Tag "historia PRL"

Powrót na stronę główną
Wywiady

Sierpień ’80 – walka o sukcesję

Nie byłoby Sierpnia bez dekady gierkowskiej Prof. Karol Modzelewski – ur. w 1937 r., w okresie PRL działacz opozycji demokratycznej i współzałożyciel Solidarności. Prof. Andrzej Werblan – ur. w 1924 r., działacz PPS, potem PZPR, sekretarz KC, w strukturach władzy w latach 60. i 70. odpowiadał za sprawy nauki i oświaty. Modne jest dziś opowiadanie, że nie byłoby Sierpnia, gdyby nie pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II. (…) KM: (…) Może by nie było Sierpnia bez wyboru papieża, ale na pewno by nie było Sierpnia bez dekady gierkowskiej. AW: Moim zdaniem, byłby Sierpień… KM: Ale inaczej by wyglądał. (…) AW: Wyszyński był bardziej hamulcowy. Wyszyński chciał gasić, on się obawiał wybuchu, buntu. KM: Powiedziałbym, że nie bez racji się tego obawiał. AW: Miał wyczucie układu geopolitycznego, uważał, że to nie jest jeszcze pora. Wyszyński nie żywił w sprawie geopolityki złudzeń. Sądził, zwłaszcza po dekadzie gierkowskiej, że do stracenia jest bardzo dużo. I wolał nie wystawiać tego na szwank. On w sposobie myślenia, jak sądzę, przypominał Druckiego-Lubeckiego w chwili, kiedy wybuchało powstanie listopadowe. Tylko że ten sposób myślenia latem1980 r. szedł w poprzek nastrojom. Naród był zrewoltowany, kto chciał uspokajać, był podejrzany. Dowodem tego niech będzie, jak odebrano homilię Wyszyńskiego na Jasnej Górze. KM:

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Generał w mieście ruin

Gdy Eisenhower spotykał się z Bierutem, „żołnierze wyklęci” wierzyli w III wojnę światową Przylot gen. Dwighta Eisenhowera do Warszawy 21 września 1945 r. był jednym z najszerzej komentowanych wydarzeń politycznych nad Wisłą w ostatnim roku wojny i pierwszym roku pokoju. Chociaż charakter wizyty był przede wszystkim propagandowy – czego nie ukrywała żadna ze stron – to obok wymiaru symbolicznego miała ona znaczenie całkiem realne. Mianowicie potwierdzała uznanie przez rząd USA zmian politycznych, jakie zachodziły w Polsce. – Niech żyje! Niech żyje Ameryka! – krzyczeli warszawiacy, tłumnie przybyli na trasę przejazdu naczelnego dowódcy sił sprzymierzonych. Ich uśmiechnięte twarze kontrastowały z morzem ruin, w które rok wcześniej zamieniło się miasto, zwane niegdyś Paryżem północy. Widok zrujnowanej stolicy zrobił na Eisenhowerze olbrzymie wrażenie. – Warszawa jest bardziej zniszczona niż cokolwiek, co do tej pory widziałem – powiedział. – Jej ruiny są efektem celowego zniszczenia i wypalenia całego miasta przez Niemców. Punktem kulminacyjnym wizyty było spotkanie amerykańskiego generała z prezydentem Bolesławem Bierutem w Belwederze. Obok niezobowiązującej rozmowy przewidziano uroczystość wręczenia Eisenhowerowi Orderu Grunwaldu I klasy. Zatwierdzone przez PKWN w 1944 r. odznaczenie przyznawano m.in. za zwycięskie przeprowadzenie większych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Gomułka i Wyszyński – wojna o Polskę

