Strajk. I co dalej?

Strajk. I co dalej?

Lekarze chcą zmian systemowych. Problem polega na tym, że rządzący najwyraźniej do nich nie dojrzeli Krzysztof Bukiel, przewodniczący Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy – W całej Polsce protestuje już co dziesiąty szpital, a z każdym dniem do strajku dołączają się kolejne placówki. Czas płynie, a władz najwyraźniej te statystyki specjalnie nie zajmują. Ile jeszcze może trwać taka sytuacja? – Trzeba sobie uświadomić, że strajk odbywa się niejako na dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, chodzi o wzrost, jeszcze w tym roku, wynagrodzeń o 30%. I tu jestem raczej dobrej myśli. Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia zapowiedział ostatnio, że będzie w tej sprawie dogadywał się z dyrektorami poszczególnych szpitali. A to oznacza nowe, poza dotychczasowymi, pieniądze dla szpitali. Po drugie, strajkującym chodzi o ustabilizowanie sytuacji w służbie zdrowia. Lekarze chcą zmian systemowych. Problem polega na tym, że rządzący najwyraźniej do nich nie dojrzeli. – Na razie jednak lekarze mówią, że przerwą strajk, jeśli dostaną dziś pensję wyższą o 30%, a od stycznia o – 100%. – Owe 100% to nic innego jak pomost do zmian systemowych. Chcemy wymusić na politykach prawdziwą reformę służby zdrowia. Bez niej nigdy nie znajdą się pieniądze na takie podwyżki. – Minister Religa ostrzega, że nie może spełnić tych żądań, bo w budżecie nie ma takich pieniędzy. Obiecuje częściowe podwyżki, od października. Czy ktoś wierzy w te zapewnienia? – Dotychczas żadne z wygłaszanych zapewnień nie było dostatecznie precyzyjne. Nie miało też podstaw prawnych. Dopiero ostatnie zapewnienia szefa NFZ dały cień nadziei. Chodzi o obietnicę wyższej wyceny świadczeń medycznych. To sygnał, że do szpitali mogłoby napłynąć więcej pieniędzy, również na pensje dla pracowników służby zdrowia. – Dodatkowe pieniądze, owszem, już się znalazły, ale dla pracowników NFZ. Jeszcze w tym roku ich zarobki wzrosną o prawie 1%. Choć i tak nie były małe – średnio 3,2 tys. zł brutto. Dla porównania średnia lekarzy w Polsce to 1,6 tys. zł brutto. – Co tu komentować? Koszula zawsze była ciału najbliższa, a swoim zawsze najłatwiej rozdzielać wsparcie. Co do samych lekarzy i innych pracowników służby zdrowia, na pewno patrzą na to z dużą niechęcią. Ale przyzwyczailiśmy się, że zawsze traktowano nas jak ludzi od czarnej roboty. Śmietankę spijali inni. – Wróćmy do ostatnich wydarzeń. Dyrektor szpitala MSWiA w Łodzi zapowiadał niedawno, że nie zwolni strajkujących lekarzy, mimo że takie właśnie były zalecenia z resortu spraw wewnętrznych. Wygląda na to, że gdy władzy kończą się argumenty, podchodzi do tematu z pozycji siły… – Rozwiązania siłowe są niezastąpione wtedy, gdy brakuje argumentów merytorycznych. Tak jest i w tym wypadku. Trzeba wyraźnie podkreślić, że to działania ministra Dorna były bezprawne. Natomiast Związek Zawodowy Lekarzy zorganizował wszystkie swoje strajki legalnie. Na potwierdzenie tego mamy kilka opinii prawników, specjalistów prawa pracy. – Innym sposobem na zduszenie protestu jest skuteczne obrzydzenie wszystkim samych lekarzy. Przekonując na przykład, że to łapówkarze, którzy za nic mają zdrowie zwykłych ludzi. – Albo że to jacyś terroryści. Mówiąc poważnie, coś jest na rzeczy z tą szarą strefą. W efekcie pacjenci obawiają się, że lekarze wymuszą pieniądze, a wszystko i tak zostanie po staremu. Dlatego środowisko medyczne domaga się wprowadzenia warunków rynkowych. Teraz, gdy dostanie się do specjalisty graniczy czasem z cudem, nieformalne interesy muszą rozkwitać. Tymczasem rozwiązanie problemu jest w zasięgu ręki: wprowadzić konkurencję między szpitalami, a w samym leczeniu zwiększyć udział środków prywatnych, tak by za część świadczeń pacjent płacił bezpośrednio z własnej kieszeni. W ten sposób bardziej rygorystycznie zacząłby kontrolować nie tylko siebie, ale i lekarza. Takie rozwiązanie wpłynęłoby na racjonalizację świadczonych usług. Już kiedyś mieliśmy do czynienia z podobną sytuacją. Przykład? Teraz nikt nie wyrzuca tonami leków, a taki właśnie proceder był powszechny w minionym systemie. – Co ze strajku lekarzy mają pacjenci? Poza kłopotami z dostaniem się do gabinetu… – Trzeba raczej zapytać: co będą mieli? A to już zależy od samych polityków i ich ochoty do wprowadzenia zmian. Jeśli ograniczą się tylko do rzucenia strajkującym pracownikom pieniędzy, tak dla świętego spokoju, to pewnie ten święty spokój uzyskają. Bo lekarze też są już mocno zmęczeni całą sytuacją.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 23/2006

Kategorie: Wywiady