Syndrom Biedronki

Syndrom Biedronki

Protest pracowników wielkich sieci handlowych odroczony Protest miał się odbyć 22 września pod warszawską siedzibą Grupy Makro Cash and Carry Polska. Pracownicy Biedronki, Carrefoura, Makro i Reala mieli podczas związkowej pikiety żądać podwyżki dość niskich płac, poprawy warunków pracy i zniesienia utrudnień w tworzeniu związków zawodowych. O takim scenariuszu zawiadamiały media. Jednak tydzień przed protestem było jeszcze wiele wątpliwości co do istoty i zasadności akcji. Przede wszystkim zbiegły się terminy solidarnościowych protestów, bo na 22 września miejsce zaklepała już budżetówka, która oczywiście jest niezadowolona z zapowiedzi ograniczenia zatrudnienia o jedną trzecią i zastoju w płacach. Pracownicy wielkich sieci handlowych jakby nie pasowali do tego obrazka – tutaj budżet niczego nie pokrywa ani nie dopłaca, wręcz przeciwnie – ściąga. Po drugie, protest personelu sieci handlowych nie znalazł energicznego poparcia u tych ludzi, którzy już w wielkich sieciach handlowych pracowali i z fatalnymi warunkami pracy wcześniej walczyli. Organizatorzy akcji pod Makro Cash and Carry nie zwrócili się z zaproszeniem do takich osób jak Bożena Łopacka, która dała się poznać z samotnej, ale wygranej walki o prawa pracownicze w Biedronce. Ona sama i Biedronka – Na własną rękę walczyłam – mówi. – Chciałam założyć związek zawodowy, ale one dopiero powstały, gdy odeszłam z pracy. A teraz nie wiem, czy koledzy nie przesadzają z żądaniami wyższych płac i poprawy warunków, które obecnie są nieporównanie lepsze niż za moich czasów. O 50% więcej jest zatrudnionych w tych samych sklepach, są też wózki do przewozu ciężarów, zatrudnionym na okres próbny dają zaś po 1,4 tys. zł brutto. Kiedyś traktowano nas jak niewolników we własnym kraju, a teraz Biedronka zmieniła się nie do poznania. Jestem jednak zaskoczona, że związkowcy nie dali mi nawet znać, że coś szykują, a przecież jeśli rzeczywiście ich protest jest uzasadniony, chętnie stanęłabym na jego czele. Mec. Lech Obara, pełnomocnik Stowarzyszenia Poszkodowanych przez Biedronkę, choć jego działalność sprowadza się głównie do wydobycia odszkodowań i dokończenia wszystkich spraw z poprzedniego okresu, zwraca uwagę na dystans, jaki do tych starań wyrażała „Solidarność”, która teraz organizuje nowe protesty w grupie zatrudnionych w wielkich sieciach handlowych. Tak czy inaczej stosunek organizacji związkowych i stowarzyszeń pracowniczych do protestów w wielkich sieciach handlowych jest generalnie pozytywny. Podnoszony jest tutaj zwłaszcza niechętny stosunek zarządów tych wielkich sieci do zakładania komórek związków zawodowych, ale również zatrącające o mobbing stosunki przełożony-podwładny, obowiązek pracy w niedziele i święta oraz ogólny brak dbałości o komfort w pracy. Popieramy wasze protesty Bogusław Ziętek, lider Polskiej Partii Pracy i związku Sierpień 80, uważa, że protest byłby uzasadniony w sieciach handlowych, np. Tesco, OBI i innych, z uwagi na złe warunki pracy i zatrudnienia, wykorzystywanie tzw. umów śmieciowych (chodzi o umowę cywilnoprawną, np. umowę-zlecenie lub umowę o dzieło), tzn. przy zatrudnianiu pozakodeksowym, oraz różne manipulacje przy obliczaniu czasu i wymiaru pracy. Dostrzega też jako jeden z elementów protestu brak przyjęć nowych pracowników, co skutkuje wykonywaniem coraz cięższej pracy przez obecny personel bez należnej rekompensaty finansowej. – Popieramy ten protest i jeśli do niego dojdzie, wyślemy delegację naszych związkowców, bo np. na Śląsku mamy do czynienia z permanentnym tępieniem związków zawodowych. Ostatnio ujawniono, że pracownica OBI zajmująca się właśnie robotą związkową została wyrzucona z pracy. Poparcie dla solidarnościowego projektu protestu wyraża Michał Lewandowski, członek zarządu Konfederacji Pracy, stowarzyszonej z OPZZ. On również zapowiada przyjazd do Warszawy grup związkowców z hipermarketów Auchan i Tesco ze Śląska i z Częstochowy, którzy mają wiele powodów do zbiorowego sprzeciwu, ale zarazem stawia pod znakiem zapytania sam termin ustalony na 22 września. Rafał Styczeń reprezentujący związkowców Konfederacji Pracy w Auchan na Śląsku jest bardziej sceptyczny. – To protest pracowników sieci Real i Macro Cash and Carry. Musimy się z nimi solidaryzować, chociaż u nas, w Auchan, nie jest tak strasznie. Gdy będzie trzeba, na pewno pomożemy i swoich ludzi do Warszawy poślemy, bo fakt, że teraz jest u nas lepiej, nie oznacza, że tak będzie za pół roku, za rok. Trzeba pracodawcom przypominać o swoich prawach. Mam wrażenie, że koledzy z Reala na gwałt

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 38/2010

Kategorie: Kraj