Dzięki badaniom polskiego uczonego wyeliminowano epidemię choroby Heinego-Medina Prof. Hilary Koprowski, twórca szczepionki przeciw polio (ur. w 1916 r. w Warszawie) jest wybitnym biologiem, jednym z najczęściej cytowanych naukowców świata, autorem kilkuset prac naukowych, a także kompozytorem, pianistą i pisarzem. Ukończył Uniwersytet Warszawski i konserwatorium. Po klęsce wrześniowej przedostał się do Włoch, po wojnie zaś znalazł się w USA, gdzie rozpoczął badania, które doprowadziły go do stworzenia szczepionki przeciw polio i na całym świecie wyeliminowały tę chorobę. Bezcennym darem profesora było 9 mln dawek szczepionki dla Polski. Przez wiele lat prof. Koprowski był dyrektorem Instytutu Wistara oraz Instytutu Biotechnologii Uniwersytetu T. Jeffersona w Filadelfii. Skutecznie przyczynił się do zwalczania chorób nowotworowych, prowadząc badania nad rozwojem immunoterapii rakowej. Dzięki jego wsparciu wielu polskich naukowców mogło prowadzić badania w USA. Amerykański dziennikarz skandalista ogłosił, że szczepionka prof. Koprowskiego przyczyniła się do rozpowszechnienia wirusa HIV. Badania prowadzone niezależnie od siebie przez kilka międzynarodowych zespołów badawczych doprowadziły do całkowitego obalenia tego absurdalnego zarzutu. Prof. Koprowski jest laureatem Orderu Uśmiechu i wielu innych odznaczeń polskich i zagranicznych, a w tym roku otrzymał Nagrodę im. Andrzeja Drawicza za powiększanie roli i znaczenia polskiego dziedzictwa w świecie. – Policzył pan kiedyś, ile istnień ludzkich uratował pan dzięki stworzeniu szczepionki przeciw polio? Ilu rodziców było szczęśliwych, bo ich dzieci uniknęły inwalidztwa? – Nie wiem. Nigdy dokładnie nie zrobiłem takiego bilansu. – W Polsce w 1958 r. zachorowało na polio 6 tys. dzieci, pięć lat później, po użyciu pana szczepionki – trzydzieścioro. – To dane tylko z jednego kraju. A szczepionka była przecież dla wszystkich dzieci, w dodatku zastosowano ją w czasie nasilenia epidemii choroby Heinego-Medina. – Mogę powiedzieć, że też żyję dzięki panu… – …i dobrze pan wygląda. – …urodziłem się bowiem w tych właśnie latach i zostałem zaszczepiony pańską szczepionką. Rodzice opowiadali potem, że to była wielka nowość. – W 1959 r. podarowałem Polsce 9 mln dawek szczepionki. Trzeba było to zrobić w związku z epidemią choroby Heinego-Medina panującą w kraju. Amerykańska kompania nawigacyjna Moore-McCormick za darmo przewiozła cały ładunek przez Atlantyk, a jeden z moich współpracowników eskortował go do Warszawy. – Czy ówczesny polski rząd przekazał panu podziękowanie? – Jakoś jeszcze o tym nie słyszałem. Chyba nie ma potrzeby pytać o wdzięczność tamtych rządów. Natomiast obecny rząd za wszystko podziękował mi bardzo pięknie. – Pracował pan nad szczepionką w filadelfijskim Instytucie Wistara. Co uważa pan za moment przełomowy w badaniach? – Założeniem teoretycznym, które przyjąłem na początku prac, było to, że trzeba dokonywać szczepień tą samą drogą, którą się człowiek zakaża – czyli drogą doustną, a potem przez jelita. Oczywiście, nie miałem żadnej pewności, że to właściwe rozwiązanie. W nauce nikt nie powinien być pewny sukcesu, trzeba próbować, może wreszcie za którymś razem się uda. Pomyślałem więc, że dobrze byłoby wyodrębnić zarazek polio żywy, lecz osłabiony, tak żeby zakażał, ale nie wywoływał choroby. Na tym polega coś, co nazywam „ułaskawieniem” zarazka. Zarazek został wyhodowany w organizmach zwierzęcych – były to nie tylko małpy – i dzięki temu, w kolejnych pasażach doprowadziłem do osłabienia go w takim stopniu, że mógł być bezpiecznie podawany dzieciom, bez żadnych skutków ubocznych. Powodował odporność – ale nie chorobę. – Na kim najpierw wypróbował pan szczepionkę? – Oczywiście na sobie. Uznałem, że jako pierwszy powinienem ją wypić. Nie było to żadnym bohaterstwem, bo miałem już swoje lata, a poza tym polio nie zawsze powoduje częściowy paraliż, rozpowszechnione są także łagodniejsze formy tej choroby. A ja musiałem sprawdzić, czy materiał, który miał pomagać, nie wywołuje skutków ubocznych. – Potem była pierwsza próba na dziecku? – Tak, pierwsze dziecko zaszczepiłem 27 lutego 1950 r., wkrótce potem dziewiętnaścioro następnych. Nie miały żadnych skutków ubocznych, oprócz oczywiście objawów związanych z uzyskiwaniem odporności na polio. – Jak liczny zespół pracował nad szczepionką? – Zespół? Współpracował ze mną jeden technik… Zespół współpracowników to ja mam dziś, liczy 25 osób. – Czyli można odnosić sukcesy w nauce indywidualnie. Niekoniecznie potrzebna jest
Tagi:
Andrzej Dryszel









