Tag "Nowy Rok"

Powrót na stronę główną
Felietony Wojciech Kuczok

Lamentacja noworoczna

Śniegu nasypało na ostatki martwego sezonu łopatami niebiańskimi, po kolana, od Bałtyku do Tatr, już się człowiek szykował na zimę stulecia, chodnikami sunął na biegówkach między odgarniętymi zaspami, rosnącymi z dnia na dzień jak białe barykady, aż tu przyszedł taki halny, że jak przewiał się przez góry, to i na niziny dotarł. No i święta w błocku, a w Nowy Rok piętnaście na plusie, zimo żegnaj, witaj depresjo, górale się wieszają, bo halny przestawia wszystko w ośrodkowym układzie nerwowym, kuligów nie będzie, bankructwo nadchodzi, jego lodowaty oddech wyznacza precyzyjnie na szyi miejsce pod pętlę. Ja tam nie góral, ale też nie gorol, jak Ślązacy określają plemiona urodzone poza historycznymi granicami zaboru pruskiego; jestem człowiekiem wyżyn, acz nie tych społecznych, przeto wszelkie nastroje ludzi gór udzielają mi się łacniej niźli wahania emocjonalne większości narodu, zwłaszcza zaś wobec warszawiaków czuję odwieczne wyobcowanie i chroniczną niezdolność empatii (tylko dla jednej warszawianki moje serce przed dziesięciu laty uczyniło wyjątek). Halny wytopił śnieg do gołej ziemi, takoż do kości roztopił warstwy ochronne słabych umysłów, moc antydepresantów struchlała. Alkohol przynosi kaca z pominięciem upojenia, kurorty inhalują nieprzetrawione odmiany destylatów z etykietami stylizowanymi na regionalne specjały, spontanicznie upadli

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Wojciech Kuczok

Marskość nad marskościami

Myślałem, że mi samolot nurkuje nad chałupą, a to drzewa tylko hałasują, halny, trzeci dzień na dwucyfrowym plusie i już zeszłoroczne śniegi nawodniły glebę. Górale się wieszają, izby wytrzeźwień przepełnione, alkodepresja na turbodoładowaniu, bo szum jodeł na szczycie ma się do tupotu białych mew jak topór do kozika. Wódopoje całodobowe przeczekują bessę roku, zwaną postanowieniową, bo co drugi Polak obiecuje sobie w Nowy Rok definitywnie przestać pić i wytrzymuje mniej więcej do Trzech Króli. Do żłopków pielgrzymują teraz właściwie tylko zatwardziali zawodnicy, ci, którzy wśród postanowień noworocznych przede wszystkim zażyczyli sobie przyśpieszenia śmiertelnego zapoju. Marskość nad marskościami i wszystko marskość. Szczęśliwie zima uznała za stosowne ocieplić swój wizerunek, więc zamiast toprowców ratujących przed hipotermią nieprzytomniaczków wystarcza do zbierania pokotu posylwestrowego z okolic Krupówek straż miejska. Zapchajdołki chrapią po aresztach do wytrzeźwienia i choć halny dobija się do szyb i mózgów, nic nie wskóra, wszak sznurówki i paski w depozytach; w celi można chodzić po ścianach, ale powiesić się nie ma na czym. Nienakarmione owczarki wyją na łańcuchach, a ich panowie, strzelcy podhalańscy, strzelają setę na klina zaraz po wyjściu z dołka i mają do domu pod wiatr. Na ciężkich nogach, wypłukani z magnezu, tracą orientację i przycinają komara na ławce, potem pod ławką, a potem znów pod kocykiem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zwierzęta

Rozważania nad życiem rodzinnym

Czego powinniśmy się uczyć od zwierząt Skoro w Wigilię zwierzęta mówiły ludzkim głosem, wybrałem się na spacer i porozmawiałem z sąsiadami o życiu rodzinnym. Pierwszego w leśnych ostępach spotkałem dorodnego odyńca. – Życie rodzinne? To dobre dla młokosów, jako poważny dzik wolę chodzić własnymi ścieżkami. Fajnie pobzykać, ale czy w tym celu muszę się męczyć przez całe życie? Jak laski są chętne, to odwiedzam tę czy inną grupkę rodzinną, robię swoje i zwijam manatki Ale, wiesz pan, laski mają nieco inne zdanie, zresztą rodzinka dorodnych loch jest za tym zagajnikiem, zagadnij je sam. Rzeczywiście po obejściu kępy młodych drzew udało mi się spotkać lochy z młodymi. Na zaniepokojone chrząknięcia wyciągnąłem opłatek. Lochy patrzyły na mnie jednak nieufnie, najwyraźniej miały zamiar czmychnąć. Na szczęście szefowa grupy, najbardziej doświadczona, zagadnęła: – Myśliwy? – Ależ skąd, prosty biolog terenowy i reporter, chciałem spytać, co panie myślą o życiu rodzinnym? – Ach, nie ma nic lepszego nad życie rodzinne! Proszę spojrzeć na naszą rodzinę. Warchlaczki już podrosły, ale ciągle są młode i głupiutkie. Nasze pociechy mogą przetrwać tylko dzięki opiece mojej, moich sióstr i kuzynek, starszych córek i siostrzenic. Razem je uczymy, co mogą zjeść, gdzie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

