Tag "Michał Kamiński"
Proszę państwa, oto „Miś”
W KO jest skreślony. W PSL patrzą na niego podejrzliwie. Czy Michał Kamiński będzie budował partię prezydencką?
Jeszcze kilka miesięcy temu takie spekulacje można by uznać za political fiction. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że wybory prezydenckie wygra Rafał Trzaskowski, a polityka ugrzęźnie w bagnie nudy. Ale decyzją suwerena najważniejszy urząd w państwie objął wyciągnięty z kapelusza człowiek o szemranej przeszłości. Coraz bardziej niedomagający Jarosław Kaczyński nie może jednak spać spokojnie. Karol Nawrocki w przeciwieństwie do Andrzeja Dudy nie zamierza być tylko notariuszem, ma o wiele większe ambicje. I nie chodzi o objęcie schedy po prezesie PiS. Prezydent chce zawalczyć o przywództwo polskiej prawicy. „Próby zwerbowania różnych posłów z Konfederacji i PiS do nowego projektu »Tylko Polska« (K. Nawrocki) prowadzi senator Koalicji 15X. Jakże dziwna jest ta polska polityka”, napisał na platformie X Roman Giertych. Jak można się domyślić, niewymienionym z nazwiska senatorem jest Michał Kamiński.
„Misiek” wchodzi do gry
Wedle kuluarowych plotek wicemarszałek Senatu, który mandat zdobył dzięki Paktowi Senackiemu (reprezentując PSL), nie tylko szuka dla siebie nowego miejsca na scenie politycznej, ale wręcz zamierza tę scenę gruntownie przemeblować. A budowa partii prezydenckiej byłaby nie lada wyzwaniem. Jak wiemy, obrotowy senator, zwany przez kolegów „Misiem” lub „Miśkiem”, brał udział w nocnym tajnym spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim, Szymonem Hołownią i dawnym przyjacielem Adamem Bielanem. Schadzka wywołała polityczną burzę, a politycy partii demokratycznych zostali oskarżeni o spiskowanie przeciwko Donaldowi Tuskowi.
Dodajmy do tego tajemniczą wyprawę do USA, która przypadkiem (?) zbiegła się z pobytem w Waszyngtonie Adama Bielana (europoseł PiS przygotowywał wizytę Karola Nawrockiego w Białym Domu). Pytany przez dziennikarzy, co robił i z kim w USA się spotykał, Kamiński odparł arogancko, że „były to jego spotkania polityczne i nie musi o nich mówić”. Ale dodał, że nie widział się z Bielanem. Sojuszników zaś przekonywał do „zostawienia amerykańskich żołnierzy w Polsce”. Czyli „Misiek” musiał prowadzić rozmowy ze współpracownikami Donalda Trumpa. Nie reprezentował jednak w USA polskiego rządu. A więc kogo?
Wydaje się nieprawdopodobne, żeby wicemarszałek Senatu pojechał załatwiać sprawy wagi państwowej bez osłony kontrwywiadowczej i wsparcia polskiej ambasady. MSZ poinformowało mnie, że „nie ma wiedzy o wizycie” Kamińskiego w USA. Z kolei MON, na czele którego stoi prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, a rzecznikiem jest Janusz Sejmej, wpływowy działacz Stronnictwa, w sprawie eskapady Kamińskiego odesłało mnie do biura prasowego… PSL.
Te wszystkie dziwne i tajemnicze zabiegi „Miśka”, plotki i domysły krążące na jego temat nie powinny nikogo dziwić. Polityk ten ma tak barwną przeszłość, tak często zmieniał partyjne szyldy, przesuwając się od ekstremistycznej prawicy do centrum, że jest wielce prawdopodobne, iż wkrótce stanie się akuszerem skupiającej nacjonalistów, rasistów i homofobów partii Karola Nawrockiego. I jeśli nadarzy się okazja, przyłoży rękę do obalenia rządu Donalda Tuska. A jak wiemy, ludowcy sondowali wśród swoich działaczy, czy partia powinna utworzyć rząd z PiS i Konfederacją.
