Tag "Lewica"

Powrót na stronę główną
Felietony Jan Widacki

Lewica współrządzi

Wydawać by się mogło, że polska lewica jest w sytuacji niemal komfortowej. Współrządzi, no, może lekko przesadziłem, w każdym razie wchodzi w skład rządzącej koalicji, ma swoich ministrów i wiceministrów, wicemarszałka Sejmu. Ma też dwudziestu kilku posłów, tak że w razie czego jest komu pisać zapytania poselskie i interpelacje. Upływ czasu i związana z nim biologia, a co za tym idzie, wymiana pokoleniowa, pozwoliły jej oderwać się w oczach społeczeństwa od dziedzictwa PRL. To już naprawdę inna lewica niż ta z początku lat 90. Istotą lewicy jest to, że bierze w obronę słabszych. W XIX i XX w. ci słabsi to była przede wszystkim klasa robotnicza w miastach, biedne chłopstwo na wsi, ale także kobiety w zdominowanym przez mężczyzn świecie. Lewica domagała się dla nich równych praw. Politycznych, społecznych, ekonomicznych. Domagała się dostępu do dóbr materialnych, dostępu do edukacji, do opieki zdrowotnej. Cele lewicy nie zmieniły się do dziś. Ma występować w obronie słabszych, ma podejmować działania w ich imieniu. Tylko w warunkach XXI w. musi na nowo zdefiniować tych słabszych. Uwarunkowania społeczno- -gospodarcze zmieniły się zasadniczo nie tylko w stosunku do wieku XIX, ale nawet w stosunku do połowy XX w. Na pewno do tych słabszych, o których trzeba się upominać, wciąż jeszcze należą kobiety. Choć

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne

Stanowisko Rady Stowarzyszenia „Kuźnicy” w sprawie wyborów samorządowych w kwietniu 2024 r.

Od 2002 r., tj. pierwszych bezpośrednich wyborów prezydenta Krakowa, Stowarzyszenie „Kuźnica” popierało każdorazowo kandydaturę prof. Jacka Majchrowskiego. Wyrażamy wdzięczność za 22 lata jego prezydentury. W tym okresie Kraków konsekwentnie się rozwijał, wykorzystując swoje walory historyczne, kulturalne,

Felietony Jan Widacki

Nauka i szkolnictwo wyższe pod rządami Lewicy

Niby wszyscy wiedzą, że inwestowanie w naukę to inwestowanie w przyszłość. Mądrość ta jest nawet często powtarzana. Można więc przyjąć, że to niemal oczywiste. Z drugiej strony niestety jest też oczywiste, że nauka polska i polskie szkolnictwo wyższe są nie tylko w kiepskiej, ale wręcz z roku na rok coraz gorszej kondycji. Jeśli zsumować te dwie oczywistości, wychodzi, że przyszłość Polski już z tego choćby względu nie maluje się w jasnych barwach. Gdy zwycięska Koalicja 15 Października dzieliła resorty, Lewica dostała właśnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Lewica, może niesłusznie, ale na ogół kojarzy się jeśli nie z rewolucją, to w każdym razie z odwagą we wprowadzaniu postępu. Polska nauka i szkolnictwo wyższe doszły do stanu, w którym oczekiwane są działania niemal rewolucyjne. Środowiska naukowe związane bądź sympatyzujące z nurtem lewicowym są wcale liczne i takich działań od nowego kierownictwa resortu oczekiwały i wciąż jeszcze, choć z coraz mniejszą nadzieją, oczekują. Mijają tygodnie, a nie zrobiono nic poza unieważnieniem ostatnich działań ministra Czarnka, przydzielających „po uważaniu” punkty czasopismom. Słusznie odbierając nienależne wysokie punktowania niektórym czasopismom o randze nawet nie powiatowej, ale bardziej parafialnej, odebrano je równocześnie niektórym czasopismom, którym takie punkty się należały. Na przykład „Państwu i Prawu” czy „Archiwum Kryminologii”, że ograniczę się do własnego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Karykatury

