Tag "kwarantanna"

Powrót na stronę główną
Kultura

Rynek książki w potrzebie

W takiej formie jesteśmy w stanie przetrwać miesiąc, ale nie trzy – twierdzą właściciele księgarń i wydawcy. I apelują o konkretną pomoc W normalnych warunkach Mariola Sznapka, która prowadzi w Cieszynie księgarnio-kawiarnię Kornel i Przyjaciele, szykowałaby się do obchodów czwartych urodzin swojego lokalu. A ten wziął nazwę od Kornela Filipowicza, prozaika i scenarzysty związanego z Cieszynem. W Kornelu – jak lubią mówić miejscowi – zawsze pełno, często trudno o stolik, a na spotkania autorskie z najgorętszymi nazwiskami polskiej literatury wymagana jest rezerwacja. – Kawiarnia musiała zostać zamknięta zgodnie z wytycznymi rządu i nie działa od 14 marca. Księgarnia teoretycznie mogłaby być otwarta, ale kilka dni pokazało, że ludzie kojarzyli nas jako księgarnio-kawiarnię i kupowali książki przy okazji picia kawy – mówi Mariola Sznapka. – Wszystko się zatrzymało. Gwałtowny spadek obrotów spowodowany był też apelami o pozostanie w domach. Nikt przez pierwsze dwa tygodnie od zamknięcia szkół i instytucji kultury nie myślał o wychodzeniu. Tym bardziej po potrzeby drugorzędne, typu książka czy kawa na mieście. Mariola w mediach społecznościowych zamieściła zdjęcie z fragmentem książki. Szybko przyszło pierwsze zapytanie o możliwość zakupu. – Ucieszyłam się i pomyślałam, że to szansa, żeby przetrwać. I w końcu sprzedawać więcej książek niż

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Maturzyści poszli do sądu

Uczniowie klas maturalnych i rodzice ósmoklasistów pozywają rządzących Dopiero w ostatni czwartek 250 tys. maturzystów i 350 tys. uczniów klas ósmych usłyszało, że nie będą musieli zdawać egzaminów w szczycie pandemii. Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że odbędą się one najwcześniej w drugiej połowie czerwca. O dokładnym terminie uczniowie dowiedzą się trzy tygodnie wcześniej. Czy nie można było podjąć tych decyzji wcześniej? Czyżby rząd przestraszył się dopiero pozwów złożonych przez maturzystów i rodziców ósmoklasistów. Ruch Protestujących Maturzystów Utworzony w przestrzeni wirtualnej ogólnopolski nieformalny Ruch Protestujących Maturzystów 7 kwietnia wystąpił do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o zobowiązanie Rady Ministrów oraz Ministerstwa Edukacji Narodowej do podjęcia działań w celu ochrony prawa do życia i zdrowia uczniów oraz nauczycieli, którzy mieliby uczestniczyć w egzaminach. Inaczej mówiąc, chodziło o wstrzymanie procesu przygotowania matur w ogłoszonym wcześniej terminie, czyli od 4 do 21 maja. Jak uzasadniali maturzyści, z powodu koronawirusa w niebezpieczeństwie znajdą się nie tylko oni, ale także członkowie komisji egzaminacyjnych. Złożenie wniosku to nie pierwsze działanie młodych ludzi. 30 marca wystosowali list do premiera i ministra edukacji narodowej. Zaczynał się on żądaniem: „Domagamy się ogłoszenia przez rząd jasnego stanowiska w sprawie terminów matur, biorąc

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Psychologia

Jak adaptujemy się do izolacji

Wzajemne zrozumienie i udostępnianie sobie przestrzeni jest bardzo ważne. Do scysji i napięć i tak będzie dochodzić Dr Joanna Heidtman – psycholog i socjolog, doradca, coach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS. Autorka książek „W zgodzie z sobą, w zgodzie z innymi” oraz „Sensotwórczość. 7 sposobów tworzenia wartości w zespole i organizacji”. Od kilku tygodni siedzimy w domach. Co się z nami dzieje, jakie mechanizmy nami rządzą? – To trudna adaptacja do nagłej zmiany. W dodatku bardzo wymagającej, ponieważ uderza ona w cały nasz dotychczasowy sposób funkcjonowania. To przechodzenie przez kolejne etapy, często opisywane przez psychologów. Początkowy moment szoku i niedowierzania przechodzi w okres zaprzeczania i negocjowania z rzeczywistością: „Przecież to nie takie groźne, izolacja to przesada, może spotkam się z kolegą, przecież śmiertelność wcale nie jest tak wysoka”. Niektórzy do tej pory tkwią w tej fazie. Również rządy niektórych krajów wydawały się przedłużać fazę negocjacji z rzeczywistością, trudno powiedzieć, jaką cenę zapłacą za to ich obywatele. Jednak pod wpływem zwiększającego się tempa i liczby zakażeń oraz napływających od naukowców i lekarzy nowych informacji kończy się etap zaprzeczania, a włącza racjonalne myślenie. Dochodzimy do wniosku: „Nie, jednak nie mogę teraz żyć jak wcześniej, a zagrożenie jest prawdziwe, co więc robić?”. W social mediach obrodziło poradami. Niektóre

