Świdnica ciekawa świata

Świdnica ciekawa świata

Muzyka Bacha dotrze na dworzec i do młyna, na muzyczne śniadanie na trawie i romantyczny wiejski piknik Ciekawość świata – ciekawość człowieka Motto XVII Festiwalu Bachowskiego Festiwal został wymyślony i jest realizowany niezmiennie przez Dolnoślązaka, muzycznie, mentalnie obywatela świata, Jana Tomasza Adamusa. Jak zwykle centrum wydarzeń mieści się w XVII-wiecznym Kościele Pokoju, największym barokowym drewnianym kościele na świecie. Adamus, dyrygent, organista i szef Capelli Cracoviensis, jest ciekaw człowieka. Daje temu wyraz w niemal każdym swoim projekcie, z którym wychodzi do ludzi. Idzie z muzyką i słuchaczami w Tatry, do hal poprzemysłowych, do lasu. W Świdnicy muzyka też wyjdzie z kościołów, z sal szkoły muzycznej i Muzeum Kupiectwa, by dotrzeć na dworzec i do młyna, na muzyczne śniadanie na trawie i romantyczne pikniki w wiejskich plenerach, do dorosłych i do dzieci. – Sztuka jest sposobem na cywilizowanie ludzi, na tworzenie społeczeństwa uczestniczącego, świadomego. Kiedyś tę rolę odgrywało chrześcijaństwo, w XXI w. dziesięć przykazań nie wystarcza, ludzie szukają czegoś innego w obliczu strasznych plag współczesności: rasizmu, nacjonalizmu, fundamentalizmu. Znalazłem w tomiku poezji Safony takie zdanie: „Stań jak przyjaciel, spójrz mi w oczy pogodnie, życzliwie”. Tylko tyle – tłumaczy Adamus. To życzliwe spojrzenie to także chór społeczny, który wspólnie wykona Bachowskie chorały na zakończenie festiwalu 15 sierpnia. Michalina Bieńkiewicz przyjmuje zgłoszenia do chóru, miesiąc przed rozpoczęciem festiwalu ma ich kilkadziesiąt. – Większość to panie, ale zapowiadają swoją obecność ludzie z Krakowa, z Poznania, studenci studium organowego, seniorzy z chóru przy Świdnickim Ośrodku Kultury. Nie trzeba znać nut, wiek nie ma znaczenia – opowiada z radością w głosie. Jan Tomasz Adamus zachęca, by współtworzyć festiwal choćby przez przenocowanie artystów, przywiezienie ich z lotniska, zaproszenie do stołu. – Budzi się odzew – mówi ostrożnie. Reagują świdnickie restauracje i kawiarnie, pojedynczy ludzie. Miasto z duszą Pełen życia świdnicki rynek, środek tygodnia. Dwóch Japończyków, dwóch Włochów, cztery osoby rozmawiają po polsku, na ulicy słychać też rosyjski i niemiecki. Menedżerowie, kadra pobliskich fabryk wynajmuje w Świdnicy mieszkania, pokoje hotelowe. Wycieczki sentymentalne z Niemiec wędrują śladami Christopha Gottloba Weckera, ucznia Jana Sebastiana Bacha, astronomki Marii Cunitz mającej swój krater na Wenus czy niemieckiego asa lotnictwa z I wojny światowej, Czerwonego Barona Manfreda von Richthofena (malował swoje samoloty na czerwono, stąd przydomek). Szukają grobu pierwszego twórcy rakiety tenisowej w Europie i pradziadka kanclerza Bismarcka. Prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska jest pierwszą kobietą na tym stanowisku. – Stowarzyszenie Kupców i Przedsiębiorców Świdnickich powitało mnie jako pierwszą od 700 lat kobietę, która rządzi tym miastem. Przede mną była księżna Agnieszka. Moskal-Słaniewska dała się uwieść Świdnicy, tak jak wielu innych przybyszów. – 1990 r., letnie popołudnie, kamienice szare, nieremontowane, pozapadane dachy, łuszczący się wielowarstwowy asfalt. Można było filmy o powstaniu warszawskim kręcić. Ale to miasto ma coś takiego, co mnie oczarowało – wspomina. Zna miasto od początku transformacji, widzi, jak się zmienia. Kiedy słyszy o Polsce w ruinie, coś jej się nie zgadza. Barbara Sawicka, pełnomocnik ds. ochrony i konserwacji zabytków, ma od ubiegłego roku trzy razy więcej roboty i to ją cieszy. Bo udało się trzykrotnie powiększyć pulę na zabytki. Dotacje dostają właściciele zabytkowych budynków, którzy chcą zrobić remont elewacji lub dachu, ale także wspólnoty mieszkaniowe i Kościoły. Wspólnoty otrzymują teraz 50% dofinansowania, a nie jak wcześniej 20%, co jest już poważną pomocą. Biskup luterański Waldemar Pytel, pastor z Kościoła Pokoju i gospodarz festiwalu, dzięki dobrze napisanemu wnioskowi otrzymał z Funduszy Norweskich 14 mln zł na remont zabytkowego, unikatowego kompleksu. Stawia na nogi i ten skarb, i okalający go zabytkowy cmentarz. – Jako miasto też wsparliśmy tę inwestycję – zaznacza pani prezydent. W Winnicy Świdnickiej produkowane są fantastyczne wina. Można się wybrać na spacer pomiędzy setką gatunków winnych upraw, jak we Włoszech czy w Austrii; zaspokoić ciekawość, jak powstaje wino i jak smakuje produkt z polskich winnic. Trzecie pokolenie nieobojętnych Mieszkańcy, dawni repatrianci z okolic Lwowa czy przybysze ze zniszczonej Warszawy,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 29/2016

Kategorie: Kraj