Szlak dziecięcych niewolników

Szlak dziecięcych niewolników

Najlepiej sprzedają się dzieci z Rosji i Ukrainy – różowe buzie,  niebieskie oczy. Włosi szaleją na ich punkcie Ten towar jest jak bułeczki – im świeższy, tym lepszy. Najlepiej sprzedają się te z Rosji i Ukrainy – różowe buzie, jasne włosy, niebieskie oczy. Włosi szaleją na ich punkcie. Najwyższe ceny są negocjowane jeszcze przed urodzeniem dziecka. Ukraińska mafia żąda za niemowlę od 50 tys. euro wzwyż. Noworodek albański kosztuje od 25 do 35 tys. euro. Niemowlęta i dzieci o jasnej karnacji trafiają do bezdzietnych rodzin, które nie mając własnego potomstwa, są gotowe na wszystko. Jeśli kogoś nie stać na kupno, może próbować nielegalnej adopcji. Pod koniec lat 90. wykryto w Rosji 130 działających na czarno zagranicznych agencji trudniących się pośrednictwem w tym zakresie. W ubiegłym roku aresztowano w Petersburgu obywatelkę Włoch wyspecjalizowaną w zorganizowanym handlu sierotami. Kobieta przy pomocy rosyjskich współpracowników sprzedała 40 wychowanków petersburskiego domu dziecka. Nielegalna adopcja kosztowała każdą z włoskich rodzin około 3 tys. euro. Syn 28-letniej Ukrainki, Oksany, prostytuującej się w okolicach Bari urodził się w nocy z 9 na 10 maja br. Na sprzedaż został wystawiony cztery miesiące przed przyjściem na świat. Matka zażądała 25 tys. euro. Szefująca przestępczej grupie 36-letnia Nadia Taczenko zaoferowała go kilku zainteresowanym parom z regionu Kampanii i Molise. Najwięcej, bo 50 tys. euro, dawało małżeństwo z Pompejów. Nadia zaproponowała też „pięciomiesięczną paczkę” trzem świeżo poznanym przyjaciołom. Mężczyźni przelicytowali wszystkich, oferując 350 tys. euro. Po wielu pertraktacjach kontrakt został zawarty. W trakcie jednego ze spotkań nowi znajomi polecili pomoc zaprzyjaźnionego ginekologa. Lekarz nie spodobał się jednak ani przyszłej matce, ani towarzyszącej jej 62-letniej Olenie Kurowej. Za bardzo wszystkim się interesował. Kobiety zrezygnowały z jego opieki. Dziecko przyszło na świat w domu, poród odebrała Olena i to właśnie ona odcięła nożem kuchennym pępowinę. Jak później stwierdzono, z medycznego punktu widzenia trudno jej było cokolwiek zarzucić – zachowała się jak doświadczona akuszerka. Tuż po narodzinach dziecka Olena zadzwoniła do Nadii z informacją, że „pomidory dojrzały” i można je odebrać. Mieszkająca w Cercoli pod Neapolem Nadia wyruszyła do Bari, aby doprowadzić transakcję do końca. W wynajętym mieszkaniu w Giovinazzo, gdzie urodziło się dziecko, czekali już na nią karabinierzy. Okazało się bowiem, że trzej poznani przypadkowo mężczyźni to funkcjonariusze prawa z wydziału operacyjnego do walki z mafią, prowadzący po cywilnemu dochodzenie w sprawie handlu narkotykami. Na handel dziećmi natknęli się zupełnie przypadkowo, śledztwo jest w toku i ma charakter rozwojowy. Za kratki trafiło czworo obywateli Ukrainy – Nadia Taczenko, Olena Kurowa, Oksana F. i Michajło Mamot, u którego znaleziono pistolet, fałszywe paszporty, czeki, duże sumy pieniędzy i inne materiały pozwalające zakładać istnienie zorganizowanej działalności przestępczej. Prawdopodobieństwo, że sprzedaż noworodka, syna Oksany, to nie pierwszy tego rodzaju przypadek, potwierdza wiele faktów wykrytych podczas śledztwa, a także wypowiedzi Nadii i Oleny, które chwaliły się podczas rozmów wstępnych z trzema poznanymi mężczyznami, że już wiele razy załatwiały taką sprawę. Kobiety twierdziły także, iż współpracują z mafią i w przeszłości załatwiały kupno dzieci, w tym niepełnosprawnych, a także dzieci na specjalne zamówienie – o określonych przez nabywcę cechach. To ostatnie zapewnienie wzbudziło podejrzenia, że grupa przestępcza handluje również ludzkimi organami. Przez przypadek wpadła także handlująca dziećmi przestępcza grupa albańsko-włoska, działająca w Casercie. Policjanci z obyczajówki, uwalniając sześć młodych kobiet z Albanii zmuszanych do prostytucji, ze zdumieniem odkryli w ich mieszkaniu na jednej z nadmorskich ulic Pinetamary (usianej prostytutkami) kołyskę. Widok ten na tyle ich zdziwił, że zaczęli śledztwo. Pierwsza zdecydowała się mówić najmłodsza z kobiet, 20-letnia. Dziewczyna była zmuszana do prostytuowania się przez 12 godzin na dobę. Proceder uprawiała do szóstego miesiąca ciąży. Potem wsadzono ją bez dokumentów do pociągu jadącego z Neapolu do Monako, a stamtąd do Mannheim. Brzemienna, bez paszportu, bez znajomości języka została umieszczona w obozie dla uchodźców. Dziecko urodziła w szpitalu w Heidelbergu. Wtedy pojawił się umówiony wcześniej kupiec – obywatel Niemiec, twierdząc,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 47/2003

Kategorie: Świat