Kosmiczne śmieci

Kilka tysięcy wraków, 100 tys. drobiazgów
Tam, gdzie pojawia się człowiek, tam pozostają śmieci. Współczesny człowiek śmieci wszędzie – odpadów przybywa w lasach, wysoko w górach, a od czterech dziesięcioleci zaśmiecamy kosmos.
Według firmy konsultingowej Teal Group, od 1 października 1957 r., kiedy wystrzelono pierwszy radziecki sputnik, na orbitach okołoziemskich umieszczono 5070 satelitów i innych obiektów. Jedynie 610 nadal jest aktywnych, kilka tysięcy pozostałych to wraki.
Wokół Ziemi krążą nie tylko nieczynne satelity i sondy, ale i fragmenty rakiet, pojemniki z odpadami, zgubione narzędzia i inne przedmioty. W kosmicznym śmietniku znajduje się również ok. tony uranu. Dowództwo sił kosmicznych USA skatalogowało i śledzi ok. 9 tys. tego rodzaju obiektów. Są one na tyle duże, że mogą być śledzone przez radary i teleskopy. Oprócz nich przestrzeń kosmiczną zaśmieca 70-100 tys. drobiazgów o rozmiarach 1-10 cm, zaś łączna masa zawartości kosmicznego śmietnika osiągnęła

już 2 tys. ton.

Początek podboju kosmosu nie zapowiadał tak szybkiego zaśmiecenia. Wszystko, co umieszczone na orbitach, ciąży ku Ziemi, więc wydawało się, że kosmiczne obiekty będą spalać się w atmosferze (jak pierwszy sputnik, który spłonął po trzech miesiącach krążenia wokół Ziemi).
Okazało się jednak, że nie wszystko i nie od razu płonie w atmosferze, setki porzuconych obiektów latami krążą w przestrzeni okołoziemskiej. Ich zagęszczenie jest już tak duże, że zagrażają wyprawom badawczym i przeszkadzają w eksploatacji kosmosu. Biorąc pod uwagę prędkości, z jakimi się poruszają, zderzenie z obiektem o rozmiarach 1 cm równa się uderzeniu kuli karabinowej. Jeśli prędkości się sumują, wyzwala się energia porównywalna
z siłą wybuchu 1 kg TNT.

Z powodu zagrożenia kosmicznymi śmieciami już kilkakrotnie zmieniano tory lotu wysyłanych obiektów. Cztery lata temu prom Discovery minął się zaledwie o kilka metrów z kawałkiem metalu o powierzchni 50 cm kw. Udało się uniknąć katastrofy tylko dzięki gwałtownemu hamowaniu i zmianie kursu promu. Później ustalono, że kawałek metalu był odłamkiem amerykańskiej rakiety Pegaz, która w 1994 r. miała wynieść na orbitę satelitę szpiegowskiego; operacja nie powiodła się, a rakieta rozpadła się w drodze powrotnej.
Nie wiadomo natomiast, z czego odprysł lakier, na który natrafił jeden z amerykańskich wahadłowców. Szyby tych pojazdów są wykonane ze wzmocnionego szkła o grubości 8 cali. Po powrocie wahadłowca okazało się, że w szybach są bruzdy o głębokości 5 cali. Dokładniejsze badanie wykazało, że pojazd natknął się na odpryski lakieru (prawdopodobnie z jakiegoś pojemnika).
Zagrożenie kosmicznymi odpadami stało się tak poważne, że Amerykanie utworzyli specjalną służbę obserwacyjno-ostrzegawczą. Jej teleskopy i urządzenia radarowe na podczerwień nieustannie śledzą większe śmieci. Bywa, że kosmiczne odpady nagle znikają z ekranów, choć wiadomo, że nie spaliły się w atmosferze. To skutek zderzenia przedmiotów i rozpadania się na mniejsze.
Zdarza się, że kosmiczne wraki, zwłaszcza duże, nie spalają się zupełnie w atmosferze i wracają na Ziemię. Właściciel winnicy w okolicach Kapsztadu usłyszał odgłos potężnego uderzenia. Jak się później okazało, spowodował go obiekt o wadze ok. 70 funtów, który upadł zaledwie 50 m od pracujących robotników.

Spadają przedmioty,

które znajdowały się w kosmosie nawet kilkadziesiąt lat. Nie tak dawno świat obserwował z napięciem powrót rosyjskiej stacji badawczej Mir. We wrześniu w telewizji można było zobaczyć rój „meteorytów”, którymi okazały się fragmenty radzieckiej stacji wystrzelonej 25 lat temu. Swego czasu morze wyrzuciło na amerykańskie wybrzeże resztki rakiety francuskiej, natomiast u brzegów Japonii znaleziono szczątki amerykańskiej. W Teksasie, zaledwie 50 jardów do zabudowań, spadły fragmenty rakiety Delta II, a w Australii kilkadziesiąt kawałków stacji kosmicznej Skylab.
Przykłady można mnożyć, bo od czasu wystrzelenia pierwszego sputnika na Ziemię spadło niemal 17 tys. wraków i odpadów.
Kosmiczne śmieci są również zagrożeniem dla ludzi – zarówno wychodzących w skafandrach w przestrzeń kosmiczną, jak i dla nas, na Ziemi. Jak uporać się z tym problemem? Propozycje są różne, na przykład kierowanie kosmicznych odpadów na „wysypiska” na wysokich orbitach lub niszczenie ich laserami.

 

Wydanie: 2001, 50/2001

Kategorie: Ekologia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy