Śmierć Amazonii

Śmierć Amazonii

Tam, gdzie pojawia się ropa, dżungla pokrywa się krwią Moja pierwsza wielka przygoda wiąże się z niezapomnianą podróżą szlakiem Francisco de Orellana, którą odbyłem w 1972 r. Hiszpański konkwistador wyruszył z Quito w Ekwadorze w poszukiwaniu cynamonu i legendarnego złota Inków. Wprawdzie nie znalazł żadnego bogactwa, za to odkrył największą rzekę świata i spłynął nią do jej ujścia. Trzymiesięczna żegluga dostarczyła mi tak wiele emocji, że pomimo nieprzyjaznego klimatu, wrogiego, pełnego niebezpieczeństw środowiska, plagi komarów i ryzyka malarii, przez długie lata nie mogłem zapomnieć o tej fascynującej ekspedycji. I oto ponownie jestem w Quito, aby raz jeszcze powtórzyć historyczny szlak. Tym razem kierowanej przeze mnie wyprawie przyświeca troska o nie najlepszy stan zdrowia naszej planety. Zamierzamy ukazać rozmiary agresji człowieka w regionie uważanym za “zielone płuca” Ziemi. Droga przynosi nieszczęście Gwałtowny rozwój przemysłowy, wzrost zamożności, nadmierna konsumpcja oznaczają zaniedbanie zlewni rzeki, jej zanieczyszczenie – pogorszenie przydatności. Został niebezpiecznie zachwiany odwieczny porządek i delikatna równowaga. Inicjatywa zyskała uznanie w Discovery Networks Europe, reprezentowanym w Polsce przez agencję Feedback, która podpisała kontrakt na zrealizowanie filmu dokumentującego realia dzisiejszej Amazonii. Operatorem został Paweł Gosk z TVN, którego już poznałem z dobrej strony w czasie wyjazdu na wyspę Wielka Diomeda w Cieśninie Beringa. Podczas gdy ja wraz z konsulem Tomaszem Morawskim zajmuję się uzyskaniem niezbędnego zezwolenia na opuszczenie Ekwadoru w punkcie granicznym na rzece Napo, Paweł oprowadzany przez Halinę Lachowicz, sympatyczną właścicielkę Cayman Hostel, gdzie czujemy się jak u siebie w domu, filmuje co ciekawsze zakątki historycznego miasta. Rozpoczynamy podróż w niedużej mieścinie Coca na wschodnim przedgórzu Kordyliery Andyjskiej. Nabrała ona znaczenia na początku lat 70., kiedy w tym rejonie odkryto pokłady ropy naftowej. Pojawienie się Texaco i Gulf Oil zburzyło odwieczny ekosystem lasu tropikalnego, rzucając na kolana jego rdzennych mieszkańców. Eksploatacja ropy wiąże się z budową dróg w dziewiczej puszczy, a te przynoszą same nieszczęścia indiańskim plemionom. Niespodziana inwazja białego człowieka oznaczała dla nich gwałt, epidemie, choroby, alkoholizm i upokorzenia. “Tam, gdzie pojawia się ropa, dżungla pokrywa się krwią”, ostrzega antropolog, Hector Vargas, towarzyszący naszej wyprawie. Poszukiwania ropy przyczyniły się do zniszczenia ok. 100 tys. hektarów lasów. Wycieki z ropociągów, przecinających niczym pajęczyna rejony nie tknięte przedtem stopą ludzką, zaczęły niszczyć lasy, a skażone wody rzek stały się przyczyną wielu groźnych chorób. Niektóre plemiona zniknęły całkowicie w ciągu niespełna kilkudziesięciu lat, egzystencja wielu z nich jest poważnie zagrożona, niektóre przystosowały się do nowych warunków, a tylko nieliczne zdążyły wycofać się w głąb dziewiczej selwy i pozostają w izolacji. Pustynia zamiast dżungli Po wykonaniu serii pamiątkowych zdjęć przy pomniku Francisco Orellany wyruszamy w drogę. 70-konny silnik pozwala cienkiej łodzi rozwinąć prędkość do 25 km/godz. Słońce praży niemiłosiernie i musimy dokładnie się okryć, aby nie narazić się na oparzenia. Płyniemy wzdłuż nieprzeniknionej ściany lasu wyrastającego znad samej wody, skąd dochodzi aromatyczny zapach orchidei. Na czubku drzewa pojawia się czarny tukan z olbrzymim dziobem, wkrótce przelatuje przed nami stado krzykliwych papug. Później zrywa się do majestatycznego lotu duża, biała czapla. Malownicza rzeka, szeroka tutaj na kilometr, urzeka swoimi widokami. W pewnym momencie wzbudza poruszenie dużych rozmiarów kajman, który zsunął się z pobliskiego brzegu do żółtej, mętnej wody. Mijamy kompleks lodge, jeden z kilkunastu wybudowanych w dziewiczych zakątkach Amazonii. Pojawiły się one przed kilkunastoma laty wraz z lansowaną modą ekoturystyki, która zapewnia bezpośredni kontakt z przyrodą i autochtonami zamieszkującymi te rejony. Od czasu do czasu ukazują się na brzegu upiorne krajobrazy, wykarczowane, czerwone “pustynie” ziemi spalonej przez tropikalne słońce. Rocznie wycina się w Ekwadorze 10 milionów metrów sześciennych drzewa, ponadto jest on największym na świecie eksporterem balsy, drzewa lżejszego od korka. Worldwatch Institute, najbardziej wiarygodna, niezależna instytucja kontroli ekologicznej, w swoim raporcie “Stan Ziemi” podaje, że rocznie wylesia się na świecie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 22/2000

Kategorie: Świat