Jestem zwolennikiem przerywania ciąży na życzenie. I nie mam w tej sprawie żadnych wątpliwości czy wahań. Chociaż szanuję tajemnicę życia. Przeciwko takiej ustawie jest w koalicji wielu posłów od Hołowni i rzecz jasna całe PiS. U nich tyle szacunku dla embrionów, nabożna cześć dla każdego jajeczka i plemnika, który w nie wnika, a tyle pogardy dla żywych dorosłych. Lewica żąda ustawy i zaczyna się awanturować. Więc koalicja trzeszczy, czego od początku się baliśmy. Od dawna patrzę na lewicę z ukosa, chociaż jestem liberalno-lewicowy. To najsłabsze ogniwo koalicji. Czarzasty. Biedroń, Zandberg drażnią mnie, chociaż podzielam ich poglądy w sprawach obyczajowych. To chyba kwestia charakterów. By wygrywać z PiS, trzeba politycznego sprytu, a nie nagich emocji. Ta ustawa może trochę poczekać. Sejm już zalegalizował pigułkę „dzień po”, PiS drze szaty, jakby dokonano gwałtu na moralności. Hamletyzować zaczyna Duda, a powinien podpisać ustawę, by była ważna. Jeśli tego nie zrobi, tym większą klęskę poniesie PiS w kolejnych trzech wyborach. Duda bredzi, że ta pigułka to „bomba hormonalna”. Nonsens. Zapobiega tylko zapłodnieniu przez blokowanie lub opóźnianie owulacji. Nie powoduje przerwania istniejącej ciąży. Zobaczymy, czy Duda zablokuje. Za to jest odblokowanie pieniędzy dla Polski przez UE. Góra złota, aż kręci

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Globalny punkt widzenia Wywiady

Próbujemy tylko gasić pożary

USA myślą, że stabilizują sytuację. Jest odwrotnie Dr Van Jackson – amerykański badacz stosunków międzynarodowych Chciałem zacząć tę rozmowę od innych wątków, np. czy rzeczywiście jest coś takiego jak lewicowa strategia w polityce zagranicznej, o której piszesz w książce. Ale wydarzenia ostatnich dni nie zostawiają mi wyboru. Muszę zapytać o sytuację na Bliskim Wschodzie i o to, w jak dużych opałach jest prezydent Biden. W skali od jednego do dziesięciu. – Nie wygląda to dobrze, prawda? Gdy chodzi o to, jak bardzo w kłopotach jest prezydent Biden, powiedziałbym: osiem na dziesięć i będzie gorzej. W tym momencie nasza polityka zagraniczna jest co najmniej tak zła jak za Trumpa. A nie mówię tego z lekkim sercem, bo sam jestem największym krytykiem poprzedniego prezydenta. Gdy więc oceniam, że dziś Biden postępuje co najmniej równie źle, a być może gorzej – nie przychodzi mi to łatwo. Ale tak jest. To znaczy? – Pocieszamy się, że przynajmniej nie wybuchła III wojna światowa. Jednak w tym momencie nie wiadomo, czemu utwierdzanie się w tym przekonaniu miałoby służyć. Przecież gdzie spojrzeć, tam bałagan. A ludzie zajmujący się polityką zagraniczną w administracji Bidena, moi dawni koledzy i koleżanki, wciąż żyją w świecie z przeszłości. Ich mapy mentalne nie przystają do dzisiejszej rzeczywistości. Widząc, że nie wszystko na świecie stoi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Każdy sobie rzepkę skrobie

