez czat internetowy lub portale randkowe. – Pierwszy raz spotkaliśmy się z tym zjawiskiem ponad rok temu – wspomina Kamila Raczyńska z Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton”. – Trafiliśmy na portal, na którym dziewczyny, często
Tagi:
Agata Grabau









