Tag "COVID"
Siła strachu
Po zamachach 11 września 2001 r., kryzysie z 2008 r. i pandemii COVID-19 jesteśmy bardziej lękliwi niż kiedykolwiek wcześniej
Mieszkańcy Marshall Heights, dzielnicy położonej w południowo-wschodniej części Waszyngtonu, żyją ze świadomością wszechobecnej groźby przemocy z użyciem broni. Jak oznajmiono w dotyczącym tej dzielnicy reportażu, który ukazał się w gazecie „The Washington Post” w 2021 r., „Strach jest częścią życia”.
W Hongkongu w czerwcu 2020 r. przyjęto ustawę o bezpieczeństwie narodowym w celu stłumienia antyrządowych protestów. Wymijająco zdefiniowane czynności, od „sabotażu” aż po „zmowę z zagranicznymi siłami”, sklasyfikowane są jako przestępstwa, za które można spędzić w więzieniu całe życie. „Zdolność wywołania u kogoś strachu to najtańszy i najefektywniejszy sposób, aby go kontrolować”, powiedział BBC Jimmy Lai, wydawca prasowy i prodemokratyczny aktywista, zanim wtrącono go do więzienia, a Ai Weiwei, chiński artysta i aktywista żyjący obecnie jako dobrowolny emigrant w Portugalii, stwierdził: „Życie w strachu jest gorsze niż utrata wolności”.
W tym czasie rosyjskie czołgi T-64 i myśliwce SU-27 wkraczały na terytorium Ukrainy. „Jestem w Kijowie i sytuacja jest przerażająca”, przekazała światu ukraińska dziennikarka po tym, jak obudziła się przy hałasie bomb i syren. Napisała również: „Czuję, jak strach wkrada się w moje trzewia, tak jakby może sam pan Putin złapał moje serce i je ścisnął”. „Nie boimy się niczego i nikogo”, oznajmił ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej nadawanej z jego bunkra w obleganej stolicy, podczas gdy w Ukrainie zaczynała się wojna.
Natomiast od marca 2020 r. kiedy Światowa Organizacja Zdrowia oświadczyła, że gwałtownie rozprzestrzeniający się koronawirus wywołał pandemię, ogromna część świata została ogarnięta koronafobią, czyli „nowo powstałą fobią charakterystyczną dla wirusa COVID-19”.
Strach wywołują jednak nie tylko przestępstwa z bronią w ręku, autokratyczne rządy i choroby wirusowe, ale również terroryzm, cyberataki, rządowe spiski, imigranci, bankructwo, zmiany klimatu i wiele innych. Przeprowadzony w 2022 r. w Stanach Zjednoczonych sondaż wykazał, że wśród dziesięciu rzeczy, które w Amerykanach wzbudzają największy lęk, znajdują się: korupcja polityków, śmierć lub choroba bliskich osób, nuklearny atak ze strony Rosji, udział USA w wojnie światowej, finansowy i ekonomiczny krach, zanieczyszczenia i wojna biologiczna.
Jak napisał filozof Brian Massumi, „znaturalizowany strach, wszechogarniający strach czy nieodłączna klimatyczna trwoga” stały się powszechnym, „konsternująco emotywnym muzakiem”, który być może zostanie zapamiętany jako „znak rozpoznawczy” naszych czasów. Uważa się, że nowoczesne technologie, a przede wszystkim rozwój internetu wraz z wiadomościami nadawanymi 24 godziny na dobę, umożliwiły odległym zagrożeniom przekraczać granice z niespotykaną wcześniej prędkością. Po zamachach 11 września 2001 r., finansowym kryzysie z 2008 r. i pandemii COVID-19 jesteśmy bardziej lękliwi niż kiedykolwiek wcześniej.
Być może powinniśmy przypisać część tych obaw „ignorowaniu prawdopodobieństwa” zachodzącemu wtedy, gdy potencjalne ryzyko wywołuje w nas tak intensywną reakcję emocjonalną, że ignorujemy prawdopodobieństwo wystąpienia danych zdarzeń. Zgodnie z hipotezą „niechęci do straty”, opracowaną w ekonomii behawioralnej w celu wyjaśnienia procesu podejmowania decyzji oraz ryzyka, przejawiamy większą tendencję do zamartwiania się o uniknięcie strat niż o osiąganie zysków i nasze obawy o to, że coś potoczy się źle, są większe niż nasze nadzieje, że sprawy mogą się poukładać.