Według moich informacji Kamiński knuje przeciwko Tuskowi od kilku dobrych miesięcy, spotykając się potajemnie m.in. z politykami PiS, w tym z Adamem Bielanem. Spiskowanie zaś sprawia, że popada się w paranoję. W kwietniu br. „Misiek” oskarżył marszałkinię Małgorzatę Kidawę-Błońską o inwigilację w „ubecki sposób”. „Mój senacki kierowca został poproszony, żeby na mnie donosić, ale odmówił. Powiedział, że nie będzie informował o moich chorobach, moim życiu rodzinnym, dokąd jeżdżę, z kim się spotykam”, oświadczył zdenerwowany. Okazało się jednak, że nikt go nie chciał szpiegować. Kierownik działu transportu Senatu jedynie poprosił podległych sobie kierowców, aby informowali go o nieobecnościach wicemarszałków, by „usprawnić organizację i efektywne zarządzanie czasem pracy kierowców”.
Polska dla Polaków
Choć „Misiek” ma 53 lata, można go nazwać politycznym starym wyjadaczem. Nie był jeszcze pełnoletni, gdy związał się z faszyzującym Narodowym Odrodzeniem Polski, którego trzon stanowili skinheadzi. Jesienią 1989 r. NOP przystąpiło do tworzącego się Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, a Kamiński został najmłodszym członkiem założycielem nowej partii prawicowej. Jednak działacze NOP (ok. 300 osób) szybko opuścili szeregi ZChN. „W ZChN zostało tylko czterech, wśród nich Michał Kamiński. Już wtedy umiał wyczuć, skąd wieje wiatr, potrafił się przyssać do ludzi władzy”, mówił przywódca NOP Adam Gmurczyk w rozmowie z „Gazetą Polską” (listopad 2011).
„Misiek” dostał posadę w biurze parlamentarnym ZChN, a po wyborach w 1991 r. został asystentem Wiesława Chrzanowskiego. Wybory parlamentarne w 1993 r. miały być dla Kamińskiego furtką do wielkiej polityki. Mandatu nie zdobył, choć starał się bardzo. Zorganizował antyimigrancką nagonkę na obywateli byłego ZSRR. Na Dworcu Centralnym w Warszawie rozdawał ulotki o treści „Ojczyzna jest dla nas” i „Przybysze ze Wschodu przywożą tyfus, malarię i inne choroby. Ich tania siła robocza wypiera polskich pracowników”. Pytany o antychrześcijański stosunek do ludzi zza wschodniej granicy odparł: „Najpierw kocham własną rodzinę, potem własny naród, a dopiero później troszczę się o inne narody”.
Po przegranych wyborach został na Wiejskiej jako… korespondent sejmowy gdańskiego Radia Plus. Dziennikarze i politycy wspominają go jako świetnego kompana alkoholowych imprez. A potrafił wypić dużo. Najlepsze relacje z Sejmu „na żywo” nadawał, gdy był na megakacu, z głowy, bez czytania z kartki.
W 1994 r., mając zaledwie 23 lata, Kamiński awansował na rzecznika prasowego ZChN, a rok później był już rzecznikiem komitetu wyborczego Hanny Gronkiewicz-Waltz, kandydatki prawicowych ugrupowań kanapowych w wyborach prezydenckich. To wtedy poznał Adama Bielana, wówczas studenta Szkoły Głównej
Nie świętowali rocznicy
Jak na kraj, w którym ciągle coś świętujemy, rocznica tego wydarzenia przeszła jakoś bez echa. Nie było fanfar. Rozmów z bohaterami. A nawet wywiadu w wolnych mediach, za które w Polsce robi amerykańska telewizja. A przecież w styczniu 1999 r. kraj oniemiał. Do Londynu wybrali się wówczas poseł ZChN Michał Kamiński, działacz ZChN Marek Jurek i redaktor naczelny „Życia” Tomasz Wołek. Z prywatną wizytą do osadzonego w strzeżonej przez policję willi Augusta Pinocheta. Wręczyli mu ryngraf z Matką Boską jako wyraz
Przechodni gabinecik
Nie minęło 10 lat, jak Michał Kamiński z Adamem Bielanem przymilnie zaglądali w oczy Jarosławowi Kaczyńskiemu. Pełne oddanie dwóch kumpli. Ale gdy uznali, że prezes jest już passé, poszukali sobie nowych idoli. Bielan pierwszy zauważył, że to pomyłka. Na kolanach odrabiał straty u prezesa. I jako pisowiec został wicemarszałkiem Senatu. Dostał też to, co lubi najbardziej. Własny gabinecik. Teraz jest europosłem. A opuszczony gabinet zajął… Michał Kamiński, już nie kumpel Bielana, do tego zaciekły krytyk
Dwaj panowie K.
