Tag "Nowy Teatr"

Powrót na stronę główną
Kultura

Niepokój albo pytania o korzenie zła

Spektakl Krzysztofa Warlikowskiego jednych zachwyca, drugich rozczarowuje.

Jedni zarzucają Nowemu Teatrowi, że się zestarzał, a choć stary jeszcze nie jest, to nowy też już nie. Skarżą się, że w tym spektaklu wciąż się gada, gada, gada. Jak cesarz austriacki w „Amadeuszu” Petera Shaffera, powtarzający opinię Salieriego, że w utworach Mozarta jest „za dużo nut”, powiadają, że u Warlikowskiego jest za dużo słów. A więc do tego już doszło: intelektualiści wybrzydzają na literaturę i słowa. Nudzą się niemiłosiernie, słów im się nie chce słuchać. Drudzy dostrzegają duchowe rozdarcie ludzkości, szukającej swojej drogi, zmęczonej dezorientacją w podzielonym, niszczejącym świecie, w którym człowiek stał się katem zwierząt i natury. Nie podzielają zastrzeżeń tych, którzy wyrzekają, że Warlikowski elegancko przypomina o tym, o czym wszyscy przecież wiedzą. Bo to jednak pozór, tylko im się wydaje, że wiedzą, ale to wiedza nieprzyswojona.

Skoro przedstawienie budzi sprzeczne odczucia, to znaczy, że jest kontrowersyjne, a skoro tak, daleko mu do sklerozy.

Nie pierwszy raz sięga Warlikowski po sojusznicze słowa Johna Maxwella Coetzeego. Nie pierwszy raz pojawia się w jego teatrze wykreowana przez noblistę Elizabeth Costello. To fikcyjna postać sławnej australijskiej pisarki, autorki dziewięciu powieści, nagradzanej i zapraszanej przez prestiżowe uniwersytety na wykłady gościnne, które bywają zaczątkiem sporów i skandali.

Elizabeth Costello pojawiła się już w spektaklu „(A)pollonia” (2009), inaugurującym Nowy Teatr Warlikowskiego. Wygłosiła wówczas wykład, w którym rzezie dokonywane na zwierzętach hodowlanych przyrównywała do Holokaustu. Już w tamtej założycielskiej (pierwszej) premierze Nowego pojawiała się charakterystyczna scenografia Małgorzaty Szczęśniak z ruchomym mansjonem-akwarium, w którym rozgrywały się niektóre sceny, z toaletą-świątynią zwierzeń i zamykającym scenę ekranem, na którym wyświetlano obrazy wideo. Ten zarys przestrzeni uniwersalnej, bo możliwej do wyobrażenia pod każdą szerokością geograficzną, obowiązuje w spektaklach Warlikowskiego do dziś.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Trudno oddychać pełną piersią

Gdybyśmy potrafili wyciągać lekcje z historii, moglibyśmy niesamowicie pójść do przodu Maciej Stuhr Znajomi z dziećmi na majówce w Danii. Plaża, kemping, wycieczki rowerowe. A jednak, gdybym miał opisać „Fucking Bornholm” najkrócej, powiedziałbym, że jest to opowieść o kobiecie, która próbuje się wyrwać z zaklętego kręgu: obowiązków domowych, bycia na każde skinienie rodziny. – Nasza główna bohaterka na pewno odkrywa coś w sobie. Zbiera się na odwagę, żeby wreszcie skonfrontować się z tym, kim naprawdę jest – czego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Teatr mój widzę międzynarodowy

Polski rynek teatralny z perspektywy zagranicy Marta Keil – kulturoznawczyni, kuratorka i badaczka sztuk performatywnych. Redaktorka książek naukowych, m.in. „Odzyskiwanie tego, co oczywiste. O instytucji festiwalu”. Grzegorz Reske – menedżer kultury, producent i kurator sztuk performatywnych, dyrektor artystyczny festiwalu SPRING w Utrechcie. Czy polski teatr jest w ogóle dostrzegany na europejskim rynku? Co jest najbardziej widoczne? Grzegorz Reske: – Musimy zacząć od tego, że nie ma jednego rynku. Polski teatr jest widoczny inaczej w różnych płaszczyznach.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kultura

Niewinna szata przemocy

Olśnienia teatralne 2021: na afiszach królował Czechow To nie jest ranking, ale noty o spektaklach minionego roku, które wywarły na mnie największe wrażenie. Prawdopodobnie moje zestawienie powinny otwierać „Dziady” Mai Kleczewskiej z Teatru im. Słowackiego, ale jeszcze ich nie widziałem. A to żelazna reguła – opisuję przedstawienia, które oglądałem. Na szczęście teatr mimo pandemii ma wciąż do zaoferowania sporo odkryć, także świadczących o potrzebie wspólnych projektów, takich jak „Śnieg”, który moje zapiski otwiera. To znak czasu – spektakl podpisany przez kilka

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.