Niektóre lęki wynikają, co prawda, z realnych zagrożeń, lecz inne wydają się wyolbrzymione, a nawet wyimaginowane. Można by zatem zaobserwować dysonans między mnożącymi się obawami a dowodami, że początek XXI w. jest prawdopodobnie najbezpieczniejszym okresem w historii, biorąc pod uwagę średnią długość życia i znaczące ograniczenie skrajnego ubóstwa oraz wojen, nawet jeżeli w wielu miejscach na świecie nadal istnieją rażące nierówności i szerzy się przemoc. Jednak w 2022 r. Bank Światowy oświadczył, że globalny proces zwalczania ubóstwa zatrzymał się, a w skrajnej biedzie żyje ponad 700 mln ludzi – większość z nich w Afryce Subsaharyjskiej. (…)
Strach jest środkiem pozyskiwania władzy
Fragmenty książki Roberta Peckhama Strach. Inna historia świata, przeł. Aleksandra Ożarowska, Znak Horyzont, Kraków 2024
Covidowe dzieci
Deficyt uwagi, problemy z czytaniem, brak samodzielności. Zaczynamy mierzyć się z wpływem pandemii na najmłodszych
Nauczyciele alarmują, że dzieci urodzone po 2012 r., zwłaszcza najmłodsze roczniki, które w tym roku szkolnym zaczęły naukę, mają ogromne problemy ze skupieniem i umiejętnościami społecznymi. Uczniowie, których pierwsze lata życia przypadły na okres pandemicznego lockdownu, jak również dzieci, które zaczynały w nim naukę, dzisiaj mierzą się z ogromnymi trudnościami. Nauczyciele są bezradni, za to rodzice potrafią jeszcze dołożyć do pieca.
Pokolenie głupków?
Objawem kompletnej ignorancji byłaby opinia, że wychowujemy najgłupsze pokolenie w dziejach. Jednak liczne sygnały od pedagogów i rodziców wskazują, że rośnie nam pokolenie kompletnie inne, często zaniedbane przez dorosłych, bo rzucone na pastwę współczesnych technologii, i to bez większej kontroli. Dorastanie w pandemii oczywiście ma na to wszystko wpływ, ale to jeden z czynników, a nie główny powód sytuacji, z którą od niedawna jako społeczeństwo zaczęliśmy się mierzyć. Gdzie leży więc problem?
„Zaburzenia i problemy behawioralne uczniów zdarzały się zawsze, we wszystkich rocznikach. Lockdown, kolejne fale pandemii i przymus nauki zdalnej oznaczały pozbawienie kontaktu nie tylko z rówieśnikami, ale i z innymi ludźmi poza najbliższą rodziną. Do tego – brak możliwości wyjścia na plac zabaw, boisko, spacer i rodzice pracujący zdalnie w pokoju obok. W szczególnej sytuacji znaleźli się uczniowie aktualnie uczęszczający do klas I-III, dla których były to pierwsze świadome doświadczenia. Stąd m.in. trudności z koncentracją, nieumiejętność komunikowania się, niećwiczone umiejętności społeczne”, tłumaczy portalowi Medonet Anna Wawryszuk, pedagog szkolny.
Problemy ze skupieniem to nie tylko ciągłe popatrywanie w telefon. Jedna z nauczycielek, z 30-letnim stażem, w liście do portalu Onet relacjonuje, jak rodzice wyręczają swoje dzieci we wszystkim, dziwiąc się jednocześnie, że nie są one samodzielne. Część uczniów podstawówek nie potrafi sama zawiązać sobie butów. Nagminne było również odrabianie za dzieci lekcji przez rodziców. Ten problem zniknął, bo skasowano zadania domowe.
– 12-letnia córka mojego brata codziennie go pyta, jakie będzie miała jutro lekcje. Nie ukrywajmy, wszystkie dzieci mają dziś telefon i dostęp do planu. Na dodatek plan wisi na lodówce. Poza tym to już piąta klasa. A co najważniejsze, w podstawówce plan jest ustalany na cały rok. To nawet nie jest żałosne, tylko przerażające. Za sześć lat to dziecko będzie miało już prawa wyborcze. Gdzie nas to zaprowadzi? – dramatycznie pyta Łukasz, inżynier z Krakowa.