2021 – kanadyjski rok rekordów

Czyli Polak potrafi, pod każdą szerokością geograficzną Korespondencja z Kanady 2021 – kolejny rok pod znakiem COVID-19 na całym świecie – w Kanadzie był czasem bolesnych rozliczeń z mrokami przeszłości, która na trwałe okaleczyła prawowitych właścicieli ziem stanowiących dzisiaj Kanadę. Odnalezienie setek szczątków dzieci – uczniów nieludzkich szkół rezydencjalnych dla „Indian”, spowodowało eksplozję dyskusji, trudnej, ale niezbędnej, bo rozliczyć się z historią powinien każdy kraj. To proces, który jeszcze potrwa, ale ważne, że nikt nie zamiata tego kulturowego ludobójstwa pod dywan. 30 września po raz pierwszy obchodzono w całej Kanadzie ustanowione właśnie w 2021 r. święto – National Day for Truth and Reconciliation (Dzień Prawdy i Pojednania). Był to dzień refleksji i wspólnoty. Po raz pierwszy w historii doszło do ustąpienia ze stanowiska gubernatora generalnego – reprezentanta w Kanadzie królowej Elżbiety II, która jest formalną głową państwa. Była kosmonautka Julie Payette odeszła w związku z zarzutami fatalnego traktowania podwładnych. I po raz pierwszy na to stanowisko mianowano Inuitkę (słowa Eskimos nie używamy w Kanadzie już dawno). Zaprzysiężenie Mary Simon odbyło się nie tylko w dwóch oficjalnych językach Kanady: angielskim i francuskim, ale także w rdzennym języku inuktitut. W lipcu Penny Oleksiak (jej dziadek Stanisław był

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Pamiętajmy o samotnych

Na Nowy Rok przybywa nadziei. Wyobrażamy sobie, że w kraju będzie mądrzej i uczciwiej. A my pozbędziemy się nałogów i ostro popracujemy nad zdrowiem i kondycją. Koniec roku to czas podsumowań. Tych prywatnych, którymi niechętnie się dzielimy, i tych, które na wszelkie sposoby opisują wszystkie dziedziny naszego życia. Globalnie i szczegółowo. Analitycy wchodzą w każdą szczelinę. Świat nigdy nie był tak gruntownie przebadany i opisany. Wszystko, o czym tylko pomyślimy, możemy zobaczyć w kolorowych tabelkach, słupkach i wykresach. A jednak, wiedząc aż tyle, w gruncie rzeczy wiemy mało. W Polsce jest z tym jeszcze gorzej, bo rola ekspertów została sprowadzona do dekoracji. Chyba że są to eksperci od propagandy, public relations czy wizerunku. Ci są słuchani, bo mogą pomóc wygrać wybory, a później tak mieszać ludziom w głowach, że uwierzą w każdy kit. Instytucje demokratyczne wyraźnie ten pojedynek przegrywają. Nie nadążają za pomysłowością cynicznych socjotechników. To jeden z paradoksów współczesnego świata. Z jednej strony, mamy coraz lepszy dostęp do przebogatych zasobów wiedzy, z drugiej – pakujemy się w katastrofy na masową skalę. Pandemia jest tu dobrym przykładem. I nauką. Widzimy, jak kto sobie radzi z tym śmiertelnym wyzwaniem. Tym, co nas najbardziej różni od państw Unii, jest podejście władzy do walki z covidem. Eksperci mówią rządowi swoje.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Promocja

Świąteczne paznokcie, czyli idealne dopełnienie kreacji dla każdej kobiety

Święta Bożego Narodzenia to czas spędzony w rodzinnym gronie. Wszyscy zasiadają przy stole w ciepłej i miłej atmosferze. Jednak zanim to nastąpi, każdą gospodynię domową czeka wiele przygotowań i porządków. W tym czasie ciężko znaleźć im wolną chwilę

