Z kilku tysięcy pracowników Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Biskupicach Podgórnych zastrajkowało 30 osób. Zwolniono je z pracy Chcieli lepszych warunków pracy i małej podwyżki. – Ogólnie to protestowaliśmy przeciwko beznadziejnemu standardowi życia, jaki panuje w tym kraju – mówi Krzysztof Gazda, związkowiec zwolniony z pracy. W firmie Chung Hong Electronics Poland pensje nigdy nie były wysokie, a socjal tylko symboliczny, czekoladowe jajeczko na święta. Życie na strefie Sierpień 2012. O 14.30 na parking zajeżdżają dwa autokary. Każdy z nich może przewieźć 50 osób, ale z autobusów wysypuje się garstka, ok. 30 ludzi. Do pracy w chińskiej firmie Chung Hong Electronics Poland, producenta elektronicznych podzespołów do telewizorów, przyjechała druga zmiana. Czeka ich ośmiogodzinna warta przy taśmie, gdzie będą składać części do telewizorów. To przeważnie młode kobiety, 20-, 30-letnie. Przyjechały z Nowej Rudy, Wałbrzycha, Kamiennej Góry, Bielawy, Dzierżoniowa, Świdnicy, miejscowości oddalonych od podwrocławskich Biskupic o kilkadziesiąt kilometrów. Każdego dnia spędzają w podróży kilka godzin. Dziś transport przyjechał przed czasem, więc mają chwilę na ostatniego papierosa. Zostało jeszcze 20 minut. Za miskę ryżu na lince Do Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Biskupicach Podgórnych dojeżdża się przez Małuszów z drogi krajowej nr 35. Inne zjazdy, o długości od kilku do kilkunastu metrów, kończą się w polu kukurydzy, za którym w oddali piętrzą się ogromne, białe lub jasnoszare budynki. Ze szczytu pobliskiej Ślęży, dawniej świętej góry Celtów, oświetlone promieniami słońca wyglądają jak wielkie monolityczne głazy. Symbol nowych czasów. Ale tu nie ma żadnej magii, to czysty biznes. Strefa powstała, żeby przyciągnąć inwestorów. Mają ulgi podatkowe i pomoc publiczną. Na Dolnym Śląsku bezrobocie oficjalnie sięga 20%. Nieoficjalnie 40%. Najwięcej zainwestowali producenci elektroniki z Dalekiego Wschodu: Koreańczycy, Japończycy, Wietnamczycy, Chińczycy. Szukają sprawnych rąk do składania telewizorów, komputerów, sprzętu AGD. Takich stref jest w Polsce 14, w każdej pracuje od kilkuset do kilku tysięcy ludzi.Krzysztof Gazda na strefie siedział pięć sezonów. Rocznik ‘84, licencjat z wychowania fizycznego, żona, synek i kilka rat kredytu na remont domu. Taśma na strefie to jego pierwsza praca i jedyna, jaką mógł dostać na Dolnym Śląsku, gdzie o bezrobociu z przyzwyczajenia mówi się strukturalne. Słowo klucz na opisanie regionu. Mówi się też: Lepsze 1100 niż nic. Takich jak on Rafał Kłyż, członek hiphopowej formacji BK Fonem z Wałbrzycha, nazywa pokoleniem 1000 zło-tych, chociaż na strefie swoją szansę znajdują też ludzie starsi, pamiętający czasy „Solidarności”. Gazda mówi, że oni są najbardziej przygaszeni. – Ciągle powtarzają: my już swoje przeżyliśmy, wiecie, jak to było, kiedyś wychylaliśmy głowę, teraz wy próbujcie, jak coś wywalczycie, będzie dobrze, nam kilka lat do emeryturyzostało.Gazda przed Chung Hong pracował u Koreańczyków. Też w elektronice. Nie było ani dobrze, ani źle. Było zwyczajnie, jak to na lince (linii produkcyjnej – przyp. A.Z.) za 1,5 tys. zł brutto. 1,1 tys. na rękę. Zaczęło się w grudniu Związek zawodowy w fabryce Chung Hong zawiązał się 6 grudnia 2011 r. Zakład pracował już cztery lata. – Ludzie niesamowicie się ucieszyli, w ciągu dwóch miesięcy zapisało się ponad80 osób. Chcieli coś zmienić – wspomina Gazda. Pracownikom się nie podobało, że pracodawca przerzuca koszty kryzysu na nich. – Firma, która buduje nową halę produkcyjną, rozszerza produkcję, mówi o kryzysie? Nam każe zaciskać pasa i odbiera wszelkie dodatki. No to coś tu nie gra!Gazda podkreśla, że załoga dojrzewała do strajku powoli. Zaczęło się od spraw zupełnie zwyczajnych. Skarg na klapki posklejane taśmą, dziurawe fartuchy po czwartej osobie, kable wysokiego napięcia pod nogami w czasie pracy. – Technicy przywozili własne narzędzia, a likwidacja funduszu socjalnego przebiegła w ten sposób, że dano jednej pani inżynier do podpisania dokument, że w naszym imieniu wyraża zgodę. Był grudzień, żadnych świątecznych życzeń, byliśmy ganiani, nic więcej.– Spór dotyczy kwestii ekonomicznych. Jeżeli chodzi o podwyżkę 300 zł, firma wskazała, że w takiej wysokości nie jest w stanie tego spełnić. Proponujemy wprowadzenie podwyżek przez podniesienie stałej premii
Tagi:
Artur Zawisza