Superkurtka pełna chemii

Toksyczne substancje w deszczoodpornych ubraniach turystycznych – ostrzega Greenpeace

Markowe ubrania turystyczne czy, jak obecnie modnie się mówi, outdoorowe cieszą się coraz większą popularnością. Są kolorowe, eleganckie, a przy tym zapewniają ochronę nawet przed rzęsistą ulewą i silną wichurą. Jednocześnie „oddychają” dzięki membranom (odprowadzają parę wodną od ciała). Europejczycy wydają na wyposażenie outdoorowe ok. 10 mld euro rocznie, każdego roku rynek zwiększa się o jedną dziesiątą.
Niestety, organizacja ekologiczna Greenpeace ostrzegła, że w takich strojach kryją się potencjalnie szkodliwe substancje chemiczne – związki perfluorowane (PFC). Znaleziono je w membranach oraz w powierzchniach wykończeniowych tekstyliów. To właśnie PFC zapewniają kurtkom tak cenioną przez klientów nieprzemakalność oraz odporność na zabrudzenie.

PFC we krwi niedźwiedzi

Od 2011 r. Greenpeace prowadzi kampanię Detox, której celem jest nakłonienie producentów odzieży do zastąpienia potencjalnie toksycznych chemikaliów bezpiecznymi substancjami.
Na zlecenie organizacji ekologicznej dwa niezależne laboratoria przebadały membranowe i bezmembranowe przeciwdeszczowe spodnie i kurtki dla kobiet i dzieci 14 różnych producentów, takich jak Jack Wolfskin, Vaude, The North Face, Mountain Equipment, Fjällräven, Marmot, Patagonia, Adidas, Northland, Seven Summits, Mammut i Kaikkialla. W każdej wykryty został kwas perfluorooktanowy (PFOA), należący do grupy PFC, według Greenpeace’u potencjalnie rakotwórczy. Najwyższy poziom PFOA stwierdzono w outdoorowej odzieży firm The North Face, Patagonia, Jack Wolfskin, Kaikkialla i Marmot. Ponadto w kurtkach Mammut i Vaude wykryto znaczną zawartość alkoholu fluorotelomerowego, który w środowisku naturalnym oraz w ludzkim organizmie również przekształca się w PFOA.
Zadziwiające, ale potencjalnie szkodliwe substancje odnaleziono nawet w kurtce wykonanej specjalnie na zlecenie Greenpeace przez szwajcarską firmę Zimtstern, która zrezygnowała z użycia PFC. Nie jest jasne, w jaki sposób dostały się do niej związki perfluorowane. Być może znajdowały się na maszynach używanych do produkcji innych tekstyliów. Nie można teraz wykluczyć, że w materiałach używanych do produkcji odzieży outdoorowej, według zapewnień dostawców wolnych od PFC, w rzeczywistości te chemikalia się znajdują.
Związki PFC produkowane są od przeszło 50 lat. W naturze ulegają rozkładowi niezwykle wolno, magazynują się więc w środowisku naturalnym. Według Greenpeace’u znaleziono je już w alpejskich śniegach i głębinach mórz, we krwi niedźwiedzi polarnych, w odchodach pingwinów z Ziemi Ognistej, w mleku matek. W ubiegłym roku organizacja ekologów ogłosiła, że PFC z produkcji odzieży zanieczyściły wody chińskich rzek. Naukowcy przypuszczają, że substancje te mogą powodować zaburzenia hormonalne, płodności, układu odpornościowego, a nawet nowotwory. „W doświadczeniach ze zwierzętami stwierdzono zmiany organów wewnętrznych, aż do pojawienia się guzów rakowych”, stwierdził Detlef Wölfle, rzecznik niemieckiego Federalnego Instytutu ds. Oceny Zagrożeń (Bundesinstitut für Risikobewertung).

goretex w niełasce

Rzecznik Greenpeace’u Manfred Santen uspokaja. Zdrowie zakładających markowe kurtki i spodnie turystyczne nie jest bezpośrednio zagrożone, „konsument nie stoi w trującej chmurze”, PFC nie przenikają przez skórę. Niemniej jednak podczas produkcji, prania czy recyklingu odzieży chemikalia trafiają do środowiska. Potem, przez powietrze, wodę pitną czy żywność, przedostają się do ludzkiego organizmu. Dlatego Greenpeace zaleca korzystanie z outdoorowej odzieży wolnej od PFC, np. takiej, która zamiast goreteksu z teflonem ma membrany z poliestrowego sympateksu. Ekolodzy sugerują również, że w mieście można by zrezygnować ze wzmocnionych potencjalnie szkodliwą chemią superkurtek.

Od patelni do czyścika

Producenci ubrań outdoorowych zapewniają, że poziom substancji chemicznych nie przekracza dopuszczalnych norm (dodajmy, że dla niektórych PFC takich norm po prostu nie ma). Firma Patagonia zamierza zrezygnować z tych chemikaliów do jesieni 2015 r. Jack Wolfskin w wydanym oświadczeniu stwierdził, że podziela cele, do których dąży Greenpeace. Przypomniał, że zastosowania są PFC wielorakie: od patelni teflonowych po środki czystości. Firma wcześnie dostrzegła problem i produkuje membrany niezawierające PFC. Od 2009 r. postępuje przestawianie produkcji nienasiąkającego wodą wykończenia na alternatywne, wolne od PFOA. Proces ten potrwa do końca 2014 r. Na razie jednak całkowita rezygnacja z PFC nie jest możliwa.

Wydanie: 2012, 49/2012

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy