Sztuka opowiadania – rozmowa z Stanisławem Beresiem

Sztuka opowiadania – rozmowa z Stanisławem Beresiem

Po co cokolwiek czytać, skoro można zdać maturę bez czytania, na samych brykach? Wszystkie książki, które są w kanonie lektur, mają streszczenia Przez 14 lat prowadził pan „Telewizyjne Wiadomości Literackie”. Na początku tego roku dla programu zabrakło miejsca w ramówce. Podobnie stało się z „Hurtownią książek” prowadzoną przez Andrzeja Grabowskiego i Agnieszkę Wolny-Hamkało. Kultura czytania jest spychana na margines? – „Hurtownię” zlikwidowano nieco wcześniej – już we wrześniu 2010 r. Najpierw prowadzący dowiedzieli się o czasowym wstrzymaniu programu, w grudniu zaś – że w ogóle go nie będzie. To typowa zagrywka: informuje się prowadzących, że program jest zawieszony, co właściwie nic nie znaczy. A jeśli nikt nie krzyczy, żaden pisarz w geście protestu nie podpala się przed kolumną Zygmunta lub nie oblewa się kwasem siarkowym przed Zamkiem Królewskim – program można zdjąć. Ja o decyzji dotyczącej mojego programu do dziś oficjalnie nic nie wiem, choć spadł z ramówki również w grudniu 2010 r. Nikt mi nigdy nie powiedział: dziękujemy panu za 14 lat pracy i za wysoką oglądalność. O zamknięciu „Telewizyjnych Wiadomości Literackich” dowiedziałem się z wywiadu, którego udzielił „Wyborczej” Rafał Rastawicki, szef Dwójki. Nieco wcześniej kilka razy mówił w wywiadach, że program nie jest zdjęty, że to tylko plotki.  Tzw. misja telewizji publicznej znaczy dziś niewiele. – Program Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” miał około 600 tys. widzów, a wokół jego zdjęcia rozpętała się wielka awantura. „Telewizyjne Wiadomości Literackie” – program, zdawałoby się, niszowy – przez wiele lat utrzymywał oglądalność na poziomie 850 tys. widzów, a mieliśmy odcinki, które oglądało ponad 1 mln osób. Później tę oglądalność celowo obniżano. Jeśli bowiem władze telewizji chcą się pozbyć programu, najpierw parę razy zmieniają godziny nadawania, by widzowie nie mogli go znaleźć w dotychczasowej porze, więc raz jest o 17.00, raz o 19.30, a potem daje się go w środku nocy, by na koniec przekroczyć północ. Tak zrobiono z moim programem, „Hurtownię” natomiast dali na godzinę 8.00 rano w sobotę. Jest jasne, że telewizja nie życzy sobie programów o kulturze, skoro tak postępuje.  Tematy kulturalne i literackie mają się pojawiać w porannych programach weekendowych. – Łatwo się domyślić, jak będzie to wyglądać – siada pisarz, poświęca mu się pięć-dziesięć minut i zadaje pytania typu: nad czym pan teraz pracuje, jak się pan czuł przy pisaniu ostatniej książki, co pan ogląda w telewizji, jakie pan lubi krawaty? Dziennikarze takich programów nie mają bowiem szansy przygotować się do rozmów z pisarzami, kompozytorami czy malarzami, bo po prostu w tym się nie specjalizują. Do tego potrzeba kogoś, kto stale czyta książki i prasę literacką, więc jest na bieżąco. Albo słucha określonej muzyki, ogląda malarstwo. Robiąc tak, jak zapowiada Schymalla, zepchnie się rozmowy z pisarzami do poziomu pogaduszek z magla.  Może tendencja będzie taka, żeby zrobić z pisarza celebrytę, który pokaże psa, córeczkę i mieszkanie? – To jest więcej niż jasne, a wynika z tego, że w TVP króluje prowincjonalne przekonanie, że rozmowy specjalistyczne i na wysokim poziomie są czymś, czego telewizja nie trawi. To nieprawda. W telewizjach zachodnich na takie tematy się rozmawia. Francuski program „Apostrophes” Bernarda Pivota miał półtora miliona widzów, „Kwartet Literacki” Reicha-Ranickiego w Niemczech podobnie. Oczywiście rozrywkowe, lekkie programy też są, ale pełnią inne funkcje. Ale jeśli dyrekcja TVP święcie wierzy w dogmat, że widzowie się przestraszą i wejdą do mysiej nory, kiedy usłyszą fachową rozmowę, to trudno jej wytłumaczyć, że jest inaczej. Zresztą ona wie, że jest inaczej, bo w końcu ma tabele oglądalności. Tylko widzi w nich to, co chce widzieć, a nie to, co w nich jest naprawdę. A jeśli coś się nie zgadza z dogmatami władz telewizji, to odpowiednimi decyzjami zmienią rzeczywistość. Czytanie nie jest w modzie  A tymczasem mniej niż połowa Polaków sięga po jakąkolwiek książkę. – No bo skoro media nie szanują pisarzy ani książek, to jak mają szanować ich widzowie, a to jest większość Polaków. Rozmawiałem ostatnio z córką, która świeżo zdała maturę i zaczęła studia, o tym, jaka jest orientacja w kulturze wśród współczesnych maturzystów. Okazuje się, że spytani o polskich pisarzy na ogół są w stanie wymienić tylko Mickiewicza

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2011, 2011

Kategorie: Wywiady
Tagi: Agata Grabau