Gdańska archidiecezja utrudnia, jak tylko może, toczące się wobec niej postępowanie egzekucyjne Dla osób planujących zakup luksusowego, choć relatywnie niedrogiego auta szykowała się nie lada gratka. W połowie lipca br. w gdańskim sądzie zawisło ogłoszenie o licytacji czterech aut należących do tamtejszej archidiecezji. Zgodnie z planem, 26 lipca pod młotek miały pójść: roczny citroen c5 (cena wywoławcza 63,4 tys. zł), czteroletni volkswagen passat (40,1 tys. zł), dwunastoletnie bmw 525 (8,7 tys. zł) i – nieprzystająca klasą do pozostałych aut – pięcioletnia kia (16,7 tys. zł). Potencjalnych nabywców zapewne elektryzowała świadomość, że z dwóch pierwszych samochodów korzysta na co dzień abp Tadeusz Gocłowski. Trzecim zaś jeździł ks. Zbigniew B., były kapelan arcybiskupa, niegdyś szef archidiecezjalnego wydawnictwa Stella Maris, dziś pierwszoplanowa postać jednej z najgłośniejszych w ostatnich latach afery. Zysk z prowizji O sprawie Stelli Maris pisaliśmy już dwukrotnie, dotąd jednak koncentrując się tylko na jednym z jej wątków – procederze wystawiania „pustych” faktur przedsiębiorcom i podmiotom gospodarczym z Wybrzeża. Przypomnijmy, iż, zdaniem gdańskiej prokuratury apelacyjnej, byli szefowie wydawnictwa – ks. Zbigniew B. i Tomasz W. – przyjmowali zlecenia na usługi
Tagi:
Marcin Ogdowski