Tag "PO"

Powrót na stronę główną
Felietony Jerzy Domański

Sprzątanie po POPiS-ie

Przeciwnikom rządów PiS, a jest ich – wbrew sondażom – coraz więcej, pozostaje nadzieja, że ta partia ma niezwykłą umiejętność przewracania się o własne nogi. I taki scenariusz jest bardziej prawdopodobny od tego, który zakłada błyskotliwe akcje opozycji. Dwa lata po wyborach, które bardzo szczęśliwie dla PiS skończyły się wyeliminowaniem lewicy i prawicy Korwin-Mikkego, władza ma dość komfortową sytuację. Jeszcze ma. Bo sądzę, że obserwujemy szczyt możliwości sprawczych tej formacji. To, co obiecano, a co było najważniejsze dla wyborców, zostało zrealizowane. Program 500+ zaskoczył efektami nawet samych autorów. A obniżanie wieku emerytalnego, choć samobójcze z punktu widzenia tendencji światowych, jest bardzo mocno popierane przez Polaków. Beneficjenci tych decyzji to bardzo liczny elektorat. Długotrwała wdzięczność wobec każdej władzy, a więc i PiS, nie jest jednak zakodowana w genach Polaków. Na razie procentuje mu konsekwentne sprzątanie po PO. Błędów i zaniechań minionych rządów jest tyle, że robiąc cokolwiek, można zyskiwać poparcie kolejnych grup społecznych, które nie mogły się doczekać dość oczywistych decyzji. Myślę tu zarówno o pakiecie spraw bytowych i socjalnych, jak i o wielu decyzjach okołogospodarczych, które trzeba zapisać rządowi na plus. Niepoważne są opinie, że wszystko, co się stało od jesieni 2015 r.,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Dwa cele lewicy

POLEMIKA Z RADOSŁAWEM S. CZARNECKIM Bycie symetrystą to nie jest dobra rada dla lewicy Artykuł Radosława S. Czarneckiego „Dlaczego jestem symetrystą” (PRZEGLĄD nr 42) zasługuje na poważną dyskusję z uwagi na osobę autora, jednego z najciekawszych publicystów lewicowych, i ze względu na wagę poruszanego zagadnienia, jakim jest pożądany kierunek myślenia o strategii politycznej lewicy. Podejmując polemikę w centralnej dla tego artykułu sprawie tzw. symetryzmu, zacznę od tego, w czym się z autorem zgadzam. Czarnecki ma rację, gdy wytacza długą listę zarzutów pod adresem Platformy Obywatelskiej i kiedy twierdzi, że ponosi ona znaczną część odpowiedzialności za zapaść demokracji ujawnioną wynikami wyborów 2015 r. Listę zarzutów pod adresem PO można by wydłużyć – choćby o skandaliczną sprawę warszawskiej reprywatyzacji. Za trafne uważam także twierdzenie autora, że dotychczasowa polityka PO „budowała potęgę i zasięg poparcia dla nacjonalistyczno-socjalnej, ultraprawicowej partii, jaką jest Prawo i Sprawiedliwość”. Mój spór z autorem (a także z innymi zwolennikami symetrycznego podejścia do rywalizacji między PiS a PO) dotyczy nie przeszłości, lecz przyszłości, a mówiąc konkretnie – kierunku, w jakim powinna iść praca nad strategią polityczną lewicy na najbliższe lata. Artykuł Czarneckiego jest głosem na rzecz strategii opartej na programowym odrzuceniu współpracy lewicy z PO, w czym autor

