Tag "Grzegorz Rosiński"
Inwazja obcych
W Pałacu Kultury i Nauki szumne otwarcie wystawy Grzegorza Rosińskiego, naszego przyjaciela ze Szwajcarii, autora słynnych komiksów. Przemawiało trzech ambasadorów. Był Rafał Trzaskowski, poznał mnie, podszedł. Serdeczna rozmowa. Wspomina, gdy jako siedmiolatek grał mnie, małego Tomka, i nawet był podobny do mnie w tamtym wieku. Nie tylko napisałem scenariusz, ale też sam grałem w tym serialu. Znałem także ojca Trzaskowskiego, świetny jazzman.
Wspomnienie z realizacji filmu; miał tam mały epizod Maciej Rayzacher. Aktor związany z opozycją, podobnie jak ja, ale wtedy się z tym nie afiszowałem. I nagle go zdjęto z planu, dosłownie w czasie gry, i dostał zakaz występowania. Kierowniczka planu się popłakała, ale co miała robić… Wracając do rozmowy z Trzaskowskim, pisałem o nim w poprzednim felietonie. Przyrzekłem sobie już dawno, że jeśli go spotkam, na co nie liczyłem, to powiem mu, że jest dobrym mówcą, ale mówi za szybko i błędem jest, że nie robi czasami krótkich pauz. Poza tym maniacko używa słów „to jest niesamowite”. Lepsza forma mówienia pomogłaby mu wygrać wybory prezydenckie. Nie mogłem mu tego jednak powiedzieć. Zrobiłoby mu się przykro i to byłby nietakt. Tak się z tym męczyłem, że szybko skończyłem rozmowę.
Politycy powinni pobierać lekcje retoryki, ale u nas nie ma takiej tradycji. Mówi się, „jak Bóg dał”. Niektórym dał wiele, choćby Tuskowi i Sikorskiemu, Sikorski bardziej się nadaje na prezydenta niż Trzaskowski, ale to arogant i ludzie to czują.
Ciekawie i gorzko
Już po raz drugi jesteśmy gośćmi mojej przyjaciółki Krystyny i Grzegorza Rosińskiego, mieszkają w malowniczym Burgdorfie blisko Berna. Z Grzegorzem, słynnym w świecie ilustratorem komiksów, m.in. „Thorgala”, jakiś czas temu zrobiłem wywiad drukowany w PRZEGLĄDZIE. Kończy właśnie 36. tom tej kilkunastoletniej serii. Oboje z Krystyną z pasją i rozpaczą śledzą wydarzenia w Polsce. TVN 24 gra cały czas na wielkim na całą ścianę ekranie telewizora. A tam Polska jakoś osobliwa na szwajcarskim tle. Tu wielka nuda i zbyt słodko,
Na początku rysowałem buty
Gdyby nie „Kapitan Żbik”, nie wiem, czy byłbym autorem komiksów Grzegorz Rosiński – jeden z najbardziej znanych w świecie autorów ilustracji do komiksów. Mieszkał przez lata w Brukseli, we Francji, teraz żyje w Burgdorfie w Szwajcarii. Autor m.in. słynnego „Thorgala” i „Szninkiela”. Jego komiksy są niezwykle popularne w kilkudziesięciu krajach. Od wielu lat na emigracji, ale sercem i emocjami jest w ojczyźnie. Byłem przez tydzień jego gościem w szwajcarskim miasteczku blisko Berna. I tam rozmawialiśmy. Jesteś dzieckiem wojny, urodziłeś się w 1941 r. Co pamiętasz z tego czasu?
Ze Szwajcarii do Polski
Małe szwajcarskie miasteczko. Sielsko, anielsko, dostatnio, każdy centymetr tego świata zadbany, ostrzyżony, wymyty i wypieszczony. Kiedy idę na spacer, widzę roboty strzygące trawę, suną bezszelestnie po trawnikach wielu posesji jak żółwie. Wkrótce ten wynalazek dotrze do Polski. Wcześniej w Izraelu uderzyło mnie, że tam prawie już nie ma tradycyjnych rowerów, są te na małych kółkach, z akumulatorem, który napędza elektryczny silniczek, wtedy nie trzeba pedałować. To także wkrótce opanuje Polskę. Oczywiście te akumulatorki są powszechnie kradzione, więc rowerzyści