Obserwacje

Brunet po północy mile widziany

W świętowaniu Nowego Roku Szkoci nie mają sobie równych. Kiedy świat szykuje się do jednonocnej imprezy, tam zabawa trwa już w najlepsze Co roku przed 29 grudnia tysiące Szkotów i turystów zmierzały do Edynburga i Glasgow, żeby uczcić kilkusetletnią tradycję i zobaczyć imponujący spektakl. Wszystko to w miejscu, gdzie dni w grudniu są szare, zimne i krótkie. W tym roku jednak edynburskie Hogmanay po raz pierwszy będzie tylko online. Początki Hogmanay, czyli trzydniowych uroczystości powitania Nowego Roku, to przełom VIII i IX w. W tych latach wikingowie najechali Szkocję. Ekspansja terytorialna skutkowała przekazaniem części tradycji tamtejszej ludności. Obrzędy rozprzestrzeniły się aż na dalekie terytoria Anglii, z Richmond włącznie. Dziś uważa się, że Hogmanay czerpie inspirację z nordyckich obchodów najkrótszego dnia, przesilenia zimowego i celtyckiego misterium Samhain. Przez długie lata miało ono zdecydowane pierwszeństwo przed Bożym Narodzeniem. Zresztą wiele klasycznych tradycji bożonarodzeniowych wywodzi się z dziedzictwa szkockiego i celtyckiego. Pochodzące z języka staronordyckiego szkockie słowo Yule oznacza uroczystości związane z przesileniem zimowym, które od czasów starożytnych odbywały się przed Bożym Narodzeniem, aż do Nowego Roku. Pogańskie tradycje obejmowały chociażby ozdabianie jodły, wręczanie podarunków czy wieszanie w domostwach jemioły. Po przyjęciu chrześcijaństwa Boże

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Nowy

Nowy to burak. Nie wie, gdzie co leży. W redakcji siedzi cicho, milczy na kolegiach. Zerka bojaźliwie, nie nadąża z tekstem. Ktoś by się nim zajął, ale nie ma kiedy. Ktoś by mu właściwie dał coś do zrobienia, bo przecież na Wiejskiej co 15 minut zwołują zebranie, konferencję, briefing, na nic nie ma czasu, bo covid mutuje, zbiegłe respiratory widma napadają na ludzi w najwęższych uliczkach, maseczki widziano na klasztornej wieży, Kościół niby przeprasza, nikt mu już nie wierzy, posłanka diabła forsuje ustawę, trzeba to opisać, lecz czy to ciekawe? Ratują detale: to matka blogerki, która rozsypała zielone tabletki. Autobus prolajfa złapał gumę w mieście, na asfalcie mandat czekał na pinezkę. Czy Nowemu zleci ktoś dziś jakąś pracę, skoro nie ma gwiazdek wieczorową porą? Z torebką szafiarki szła nago po kostce (goły biust prowadzi wszystkich na manowce), Nowy więc od razu oddałby się gwieździe, za lody Grycanek, za ciasteczko Gessler. Rozróba w redakcji odbiera nam życie – jest tyle spraw wokół, Nowy na orbicie krąży nie dość pewnie, obserwuje Polskę: ktoś się zalogował na chemii, etyce i wyjechał z kraju, ktoś był na biologii, jednocześnie mając randkę w nowej e-księgarni, ktoś inny na polskim zasnął smutno w saunie – blokady kamerek stały się powszechne. Wyłącz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Promocja

Noworoczne odprężenie nad Bałtykiem

Pożegnać 2020, a w 2021 wejść w wielkim stylu – to plan wielu z nas. Aby zrealizować go jak najlepiej, polecamy wybrać się do niezwykłego miejsca przy samej plaży i spędzić niezapomniane chwile nad morzem. Święta, Sylwester i Nowy Rok

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Tańsze wersje wszystkiego

Nowy Rok to pierwszy moment, kiedy i Zdzisiu, i Marysia mogą wreszcie usiąść na kanapie i pokazać symbolicznego faka: rodzinie, sklepom, pierożkom z kapustą, zdziczałym ambicjom, filozofii francuskiej itd. W styczniu gremialnie wyhamowujemy. Zima obraca ludzi „w kurz i szary papier” i część z nas leci w dół jak Alicja. Codzienne obowiązki, o których zwykliśmy brzydko myśleć, są mechanizmem przystosowawczym, czymś, co nas trzyma w pionie. Kiedy znikają – spadamy. Niektórzy lecą z wdziękiem, upijając się od godz. 13, inni w ogóle kontestują godz. 13, wstają po zmierzchu, ze sterczywłoskiem, z rozładowanym telefonem, w pozycji aspołecznej siadają na kanapie i odpalają telewizor, co podobno jest największą dekadencją. Przez szklane oczy strumień obrazów wpada do środka człowieka i od środka go ujmuje, przytula. To nic złego. W styczniu nie będziemy dla siebie surowi. Nowy Rok to przecież święto, początek. Ciekawe jednak, dlaczego przypomina raczej pustynię, krajobraz monotonny aż po horyzont, smutny i płaski. Już na nic nie czekamy. Jest po świętach. Pierwsze martwe igiełki spadają pod drzewko: „styczeń – pora śmierci choinek” (och, drugi raz zacytowaliśmy poetów pokolenia „bruLionu”, totalnie nostalgia). I przede wszystkim – jest martwy sezon w teatrach. I przede wszystkim – wychodzą lękliwie pierwsze styczniowe

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.