Brak wymagań i wysiłku widać na każdym kroku. Nie można wszystkiego zwalić na telefony. A nawet jeśli w nich szukać źródła problemu, to chyba warto zadać sobie pytanie, kto te telefony dzieciom kupuje. Rodzice jednak nadal będą
k.wawrzyniak@tygodnikprzeglad.pl
Rozmach, który kosztował życie tysięcy Polaków
Czas COVID-19 to chaos, prowizorka, marnotrawstwo i gigantyczne interesy cwaniaków Według oficjalnych danych od początku pandemii do końca 2021 r. z powodu koronawirusa SARS-CoV-2 zmarły w Polsce 97 054 osoby. Opublikowany w ubiegłym tygodniu raport Najwyższej Izby Kontroli o działaniach rządu w związku z epidemią to opis chaosu, prowizorki, braku kompetencji i marnotrawstwa na niespotykaną skalę. Informacja o wynikach kontroli „Przygotowanie i działanie odpowiedzialnych organów państwa, instytucji i służb w sytuacji zagrożenia i wystąpienia chorób szczególnie niebezpiecznych i wysoce zakaźnych.
Siódma fala pandemii puka do drzwi
Nie ma dziś szczepionki, która radziłaby sobie z nowymi subwariantami omikrona Po wakacjach spodziewana jest w Polsce kolejna, siódma już fala pandemii COVID-19. Wszystko wskazuje, że właśnie obserwujemy jej początek. W ostatnich tygodniach odnotowano szybki wzrost liczby zarażonych, do poziomu, jaki mieliśmy w kwietniu br. Oficjalne dane są niepewne, gdyż rząd w połowie maja odwołał stan epidemii, co oznaczało zaprzestanie masowego testowania. Dziś osoba podejrzewana o COVID-19 jest kierowana na badanie testowe przez swojego lekarza rodzinnego. Nie znamy
Wzbiera kolejna fala koronawirusa
W Europie mamy setki tysięcy przypadków tygodniowo, w Polsce notuje się zaledwie kilkaset zachorowań. Cud W Szanghaju już trzy tygodnie temu zaczęło się masowe testowanie, nad chińskimi miastami zawisło widmo twardych lockdownów, a Europa znowu choruje na COVID. Liczba nowych zachorowań rośnie. W Niemczech w ostatnich siedmiu dniach odnotowano 625 tys. nowych przypadków koronawirusa, we Francji – prawie 833 tys., we Włoszech prawie 600 tys. W zestawieniu tydzień do tygodnia liczby te oznaczają
Wzrost zakażeń o 178%
„Mamy 29 100 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem”, przekazało Ministerstwo Zdrowia. W porównaniu z zeszłym poniedziałkiem to wzrost o 178%. Rząd nie ma pomysłu, jak wybrnąć z sytuacji, więc premier zaprasza do rozmów opozycję. W sobotę przekroczona została granica 40 tys.
W Bułgarii jeszcze taniej
Czy epidemia pogrzebie bułgarską turystykę Minister spraw zagranicznych Ekaterina Zachariewa zapewnia, że bułgarskie plaże są bezpieczne, a kraj czeka na turystów. Tymczasem rząd w obawie przed drugą falą epidemii przywrócił nakaz noszenia maseczek w zamkniętych przestrzeniach. Niedawno o maseczce zapomniał bułgarski premier, za co został ukarany grzywną. Pandemia w Bułgarii rozpoczęła się 8 marca – to wtedy potwierdzono pierwsze dwa przypadki COVID-19. Żadna z zakażonych osób (27-letni mieszkaniec miejscowości Plewen w północnej części kraju i 75-letnia
Nikaragua ignoruje pandemię
Prezydent zaklina rzeczywistość, a mieszkańcy ponoszą konsekwencje Podczas gdy sytuacja w Europie wydaje się coraz bardziej opanowana, nowym epicentrum koronawirusa staje się Ameryka Łacińska. Tymczasem prezydent Nikaragui Daniel Ortega konsekwentnie bagatelizuje skalę zagrożenia. Mimo trudnej sytuacji, przy fali krytyki i presji organizacji na rzecz praw człowieka, pojawił się cień szansy na działanie. Rząd bowiem po raz pierwszy przyznał, że liczba zakażeń w kraju wzrasta. Lokalne Obserwatorium Obywatelskie, różne niezależne
Cieszyn i Czeski Cieszyn znów podzieliła granica
Każdy obywatel zdaje sobie sprawę z potrzeby ograniczenia swojej wolności, jednak na pograniczu dotknęło nas to bardzo – Mogliśmy wybrać Czechy lub przenieść się do Polski i zostać bezdomni. Jestem w siódmym miesiącu ciąży. Ginekologa mam po polskiej stronie, ale gdybym do niego poszła, z miejsca trafiłabym na 14-dniową kwarantannę i przynajmniej przez najbliższy miesiąc nie mogłabym wrócić do syna i męża w Czechach – opowiada Małgorzata Bryl-Sikorska, pisarka od trzech lat mieszkająca w Czeskim Cieszynie. Najpierw przez epidemię koronawirusa zawieszono









