George Soros znów wieszczy katastrofę światowych finansów Nazywają go „gospodarczym zbrodniarzem wojennym”, „cynicznym spekulantem” i „krwiopijcą”, który zagraża demokracji na świecie. W oczach innych to mistrz inwestycji giełdowych, mesjański miliarder, wielkoduszny filantrop i obrońca liberalnych wartości przed „jastrzębiami” z administracji prezydenta Busha. 77-letni George Soros znów znalazł się na pierwszych stronach gazet. W internecie kupić można elektroniczne wydanie jego nowej (już ósmej) książki „The New Paradigm for Financial Markets – The Credit Crisis of 2008 and What It Means” („Nowy paradygmat dla rynków finansowych – Kryzys kredytowy z 2008 roku i jego znaczenie”). W połowie maja wydrukowane dzieło Sorosa trafi do księgarń. Rozpoczyna się mrocznym stwierdzeniem „Tkwimy w najostrzejszym kryzysie finansowym od czasu lat 30.”. Giełdowy czarodziej promuje swą książkę w niezliczonych wystąpieniach i wywiadach prasowych. Dziennik „New York Times” poświęcił mu obszerny artykuł pod charakterystycznym tytułem „Twarz proroka”. Soros ostro sprzeciwia się optymistycznemu poglądowi, który głosi prezes banku centralnego Stanów Zjednoczonych Fed (Federal Reserve), Ben Bernanke. Ten ostatni zapewnia, że amerykańskie finanse najgwałtowniejsze turbulencje mają już za sobą, a w drugiej połowie bieżącego roku i w 2009 r. nastąpi wzrost gospodarczy. Soros jednak ostrzega: „Myślę, że sytuacja jest znacznie poważniejsza, niż przyznają lub oceniają to władze. Najgorsze dopiero nadejdzie. Światowe finanse to wielka bańka, która rośnie od 25 lat. Teraz jednak nadszedł moment, że musi pęknąć. Przyczyny obecnych problemów pojawiły się, zdaniem Sorosa, w latach 80. XX w. Podczas kadencji prezydenta USA Ronalda Reagana i premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher znacznie wzrosło zadłużenie. Władze państwowe złagodziły kontrolę rynków finansowych i banków. Reagan i Thatcher wierzyli bowiem w niewidzialną rękę rynku, która sama ureguluje zbyt zawyżone kursy. Ale domniemane dobroczynne siły rynkowe nie zadziałały. Na rynku nieruchomości została nadmuchana superbańka, która w końcu doprowadziła do załamania się wielkiego amerykańskiego banku Bear Stearns. Dobra koniunktura na giełdach, która nastąpiła w marcu br., gdy zapowiedziano przejęcie Bear Stearns przez JP Morgan Chase & Co., to ożywienie przejściowe. Potrwa ono od sześciu tygodni do trzech miesięcy. Potem możemy oczekiwać kolejnych zaburzeń – kreśli posępne scenariusze Soros. Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje straty powstałe w wyniku obecnego kryzysu finansowego na 1000 mld dol. Soros zgadza się z tą oceną, alarmuje jednak, że to nie wszystko: „W tej ocenie w ogóle nie zostały uwzględnione następstwa, jakie spustoszenia na rynku finansowym miały dla realnej gospodarki”. Według giełdowego guru, do kolejnego załamania może dojść w związku z kontraktami kredytowymi SWAP, za pomocą których wierzyciele zabezpieczają się na wypadek niewypłacalności przedsiębiorstw. Wartość nominalna tych kontraktów wynosi 45 bilionów dol. – to mniej więcej połowa rocznego budżetu Stanów Zjednoczonych. Skutki chaosu na tym rynku mogą więc okazać się straszliwe. Soros zwraca uwagę, że rynek kontraktów SWAP nie jest uregulowany. Nie wiadomo, czy wynikające z tych umów zobowiązania wobec wierzycieli rzeczywiście zostaną spełnione. Rynek kredytów jest obecnie tak skomplikowany, że ani banki, ani instytucje państwowe, usiłujące ratować finanse poprzez gigantyczne zastrzyki gotówki, nie potrafią właściwie ocenić ryzyka. Mistrz Soros jeszcze raz przedstawia w swej książce dawną „teorię refleksywności” czy też „zwrotności” (ang. reflexivity), która spotkała się ze sprzeciwem większości ekonomistów. Rynki finansowe zostały zbudowane na bazie fałszywego paradygmatu. Nie uwzględnia on bowiem faktu, że na rynkach finansowych kapitalną rolę odgrywają nie tylko cyfry, lecz także ludzie. Między wydarzeniami na międzynarodowych rynkach finansowych a ich aktorami dochodzi do skomplikowanej interakcji. Błędne jest założenie, że rynek sam się ureguluje, powróci do równowagi. Może tak by się stało, gdyby nie ludzie ze swą psychologią, lękami, niewiedzą, których nieobliczalne postępowanie prowadzi do jeszcze większej niepewności i nieobliczalności. „Mesjański miliarder” uważa, że dotychczasowy model rynków finansowych powinien zostać zasadniczo zmieniony. Nie pomogą wciąż nowe interwencje ze strony państw, które pompują w drżące instytucje finansowe setki milionów dolarów. Należy stworzyć giełdy z solidną strukturą kapitałową i surowymi warunkami tych inwestycji, z którymi
Tagi:
Jan Piaseczny