Lewica jest podzielona wewnętrznie jak nigdy Wydaje mi się, że niewielu członków Lewicy wierzyło we wspólny start z Platformą Obywatelską w wyborach samorządowych. Mówię tutaj o lokalnych strukturach Nowej Lewicy. Zapewne jedynie rada krajowa partii żywiła złudzenia. PO nie ma żadnego interesu w tworzeniu takiej koalicji. Jak pisze Robert Walenciak w tekście „Krótka historia niezawartej koalicji”, Platforma mogła jedynie stracić na wiązaniu się z Lewicą, bo ta po połączeniu się z Wiosną dołuje. Rozmawiałem z paroma aktywnymi do niedawna członkami SLD na Podkarpaciu, którzy nie wstąpili do Nowej Lewicy z powodu fuzji z Wiosną. Co więcej, nawet ci, którzy z partii nie wystąpili, przeszli w stan uśpienia lub opuszczają Lewicę. Powodów jest kilka. Starsi członkowie, ci z korzeniami w SLD, pamiętają czasy, gdy partia mogła rządzić nawet samodzielnie, zdobywając w wyborach 42% głosów, ostatnio zaś ocierała się o próg pozwalający wprowadzić do Sejmu swoich posłów, a raz nawet nie weszła do Sejmu. Pamiętają także określoną przez Czarzastego i Biedronia zasadę pół na pół co do liczby przedstawicieli obu partii we władzach. W ten sposób liczący grubo ponad 1000 członków SLD na Podkarpaciu musiał oddać prawie połowę miejsc w zarządzie i radzie wojewódzkiej liczącej ok. 100 członków Wiośnie. Pamięta się też

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Pytanie Tygodnia

Dlaczego tak wielu lewicowców popiera PiS?

Dlaczego tak wielu lewicowców popiera PiS? Piotr Ciszewski, przewodniczący Stowarzyszenia Historia Czerwona Przede wszystkim z lewicy do PiS odpłynęła duża część elektoratu socjalnego z mniejszych i średnich miast. Stało się tak, po pierwsze, dlatego, że PiS obiecało programy socjalne; ogromne znaczenie miało 500+, bo pokazało, że w ogóle da się robić jakieś programy socjalne i znajdą się na to pieniądze. Po drugie, zadziałało podwyższenie płacy minimalnej, ograniczenie zatrudnienia na umowach śmieciowych i zauważenie wielu innych problemów społecznych, chociażby wykluczenia transportowego. Oczywiście PiS nie rozwiązało tych problemów, ale jako główna siła polityczna je zauważyło. Właśnie dlatego ludzie w dużej mierze poparli jego rządy. Rafał Woś, zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność” Odwróciłbym to pytanie i zastanowił się, dlaczego tak wielu ludzi, którzy uważają się za lewicowców, nie popiera PiS albo nie traktuje go z pewną życzliwością. Dziwi mnie to z prostego powodu – żadna siła polityczna nie zrobiła po 1989 r. dla lewicowej sprawy tyle co PiS w latach 2015-2023. Mam na myśli przede wszystkim zmianę w myśleniu o gospodarce i pracownikach. Zrozumiano, że rozwój gospodarczy jest dla człowieka, a nie człowiek dla rozwoju gospodarczego. Do tego walka z nierównościami za pomocą takich programów jak 500+ czy podwyżka płacy minimalnej.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Przybieżeli do Betlejem żołnierze

To, co dzieje się dziś w Palestynie, jest winą nas wszystkich Święta, święta i po świętach. Gdyby trzej królowie wybierali się dziś złożyć hołd Dzieciątku, mogliby pomylić Gwiazdę Betlejemską z pociskami balistycznymi najnowszej generacji, produkcji zachodniej, które rozświetlają w ostatnich miesiącach niebo nad Strefą Gazy. A malutki Jezus, zamiast w sianku, leżałby w gruzach. Tuż przed świętami na Uniwersytecie Warszawskim wygłosiła wykład prof. Gayatri Spivak, jedna z twórczyń teorii postkolonialnej i propagatorka krytyki feministycznej. 81-letnia gwiazda humanistyki przyleciała do Warszawy na kilka dni, robiąc przystanek w drodze powrotnej do Nowego Jorku, gdzie mieszka od końca lat 80. i wykłada na Uniwersytecie Columbia. Tym, którzy interesują się nieco bardziej globalnymi relacjami władzy, prof. Spivak przedstawiać nie trzeba. Sama filozofka postanowiła jednak powiedzieć coś o sobie na początku wykładu, ale inaczej, niż można by się spodziewać. Rozpoczęła następującą prośbą: „Zwracajcie się do mnie Palestynka” (Call me Palestinian). Tematem jej wystąpienia były jednak nie relacje palestyńsko-izraelskie, ale kwestia odpowiedzialności nas, wykształciuchów, wobec społecznej niesprawiedliwości, nierówności i ucisku, których jesteśmy co dzień świadkami. Przywołała przykłady dużych i małych form opresji, które utrwalamy, nawet nie będąc ich świadomymi, po prostu będąc częścią instytucji, których forma opiera