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Syndrom Stendhala

Stare dobre media społecznościowe od początku pokazywały naszą tzw. prawdziwą naturę. Opowieści o tym, że tworzymy tam jakieś inne (ciekawsze) tożsamości, że oszukujemy, prezentując się sprytnie z najlepszej strony – mijają się z prawdą. Właśnie tam nasze ambicje, kompleksy, pragnienia, upodobania wybijają jak szambo ze studzienki. Pomijam komentarze pisane po pijaku i te popełnione w afekcie. Po prostu widać, widać „w tekście”, kto z nas jest nudziarzem, kto snobem, kto żartownisiem, komu brak dystansu, kto błyskotliwy i (last but not least) kto kocha kotki (LOL). Zwykłemu życiu czasem jeszcze udawało się odciągnąć naszą uwagę, ale tylko na chwilę (i bez przekonania). Jednak teraz, kiedy siedzimy w domach i pokazaliśmy już wysprzątane szuflady, zatemperowane ołówki, pomysłowe rozwiązania na przechowywanie makaronu, domowe wypieki (zwłaszcza chlebki bananowe) – widać, że już nie umiemy bez tego. Pewien poeta pokolenia bruLionu powiedział kiedyś: „Kiedy czytacie moje wiersze, to trochę bardziej jestem”. Otóż każdy chce trochę bardziej być, a teraz każdy może. No więc każdy trochę bardziej jest. Jednocześnie teatry, muzea, kina, wydawnictwa, sale koncertowe, galerie i inne instytucje kultury chcą jakoś urealnić swoją obecność, mimo izolacji utrzymać

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Wojciech Kuczok

Urok panny z kwarantanny

Niechże mi nikt nie wyrzuca, że stroję sobie kpiny z pandemii, skoro najbardziej niewczesny żart zafundował sam rząd, krzywoustami krzywoprzysięzcy Morawieckiego ogłaszając, że życie niebawem wróci do „nowej normalności”. Pisowskiej normalności. Boję się, nawet kiedy nie jest „nowa” – teraz więc strach się bać podwójnie. Narodowi nakazano izolację, ale tylko do czasu wyborów, które na pewno odbędą się w terminie, bo tak chce Naczelnik. Jeśli zatem społeczeństwo ma zamiar się rozchorować na wielką i przerażającą skalę, niechże to uczyni po 10 maja, pierwej wybrawszy jedynego (po)słusznego kandydata. Jeżeli z powodu fanatycznej i obłąkańczej postawy Kaczyńskiego słupki partii rządzącej zaczną spadać, a Duda straci bezpieczną przewagę sondażową, stan wyjątkowy niechybnie zostanie ogłoszony, choćby w przeddzień elekcji. Kaczyzm zaczyna drżeć w posadach – jeśli ogłupiany i przekupywany lud wreszcie zrozumie, gdzie Prezes ma jego dobro, może się nie skończyć na obaleniu władzy i pomników. Z powodu wirusa ludzie wariują, świat stanął na głowie, nie jest mi trudno wyobrazić sobie atmosferę linczu, jeśli okaże się, że dla utrzymania rządów kaczyści gotowi są poświęcić zdrowie i życie tysięcy Polaków. Tymczasem żyjemy sobie całkiem niesmutnie. Pierwszego dnia powszechnej kwarantanny jak na złość wyszło

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Od czerwonej strefy do lockdownu

