Solidarni z Gazą

Solidarni z Gazą

Na pytanie, kto pierwszy był na tej ziemi, nie odpowiedzą ani izraelskie bomby, ani rakiety Hamasu Prawie 200 mieszkańców Krakowa stanęło wieczorem, 8 stycznia, pod pomnikiem Adama Mickiewicza na krakowskim Rynku Głównym, aby zademonstrować solidarność z mieszkańcami Gazy. Przyszli ze świeczkami, flagami palestyńskimi, transparentami, fotografiami pokazującymi ofiary izraelskich nalotów. Dużo było też Palestyńczyków mieszkających w Polsce, prowadzących tu własne firmy, inżynierów, lekarzy, naukowców. Dla każdego Palestyńczyka, od czasu braku własnego państwa, największą wartością jest to, co ma w głowie i dlatego tak dużo z nich ma wyższe wykształcenie. Wszyscy marzą o wolnej Palestynie i dobrze wiedzą, że ludzi można gnębić, torturować, ale ducha wolności nikt im nie odbierze. Organizatorzy pikiety z Inicjatywy „Stop Wojnie” byli zaskoczeni wysoką frekwencją, bo przypuszczali, że ludzi będzie mniej. Naklejali plakaty, telefonowali, zapraszali. W Warszawie, liczącej 1,7 mln mieszkańców, 29 grudnia sprzed ambasadą izraelską zjawiło się zaledwie 150 osób. W innych krajach, Hiszpanii, Anglii, Francji, Indiach czy Australii, masakrę ludności cywilnej w Gazie potępiło setki tysięcy ludzi. Nawet w samym Izraelu, w Tel Awiwie, Hajfie czy Jerozolimie, protesty były większe niż w Polsce. A przecież to Polacy powinni najlepiej wiedzieć, czym jest okupacja, terror, utrata własnego państwa. – To jest nie do uwierzenia jak w Polsce, która tyle doznała krzywd w czasie II wojnie światowej, trudno jest zorganizować demonstrację antywojenną – mówi Katarzyna Puzon z Inicjatywy „Stop Wojnie”. – Ludzie jakby zupełnie nie widzieli zbrodni popełnianych na innym narodzie. Zachowują się tak, jakby to ich nie dotyczyło. Na dzisiejszą manifestacje przyszli głównie ludzie młodzi; oni mają jeszcze pewną wrażliwość, czego nie można powiedzieć o starszych. Zbrodnie nam zobojętniały. Sami byliśmy niedawno świadkami okrutnych czynów popełnionych na naszym narodzie przez okupanta hitlerowskiego, teraz nie protestujemy, gdy to dotyczy innych. Nie wspomnę o obojętności rządu, polityków, bo oni z kolei boją się w tym przypadku zarzutu o antysemityzm. A przecież ta nasza demonstracja nie jest przeciwko Żydom ani nawet przeciwko mieszkańcom Izraela, ale wyłącznie przeciwko polityce tego państwa i zbrodniom popełnianym przez jego armię. Na krakowskiej demonstracji nie pojawił się żaden polityk PO, PiS czy SLD, nikt z władz miasta czy województwa, ze świata kultury, nauki. Przybyły tylko skromne delegacje Polskiej Partii Pracy i Solidarności „80”. Strach przed posądzeniem o antysemityzm sparaliżował wszystkich. W tyle, za demonstrantami, stanęła spokojnie grupka młodych ludzi z transparentem „Solidarni z Izraelem”, zwolenników polityki tego państwa wobec Gazy. Nie zabrali głosu, nie wznosili okrzyków, przyszli, aby tylko pokazać, że mają inne zdanie. Opamiętajcie się Demonstracja na krakowskim Rynku Głównym była kolejnym protestem przeciwko milczeniu świata, w tym również Polski, wobec tego, co się dzieje w Strefie Gazy. Kolejni mówcy, w tym m.in. Omar Faris, Polak pochodzenia palestyńskiego, jeden ze współtwórców Inicjatywy „Stop Wojnie”, mówili o wielkim oblężonym obozie, jakim stała się Gaza, o mordowaniu dzieci, kobiet, nierespektowaniu przez wojska izraelskie żadnej konwencji międzynarodowej. O wojnie, w której z jednej strony jest armia dysponująca najnowocześniejszą techniką militarną, samolotami F-16, bombami fosforowymi, laserowo sterowanymi rakietami, a z drugiej bojownicy ruchu oporu wystrzeliwujący produkowane w swoich domach rakiety, nazywani przez Izrael terrorystami. Dostało się też polskiej telewizji i prasie za relacjonowanie sytuacji w Gazie na podstawie izraelskich środków przekazu, gdy tymczasem – jak wynika z międzynarodowych rankingów – państwo Izrael pod względem wolności mediów znajduje się gdzieś za Gabonem i Rwandą. Wszystkie wiadomości z frontu są cenzurowane, zaniżana jest liczba ofiar wśród ludności cywilnej, pomijane przykłady wojennych zbrodni. Nikt z grupki młodzieży określającej się jako „Solidarni z Izraelem” nie chciał podejść do mikrofonu i powiedzieć, że demonstranci nie mają racji. Na moje pytanie jeden z nich powiedział tylko: – Trudno sobie wyobrazić, aby Izrael nie reagował, gdy na terytorium tego państwa spadają rakiety Hamasu i zabijają ludzi. To Hamas doprowadził do tego, że wojska izraelskie musiały wkroczyć do Gazy. Odpowiedź tego młodego człowieka, zwolennika polityki Izraela wcale nie zdziwiła Jassera El-Hossaina, też Palestyńczyka z polskim obywatelstwem. – Powiedział dokładnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2009, 2009

Kategorie: Kraj