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Gwałt najważniejszy?

Słyszę, że lewica chce złożyć (może już złożyła?) projekt nowelizacji Kodeksu karnego. Domaga się zmiany przepisu definiującego zgwałcenie. Przypomnę: wedle obowiązującego prawa zgwałceniem jest doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przemocą, podstępem, groźbą, ale także wykorzystując w tym celu jej bezradność, trudną sytuację, krytyczne położenie, zależność służbową, brak poczytalności. Projekt zakłada, że zgwałceniem jest każde obcowanie płciowe dokonane bez zgody drugiej osoby. Na gruncie obowiązujących przepisów też chodzi o brak zgody, tyle że ten brak zgody musi być jednoznacznie okazany, jak w przypadku przemocy, lub jednoznacznie wynikający z okoliczności. Podstęp musi być rzeczywisty, groźba realna, podobnie jak bezradność czy niepoczytalność ofiary. Krytyczne położenie czy zależność służbowa oczywista i cynicznie przez sprawcę wykorzystana. W każdym z tych przypadków świadomość braku zgody na obcowanie płciowe musi być dla sprawcy oczywista. Tu, gdzie w grę wchodzi przemoc, stosowanie groźby lub podstępu czy bezradność ofiary lub jej niepoczytalność, ten brak zgody jest dla sprawcy oczywisty. W wypadku trudnej sytuacji, a nawet zależności służbowej, już tak oczywisty być nie musi. Proponowany przepis de facto odwraca role: zgoda na obcowanie płciowe musi

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ustawa amnezyjna

Żeby utrzymać się u władzy, Pedro Sánchez złożył na ołtarzu nawet hiszpańską konstytucję Tylko na ulicach Madrytu 700 tys. osób, ponad milion w całym kraju. Jeden z weteranów prawicowej polityki, Alejo Vidal-Quadras, postrzelony w twarz. Santiago Abascal, lider ultraprawicowej partii Vox, wzywający do „społecznego oporu” wobec zawiązującej się lewicowej koalicji rządzącej. Unijny komisarz sprawiedliwości Didier Reynders piszący do Pedra Sáncheza list z żądaniem ujawnienia warunków porozumienia z partią Junts i wyrażający obawy, że Hiszpania narusza wspólnotowe normy praworządności. Manfred Weber, lider Europejskiej Partii Ludowej w europarlamencie, wzywający do ogólnoeuropejskiej debaty w sprawie Hiszpanii, sugerujący przy tym, że Sánchez łamie konstytucję. Dziennikarze śledczy z „New York Timesa” i „Wall Street Journal” przypominający, że sześć lat temu separatyści sami szli po pomoc do Kremla, a ten oferował miliard dolarów na start, byleby tylko secesja Katalonii doszła do skutku. Sędziowie, intelektualiści i konstytucjonaliści piszący listy otwarte do premiera, w których alarmują, że Hiszpania wchodzi w erę populizmu i upolitycznienia sądów. W takich warunkach socjaliści z PSOE, pod rękę z koalicją Sumar, nowym wcieleniem lewicowo-populistycznego Podemos, budowali parlamentarną większość. A to i tak tylko te oficjalne i najbardziej wyraziste głosy sprzeciwu. Z hiszpańskiej ulicy dochodziło ich znacznie więcej, i często

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.