Gomułka miał ambicje być wodzem narodu, Wyszyński też. To było zderzenie dwóch indywidualności Prof. Karol Modzelewski – ur. w 1937 r., w okresie PRL działacz opozycji demokratycznej i współzałożyciel Solidarności. Prof. Andrzej Werblan – ur. w 1924 r., działacz PPS, potem PZPR, sekretarz KC, w strukturach władzy w latach 60. i 70. odpowiadał za sprawy nauki i oświaty. Po 1956 r. nauczanie religii wróciło do szkół? AW: Porozumienie październikowe było kompromisem. Kościół zgodził się zrezygnować z obowiązkowości nauczania. Bo formalnie to wciąż był obowiązkowy przedmiot nauczania w szkołach. A państwo z kolei wyraziło zgodę na przywrócenie, jako przedmiotu nieobowiązkowego, nauczania religii we wszystkich szkołach. Wtedy jednak zaczął się bunt laickich środowisk, zaczęto tworzyć szkoły TPD (Towarzystwo Przyjaciół Dzieci), które były wyłączane z tego porozumienia. A w roku 1959 r. Gomułka w ogóle się z porozumienia z Kościołem wycofał. Nie jest dla mnie do końca jasne dlaczego. Myślę, że częściowo pod wpływem presji środowisk laicyzacyjnych, a po części chciał się uchylić od krytyki ze strony radzieckiej i innych sąsiadów w bloku. KM: A dekrucyfikacja kiedy była? AW: Była wcześniej, stała się wstępem do tej kampanii. Zaczęła się w 1958 r. A jak zaczęły się konflikty, to wtedy odpowiedź na nie była taka,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Akcja „Wisła” – banderowcy mordowali, Polacy wysiedlali

Gdyby nie zbrodnicza działalność OUN-UPA, nie byłoby operacji „Wisła” Wstęp Przymusowe wysiedlanie Ukraińców za wschodnią granicę w latach 1944-1946 nie spowodowało zaprzestania działań zbrojnych przeciw państwu polskiemu prowadzonych przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej dowodzone przez kpt. Mirosława Onyszkiewicza i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów kierowanej przez Jarosława Starucha. Jednostki te stanowiły kilkutysięczną strukturę konspiracyjną, z którą współpracowała miejscowa ludność. W wyniku akcji ukraińskiego podziemia ginęło coraz więcej ludzi, odnotowywano coraz większe straty materialne, toteż 29 marca 1947 r. Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej podjęło uchwałę, by „w szybkim tempie przesiedlić Ukraińców i rodziny mieszane na Ziemie Odzyskane (przede wszystkim Prus płn.), nie tworząc zwartych grup i nie bliżej niż 100 km od granicy”. Już w styczniu 1947 r. jednostki Wojska Polskiego stacjonujące w południowo-wschodniej Polsce otrzymały rozkaz sporządzenia wykazów rodzin ukraińskich. Miesiąc później zastępca szefa Sztabu Generalnego gen. Stefan Mossor przedstawił założenia planu przesiedlenia Ukraińców na ziemie poniemieckie. Plan nie odnosił się do ludności pochodzenia białoruskiego ani litewskiego, ona bowiem nie prowadziła działalności antypolskiej. Wraz z decyzją prezydium rządu (24 kwietnia 1947 r.) o akcji „Wisła” marsz. Michał Rola-Żymierski wręczył gen.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Polak Grekowi bratem

Po wojnie przyjęliśmy prawie 15 tys. uchodźców z Grecji Dionisios Sturis – dziennikarz radia TOK FM. Autor „Grecji. Gorzkich pomarańczy”, książki nominowanej do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Napisał też „Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy. Historia splątania” i „Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji”. Dlaczego nową książkę, opowiadającą o greckich uchodźcach przybyłych do Polski na początku lat 50., dedykuje pan uchodźcom dzisiejszym? Żeby dodać im otuchy, zawstydzić współczesną Polskę czy dowartościować minioną? – Z tych wszystkich powodów i jeszcze jednego – chciałem zwrócić uwagę na niezmienność sytuacji uchodźczej. Moich bohaterów, Greków i Macedończyków, łączy wspólne, dramatyczne doświadczenie z tymi ludźmi, którzy dziś uciekają z Syrii, Iraku, Afganistanu czy krajów Afryki. Wszyscy oni są ofiarami okrutnych wojen, wojny ich wykorzeniają, rzucają daleko od domu, skazują na łaskę innych, trwale zmieniają ich życiorysy, wikłają także losy przyszłych pokoleń. Skoro prawie 70 lat temu zdecydowaliśmy się pomóc uchodźcom z Grecji, pomóżmy także tym dzisiejszym. Wtedy zachowaliśmy się godnie. To, co robią dzisiejsze władze, jedynie nas zawstydza. Zaczął jeszcze poprzedni rząd z premier Ewą Kopacz, która długo lawirowała w sprawie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Wojna o porty