Szef włoskiej obrony cywilnej stwierdził, że na jednego oficjalnie chorego może przypadać dziesięciu niezdiagnozowanych Korespondencja z Włoch Tegoroczny Dzień Kobiet zapamiętam do końca życia. Poszłam na obiad do restauracji. Po raz ostatni. W Rzymie mieliśmy prawie letnią pogodę. Ostatni turyści zwiedzali miasto. Na ulicach było jednak pełno ludzi. W restauracji też, choć wprowadzono już dystans jednego metra pomiędzy stolikami i zakazano witania się. Wybrałam stolik na zewnątrz, aby nie wchodzić do pomieszczenia, gdzie gromadzą się ludzie. Właściciel restauracji podał mi rękę jak zwykle, mimo zakazu. Później przez dwa tygodnie przy każdym kaszlnięciu z powodu alergii na kurz myślałam o tym, że przecież tego dnia podawał ją wszystkim, i mierzyłam temperaturę. Tego 8 marca premier Giuseppe Conte podpisał dekret rozszerzający czerwoną strefę na całą Lombardię oraz na 11 innych włoskich prowincji (Modena, Parma, Piacenza, Reggio Emilia, Rimini, Pesaro i Urbino, Wenecja, Padwa, Treviso, Asti oraz Aleksandria). Martwiłam się, że znajomi nie wiadomo jak długo będą musieli żyć w izolacji. Oglądając tego dnia w wiadomościach wielką manifestację z okazji Dnia Kobiet w Madrycie, pomyślałam: „Przecież powinni byli ją odwołać”. Wiele osób mówiło wtedy jeszcze: „Bez paniki,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

44 miliony Argentyńczyków siedzi w domach

Mnożyły się przypadki sławnych i bogatych, którzy wracali z wczasów za granicą i nic sobie nie robili z ograniczeń Korespondencja z Ameryki Południowej Pierwszy przypadek zarażenia koronawirusem w Ameryce Południowej zarejestrowano pod koniec lutego. W Patagonii nikt nie podejrzewał, że coś takiego może tu mieć miejsce. Że światowa panika, z wirusem czy bez, dotrze na odizolowane prerie, daleko od wielkich miast i ważnych wydarzeń, przeszło tysiąc kilometrów od stolicy. A jednak: od Buenos Aires po Junín de los Andes, od San Salvador de Jujuy po Ushuaię, 44 mln Argentyńczyków siedzi w domach. Zaczęło się od nasłuchiwania wiadomości z Chin, z Hiszpanii, z Włoch. Te ostatnie miały szczególne znaczenie. Argentyńczycy w znacznej mierze są potomkami emigrantów z Półwyspu Apenińskiego, do dziś wielu utrzymuje kontakt z rodziną w Europie, inni wyjeżdżają do Włoch w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Dla dobrze sytuowanych Rzym to jeden z wymarzonych celów turystycznych. I gdy w Argentynie potwierdza się pierwsze przypadki koronawirusa, powtarza się ta sama historia: człowiek właśnie wrócił z wakacji we Włoszech. Widmo nad Ameryką W poniedziałek 16 marca Junín de los Andes jeszcze tętniło życiem. Dzień wcześniej poinformowano o odwołaniu zajęć szkolnych do końca miesiąca i dzieciaki od razu zamieniły miejski rynek w boisko. W następnych dniach zaczęły spływać dyrektywy i zarządzenia, ulice

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Czas kwarantanny dla wszystkich

Najgorsze, że nikt nie potrafi powiedzieć, jak długo to potrwa Trójmiasto: maski skończyły się miesiąc temu Helena Leman W Trójmieście na pozór panuje spokój, choć jakby mniej ludzi na ulicach, w maskach nikt jeszcze nie chodzi. Lecz to spokój pozorny. W toalecie dworcowej w Sopocie, zadbanej, z mydłami w płynie do rąk, pracownica opowiada, że kobieta z Wrocławia zrobiła jej awanturę. Powód? Automat nie otworzył jej drzwi, nie miała więcej bilonu, więc musiała u niej rozmienić pieniądze. – Bała się, że ją zarażę, a ja po każdej osobie odkażam ręce – skarży się, wyciągając na dowód pojemnik z żelem antybakteryjnym. Zdobyć taki żel to dziś sztuka. W dużej aptece przy sopockim Monciaku nie mają ani żelu, ani masek. – Masek nie ma pani co szukać, skończyły się miesiąc temu, co drugi klient o nie pyta – wzdycha aptekarz. Żel za 11 zł udaje mi się jednak kupić w innej aptece. – Ma pani szczęście, bo właśnie nam się kończy, zwykłych maseczek nie mamy, tylko te z wymienianym filtrem za 140 zł – mówi sprzedawczyni. – Ale panika, co? – dodaje. Do rozmowy włączają się inni klienci. – Jejku! – denerwuje się jakaś kobieta – ja już wyłączam telewizor, nie mogę tego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.