Śląskość, polskość – do zmiany

Śląskość, polskość – do zmiany

04.12.2013 Katowice , zabytkowe osiedle Nikiszowiec przy kopalni Wieczorek . " Barborka " - swieto gornikow n/z Tradycyjnie o swicie ulicami Nikiszowca przeszla orkiestra deta kopalni Wieczorek fot. Adrian Slazok/REPORTER

Kwestia uznania języka śląskiego to nie tylko sprawa regionalna, ale też zachęta do przebudowy naszego myślenia o Polsce Polska krajem jednego narodu, Polak katolik – takie wizje polskości zakorzeniły się w świadomości publicznej. A właściwie zostały narzucone dzięki sojuszowi tronu i ołtarza, i to zarówno w okresie międzywojennym, jak i w czasach Polski Ludowej. Napływ uchodźców z Ukrainy, z których część chce związać swój los z Polską, oraz najnowsza sprawa uznania języka śląskiego zmuszają nas do i tak nieuniknionego przemodelowania naszego myślenia o „polskości”. Czy Polakiem jest się z racji mitycznej krwi, czy jednak dzięki obywatelstwu? Głos pół miliona Sejmowa większość zdecydowała w środę 20 marca o skierowaniu do Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych projektu ustawy w sprawie uznania języka śląskiego za język regionalny (drugi w Polsce obok kaszubskiego). Dzięki temu w szkołach będą mogły się pojawić dobrowolne zajęcia z języka śląskiego, a przy drogach dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości, w których używanie języka śląskiego deklaruje ponad jedna piąta mieszkańców, na dofinansowanie działalności związanej z zachowaniem tego języka będą także mogły popłynąć środki publiczne. Oczywiście przeciwko temu wystąpili posłowie PiS i Konfederacji, nieodmiennie strasząc odebraniem Śląska przez Niemcy i oklepanym hasłem, jeszcze z czasów sanacji, że Ślązak to po prostu Polak. Skoro jednak podczas spisu powszechnego w 2021 r. narodowość śląską zadeklarowały 596 224 osoby, a niewiele mniej potwierdziło używanie śląskiego w kontaktach domowych, to może Rzeczpospolita powinna to wziąć pod uwagę? „Możemy dyskutować, czy to jest język, czy nie. Możemy się kłócić długie lata, ale to nie ma sensu. Języka nie da się zdefiniować. Najważniejsza jest wola niemal pół miliona obywateli, którzy każdego dnia tego języka używają. Polska powinna dbać o różnorodność swoich obywateli, bo tacy jesteśmy: różnorodni”, mówiła podczas debaty sejmowej Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej. Idąc za ciosem, Wanda Nowicka i Maciej Konieczny z Lewicy zapowiedzieli, że kolejnym krokiem będzie złożenie projektu ustawy w sprawie uznania śląskiej mniejszości etnicznej. Długi marsz O tym, jak długa była droga do uznania śląskiej specyfiki, świadczą kolejne inicjatywy. Pierwsza próba w sprawie uznania języka śląskiego – 2007 r. Tyle że w dniu złożenia projektu poselskiego zdecydowano o skróceniu kadencji parlamentu. Kolejne projekty w latach 2010 i 2012 nawet nie zostały poddane pod dyskusję. W 2014 r. obywatelski projekt ustawy o uznaniu Ślązaków za mniejszość etniczną, podpisany przez 140 tys. osób, został odrzucony przez sejmową komisję. 2018 r. – poselski projekt nie doczekał się numeru druku, a dwa lata później pierwszego czytania. W 2023 r. przygotowano poselski projekt ustawy o uznaniu śląskiej mniejszości, ale… skończyła się kadencja Sejmu. I udało się dopiero teraz.  Latami ciągnął się również spór o rejestrację Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. 14 marca po stronie Ślązaków stanął Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Jego zdaniem polskie sądy, odmawiając lata temu rejestracji stowarzyszenia, złamały prawo gwarantujące wolność zrzeszania się. W wyroku czytamy: „Trybunał uważa, że władze kraju nie wykazały, że nazwa skarżącego stowarzyszenia i brzmienie dwóch postanowień statutu stowarzyszenia, które odnosiły się do narodowości śląskiej, mogły stanowić zagrożenie dla porządku publicznego”. Śląski renesans Wynik głosowania 20 marca obudził nadzieje w środowiskach regionalistów, choć bez nadmiernego optymizmu. Raczej trudno się spodziewać podpisu prezydenta Dudy pod „śląską ustawą”. Poza tym wszyscy zdają sobie sprawę, że mimo postępującej kodyfikacji „literackiego” śląskiego, publikacji coraz większej liczby książek w tym języku i mody na śląskie gyszynki (prezenty) trzeba będzie jeszcze przekonać młodych ludzi do nauki.  „To nie jest język, którym ze sobą rozmawiamy. To jest wariant literacki. Wydaje mi się, że po to będzie nauczanie śląskiego w szkołach, żeby Ślązacy opanowali język śląski literacki, czytali w nim i pisali, natomiast mówić będą tak jak do tej pory”, tłumaczył na spotkaniu w Rybniku Zbigniew Rokita, autor kultowej już na Śląsku książki „Kajś”. Paradoksem jest zresztą to, że jeszcze nigdy nie powstawało tyle utworów po śląsku, co teraz. Wytłumaczenie jest jednak dość oczywiste: nie było po prostu lokalnej inteligencji skłonnej do tworzenia w lokalnej „godce”, uważanej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2024, 2024

Kategorie: Kraj