W latach 80. doszło na Bałtyku do 180 incydentów wywołanych przez NRD W miesięczniku „Nasza Historia” (nr 2/17), zaspokajającym zainteresowanie historią przede wszystkim północnej Polski, znalazłem tekst, który – jak sądzę – zainteresuje historiofilów także z innych regionów kraju. Pod zaskakującym tytułem „Dziwna wojna Jaruzelskiego z Honeckerem” Jakub Szczepański wydobył na światło dzienne pewien zgrzytliwy fakt z już i tak chropowatych stosunków między PRL a NRD. Autor artykułu oparł relację na badaniach, które przeprowadził dr Tomasz Ślepowroński ze szczecińskiego Instytutu Historii Studiów Międzynarodowych. W latach 80. XX w. NRD zaczęła samowolnie rozszerzać swoje wody terytorialne w sąsiedztwie Polski z dotychczasowych trzech do 12 mil morskich. Spowodowało to poważne perturbacje na styku NRD-Polska, z niebagatelnymi dla nas stratami gospodarczymi. NRD przejmowała bowiem władanie nad infrastrukturą wodną zespołu portów Szczecin-Świnoujście. Tory podejściowe do polskich portów i kotwicowiska znalazły się pod kontrolą niemieckich jednostek wodnych. Poszerzenie wód terytorialnych do 12 mil morskich zakłóciło także ruch tranzytowy wschód-zachód na Bałtyku, dotychczas obsługiwany przez Polaków. Władze polskie nie pozostawały bezczynne. Protestowały jednak bezskutecznie. Starcia nie wychodziły ponadto poza ramy gabinetowych spotkań, bo bratnie państwa nie mogły przecież być w poważnym konflikcie. Oczywiście

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Bezsensowna walka „wyklętych”

Tajny raport CIA z 1947 r.: Polskie społeczeństwo otwarcie krytykuje zbrojne podziemie. To niepotrzebny rozlew krwi Stacjonujący w Polsce amerykańscy żołnierze wzięli udział w biegu „Tropem Wilczym” w Jeleniej Górze. Gdyby ich przełożeni znali raport CIA z 1947 r. na temat „żołnierzy wyklętych”, pewnie nie wyraziliby zgody na udział w upamiętnianiu wielu zbrodniarzy. Ten raport, prawie w całości odtajniony przez amerykańskie służby wywiadowcze, to bardzo ciekawy, rzeczowy dokument. Jego autora nie znamy, ale z analizy treści wynika, że miał on niezłą orientację w tym, co działo się w Polsce w owym czasie. Dowodzą tego podane informacje, nazwy oddziałów, nazwiska dowódców, liczebność „partyzantów i podziemia”. Amerykanin (?), który stworzył ten dokument, pisze wyraźnie, że społeczeństwo polskie, potwornie doświadczone wojną, mające w pamięci liczne ofiary, obozy koncentracyjne, wywózki na Wschód i Zachód, nie chce dalszej walki, kolejnych ofiar. Tym razem wojny domowej. Raport „Przegląd nielegalnej opozycji w Polsce” odnosi się do okresu, w którym „żołnierze wyklęci” byli jeszcze dość aktywni, choć zasięg ich działań był wyraźnie ograniczany przez władze i podległe im jednostki. Na zmniejszanie się liczebności podziemia miała wpływ również ogłoszona 22 lutego 1947 r. amnestia, z której skorzystała większość „wyklętych”. Bardzo ciekawa jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Rządy panów