Kamiński i Kwieciński. Łączą ich nie pierwsze litery nazwiska, ale pociąg. Silny pociąg do władzy. Michała Kamińskiego, ekspolityka PiS i tylu innych partii, że ta rubryka ich nie pomieści, ciągnie do TVP. A konkretnie? Ma pociąg do fotela okupowanego przez Jacka Kurskiego. Z kolei Jerzego Kwiecińskiego, pisowskiego ministra rozwoju, ciągnie dużo dalej. Do Brukseli. Chciałby być nową Bieńkowską. Czyli polskim komisarzem w Unii.
Idol katolickiej prawicy
W TVN, czyli w amerykańskiej telewizji nadającej z Warszawy, Trump błyskawicznie przemienił się w męża stanu i dobrodzieja, który ratuje Polskę przed krwiożerczą Rosją. A Michał Kamiński, choć niestety bez ryngrafu z Matką Boską, z którym podróżował do Pinocheta, obsadzony został w roli komentatora wizyty Trumpa. Niby z opozycji i nibykatolik, a wiedział, że Trumpa trzeba wychwalać pod niebiosa, amen. A z polskojęzycznej telewizji PiS nie wychodził Antoni Macierewicz, kolega Kamińskiego ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Obie stacje wiedzą, że nie chodziło o to, co Trump przeczytał z telepromptera, ale o to,
Kamiński, czyli omyłka
Mijają dwa lata od wywiadu, jakiego udzielił uparcie lansowany przez TVN linoskoczek polityczny. Michał Kamiński na łamach „Polski The Times” z właściwą mu pewnością siebie oświadczył, że „PiS nie jest w stanie dojść do władzy”. Niestety, Kaczyński znowu zawiódł byłego spin doktora PiS. A później zawiódł go też Schetyna. Choć w jednym można się z Kamińskim zgodzić. Ma rację, gdy mówi, że „żyje w kraju paranoicznym”. Bo czy jest gdzieś kraj, w którym ktoś taki jak Kamiński mógłby sobie tak dobrze żyć?
Cwany Kameleon
Michał Kamiński: Jak dobrze żyć z polityki Nic nie zbudował, wszędzie był. Michał Kamiński, popularnie zwany Misiem, specjalista od kampanii wyborczych i wymyślania chwytów na przeciwników politycznych, dziś liże rany. Właśnie dostał cios między oczy, bo Grzegorz Schetyna zawiesił go w prawach członka klubu PO. Miś jest więc gdzieś pośrodku – niby ma na chleb z poselskiej pensji, ale widoki na przyszłość gwałtownie mu się skurczyły. W PiS strzelają szampany. Oto wielki wróg, a niegdyś pisowski
Zgrana twarz rządu Kopacz
W czasach gdy minister pisze kuriozalną, za to swoją wersję historii, a politycy, tak żarliwie wspierający na Majdanie część Ukraińców, nie przekazują im później na przeżycie złamanego grosza ze swoich apanaży, Platforma Obywatelska przeprowadza zadziwiającą operację. I to od razu na kluczowej postaci tej partii, czyli Ewie Kopacz. Od paru dni, już oficjalnie, twarzą jej rządu jest Michał Kamiński. Człowiek, który dla swoich licznych politycznych mentorów robił nawet więcej, niż mogli się spodziewać. Zwykle nie byli oni na tyle grymaśni,









