Serbia coraz bliżej Unii

Serbia coraz bliżej Unii

Belgrad ma status kandydata dzięki układowi z Kosowem Politycy w Belgradzie ogłosili sukces: Serbia została kandydatem do Unii Europejskiej. Decyzję w tej sprawie podjęli szefowie państw UE 1 marca podczas szczytu w Brukseli. Pewien unijny dyplomata uznał to za historyczny krok – przecież 13 lat temu podczas konfliktu o Kosowo Serbia była bombardowana przez samoloty NATO. Belgrad uzyskał status kandydata, ponieważ zawarł układ z władzami Kosowa. Wielu Kosowian uważa jednak ugodę za niekorzystną. W Prisztinie, stolicy Kosowa, opozycjoniści z lewicowego Ruchu na rzecz Samostanowienia (Vetëvendosje) demonstrowali przeciw temu układowi. Domagali się też ustąpienia skorumpowanego rządu i poprawy sytuacji biednej większości narodu. Parlamentarzysta Liburn Aliu oświadczył: „Prawie wszyscy mają powody do oporu: robotnicy, chłopi i bezrobotni, którzy cierpią najdotkliwszą nędzę”. Kosowo, dawna serbska prowincja, zamieszkana w ok. 90% przez ludność albańską, od wojny w 1999 r. było pod protektoratem NATO i ONZ. 17 lutego 2008 r. ogłosiło niepodległość, którą uznało 88 państw, w tym 22 z 27 stolic UE, m.in. Polska, oraz USA. W Unii niepodległości Kosowa nie uznają Cypr, Słowacja, Grecja, Hiszpania i Rumunia, mające kłopoty z własnymi mniejszościami. Spośród światowych potęg niepodległego Kosowa nie zaakceptowały sojuszniczka Serbii – Rosja, Indie i Chiny. Oczywiście niepodległego Kosowa nie uznaje Belgrad. Serbowie uważają je za kolebkę swojej państwowości. „Kosowo stanie się państwem, kiedy Serbia przestanie istnieć jako państwo”, oświadczył serbski prezydent Boris Tadić. Rzecz jasna Belgrad nie ma możliwości przywrócenia władzy nad chronionym przez USA krajem, którego niepodległość uznaje dziś wiele stolic. Ponadto kosowscy Albańczycy, długo pozbawiani praw i prześladowani przez reżim Slobodana Miloševicia, różni etnicznie i językowo od słowiańskich Serbów, o powrocie do poprzedniego stanu nie chcą słyszeć. Rząd w Prisztinie nie ma kontroli nad jedną czwartą terytorium swojego kraju. Serbowie, stanowiący większość w czterech gminach na północy Kosowa, utworzyli minipaństwo, hojnie subwencjonowane przez Belgrad. Znikające miliardy W serbskiej części Kosowa kwitnie korupcja, pieniądze przysłane z Serbii znikają w tajemniczych okolicznościach. Według belgradzkiego dziennika „Press”, w ostatnich 12 latach Serbia przekazała kosowskim rodakom 6,2 mld euro. Nie ma po nich śladu. Zapłacono za dom seniora w Mitrovicy, przychodnie, drogi i budynki, których nigdy nie zbudowano. Rząd w Belgradzie wciąż wypłaca pensje 6 tys. dawnych pracowników elektrowni Obilić w Kosowie, którzy od lat mieszkają w Serbii. Minister spraw wewnętrznych Ivica Dacić potwierdził, że policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. Kosowscy Serbowie próbują kontrolować przejścia graniczne i sprowadzają z Serbii towary zalewające kosowskie rynki. W połowie lutego przeprowadzili na swoim terytorium referendum: „Czy uznajesz instytucje tzw. Republiki Kosowa?”. Ponad 99% uczestników referendum było im przeciwnych. Referendum przeprowadzono wbrew woli rządu Serbii, jednak Belgrad musi mieć na uwadze jego wyniki. Prezydent Tadić i jego ekipa z umiarkowanej Partii Demokratycznej widzą przyszłość kraju w Unii. Tym bardziej że w grudniu weszła do niej Chorwacja. Wydawało się, że Serbia uzyska wtedy status kandydata. Udaremniły to jednak Holandia, Austria, a zwłaszcza Niemcy. Wcześniej w zamieszkanej przez Serbów części Kosowa dochodziło do zamieszek i starć z międzynarodowymi siłami KFOR. Niemieccy żołnierze KFOR odnieśli rany. Warunkiem dla Belgradu było więc załagodzenie relacji z Prisztiną. Bez Republiki Pod auspicjami Unii doszło do negocjacji, których wynikiem jest układ z 24 lutego, umożliwiający współpracę na przejściach granicznych. Przewiduje on, że Kosowo będzie występować na konferencjach i forach współpracy regionalnej we własnym imieniu (a nie reprezentowane przez ONZ), jednak nie jako Republika Kosowa, lecz tylko jako Kosowo. Usunięcie Republiki można uznać za podanie w wątpliwość statusu Kosowa jako niepodległego państwa. Zwłaszcza że w układzie znalazł się także przypis odnoszący się do Rezolucji ONZ nr 1244 z 1999 r., uznającej Kosowo za część Serbii. Dla kosowskich Albańczyków niewielkim pocieszeniem jest fakt, że przypis wspomina także decyzję Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z 2008 r., określającą deklarację niepodległości Kosowa jako legalną. Komisja Europejska ma przygotować tzw. raport wykonalności zawarcia traktatu o stabilizacji i stowarzyszeniu z Kosowem. Najmłodsze państwo Europy nie ma żadnego układu z UE. Teoretycznie traktat może być wstępem do pełnego członkostwa w Unii –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2012, 2012

Kategorie: Świat