Władza widzi w nas siedzące w domu matki Polki, które rodzą dzieci i z pomocą rządowych 500 zł wychowują je na patriotów Dr Agnieszka Mrozik – adiunkt w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, autorka książki „Akuszerki transformacji. Kobiety, literatura i władza w Polsce po 1989 roku” Dlaczego znane polskie feministki w latach 90. tak gwałtownie odrzuciły 8 Marca? – Matkom założycielkom polskiego feminizmu ten dzień kojarzył się z PRL. A z czym kojarzyła się im PRL? – Z pozornym równouprawnieniem, fasadową emancypacją i podwójnym obciążeniem. Podwójne obciążenie, czyli co? – Masowe wejście kobiet na rynek pracy po wojnie nie wiązało się, niestety, ze zmianą w podziale obowiązków domowych. Kobiety wciąż wykonywały ich znacznie więcej. W czarnej dziurze Czy wobec tego przed wojną życie kobiet było lżejsze? – Po 1989 r. to pytanie długo pozostawało poza debatą publiczną. Część feministek w okresie przedwojennym szukała inspiracji. Zrobiły wiele – m.in. na płaszczyźnie naukowej i publicystycznej – dla odzyskania pamięci o prowadzonej przez Irenę Krzywicką i Tadeusza Boya-Żeleńskiego walce o wyzwolenie kobiet, o wykreślenie z Kodeksu karnego zapisów o karaniu więzieniem kobiet i lekarzy dokonujących zabiegu przerwania ciąży. Te artykuły straciły moc w wyniku decyzji władz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia Publicystyka

Mieliśmy kiedyś dyplomatów

W czasach PRL polscy dyplomaci byli szanowani na całym świecie 50 lat temu, 14 lutego 1967 r., 33 kraje podpisały w Meksyku Traktat o zakazie broni jądrowej w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach. Wszedł on w życie dwa lata później, po uzyskaniu gwarancji mocarstw atomowych, że nie użyją przeciw sygnatariuszom swoich arsenałów. W porozumieniu, znanym także pod nazwą układu z Tlatelolco, znalazła się istotna cząstka polskiej myśli politycznej. Dla wielu dzisiejszych historyków stosunków międzynarodowych może to się okazać zaskoczeniem. O PRL nie mówi się przecież inaczej niż jak o państwie o ograniczonej suwerenności. Rzeczywiście polska polityka zagraniczna była koordynowana ze Związkiem Radzieckim i musiała być spójna z jego interesami, ale nie oznaczało to braku własnych opinii lub inicjatyw. Własne zdanie Już w czasie londyńskiego spotkania mającego ustalić założenia organizacyjne ONZ w 1945 r. doszło do różnicy zdań między reprezentującym Polskę wiceministrem spraw zagranicznych Zygmuntem Modzelewskim a ministrem Andriejem Gromyką w sprawie lokalizacji siedziby ONZ. Polska opowiadała się za Europą. Tymczasem Gromyko zapowiedział, że będzie głosować za Stanami Zjednoczonymi. Powtarzał, jak bardzo Związkowi Radzieckiemu zależy na obecności USA w ONZ i jaką wagę przywiązuje on do współpracy radziecko-amerykańskiej. Modzelewski, powołując się na instrukcje

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

I realista, i marzyciel

Decyzja Stanisława Mikołajczyka o powrocie do kraju była słuszna Choć powstają liczne prace badawcze traktujące o pierwszych latach powojennych w Polsce, trudno powiedzieć, że opisanie ówczesnego ruchu ludowego i jego wpływu na wydarzenia, a także postawy i działalności jego lidera Stanisława Mikołajczyka znacznie przybliża do całościowego poznania dziejów PSL. Dlatego za cenne trzeba uznać zorganizowanie przez Instytut Polityczny im. Macieja Rataja seminarium „Miejsce PSL w walce o wolność i demokrację w latach 1945–1947: sfałszowane referendum 1946, sfałszowane wybory 1947”. Otwierając seminarium, prezes Instytutu, europoseł Czesław Siekierski, powiedział, że „poznawanie przeszłości Polskiego Stronnictwa Ludowego, swojego Stronnictwa, pozwala lepiej zrozumieć teraźniejszość. Nie da się mówić o Polsce drugiej połowy lat 40., nie doceniając postawy i dorobku Polskiego Stronnictwa Ludowego i jego prezesa Stanisława Mikołajczyka. Nie bez powodu wyrażane są opinie, że lata 1945-1947 to pierwszy okres walki o niezależność i samodzielność, a PSL było pierwszą formułą Solidarności. Dlatego naszym obowiązkiem jest czerpać z myśli i doświadczenia ówczesnego PSL i głosić, i reprezentować jego wartości”. Polskie Stronnictwo Ludowe, jak się uważa, jako pierwsze stosowało pokojowe metody w walce politycznej w Polsce pojałtańskiej. W niespełna trzyletnim okresie 1945-1947 wielu polityków z kręgu ludowców

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.