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Symetryści

Do licznych podziałów w społeczeństwie doszedł jeszcze jeden. Przeciwnicy PiS dzielą się mianowicie na symetrystów i niesymetrystów. Niesymetryści uważają (wierzą?), że z PiS wygrać może jedynie Platforma Obywatelska, ewentualnie wsparta jakąś drobnicą, do której ostatnio, nad czym ubolewam, dopisała się Nowoczesna. Trzeba zatem wspierać ze wszystkich sił PO jako najpoważniejszą siłę opozycyjną. Wszelka jej krytyka, i za rządzenie w latach 2007-2015, i za czas bycia w opozycji po 2015 r., jest szkodliwa i obiektywnie służy PiS. Symetryści mają, zdaje się, kilka odmian. Odmiana skrajna mówi, że PiS i PO to jeden diabeł, i nie ma motywacji do głosowania na mniejsze zło. Mniej skrajna – że bez względu na to, czy PiS i PO są siebie warte, czy nie, PO ani cały zbudowany przy niej front antypisowski nie mają szansy wygrać najbliższych wyborów. Sondaże opinii publicznej pokazują, że niestety rzeczywiście tak jest. Poparcie dla PiS rzędu 40% przy kilkunastoprocentowym poparciu dla Platformy nie powinno pozostawiać złudzeń. PO nie jest w stanie wygrać wyborów. Dlaczego? Z kilku powodów. Platforma przegrała ostatnie wybory, bo nie spełniła oczekiwań wyborców (zwanych teraz suwerenem albo Polkami i Polakami). Oczekiwań realnych czy nierealnych, uzasadnionych czy nieuzasadnionych, do spełnienia czy nie do spełnienia – to już nieważne. Co PO robi teraz? Punktuje niszczenie demokracji przez PiS, idiotyczną politykę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Dlaczego jestem symetrystą

PiS i PO więcej łączy, niż dzieli: klerykalizm, konserwatyzm, tradycjonalizm, neoliberalizm, rusofobia Przez nasz kraj przetaczają się różne, o zróżnicowanym stopniu namiętności, spory, dzielące i tak pokawałkowane na wielu płaszczyznach społeczeństwo. Jednym z takich starć jest dyskusja na temat symetryzmu, czyli postawienia znaku równości między Platformą Obywatelską a Prawem i Sprawiedliwością. W mediach zwolennikami tego poglądu – jak mi się wydaje na podstawie publikacji – są m.in. Robert Walenciak, Roman Kurkiewicz, Kuba Wątły, Marek Krak czy grono publicystów i działaczy społecznych skupionych wokół projektu pod nazwą „Porozumienie dla V RP”. Zdecydowanymi przeciwnikami, stojącymi na gruncie współczesnych podziałów politycznych i praktyki rządów PiS (jakby nie widzieli przyczyn tego dramatycznego stanu rzeczy), są m.in. Piotr Szumlewicz, Jan Hartman, grono dziennikarzy i publicystów z mediów głównego nurtu: „Polityki”, „Gazety Wyborczej”, TVN itd., animatorzy KOD czy Obywatele RP. Taki z grubsza podział można przeprowadzić w tej płaszczyźnie polityki i jej społecznego odbioru pośród antagonistów „dobrej zmiany”. Czynnych polityków obu ugrupowań tu nie wymieniam. Stracone lata Platformy Te spory i dyskusje przenoszą się na poziom rodzinny i towarzyski. Ostatecznym argumentem podnoszonym w tych debatach jest oskarżenie symetrystów o pośrednie wspieranie PiS. Zapewne jest to przyczyną odrzucania

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Arytmetyka, głupcze!

Totalna krytyka poczynań PiS jest odbierana przez wielu wyborców jako jałowe krytykanctwo Rybę łowi się na to, co lubi ryba, a nie na to, co lubi rybak! Gen. Robert Baden-Powell, twórca skautingu W mediach, także w „Gazecie Wyborczej” i w „Polityce”, nastąpił wysyp filipik przeciw symetrystom, czyli osobom, które wytykają wady i błędy zarówno obozowi rządzącemu, jak i opozycji. No bo przecież wiadomo, że „Jarosław Kaczyński demoluje wszystkim, co robi, państwo polskie i zmierza do dyktatury”. Wobec tego opozycja powinna się zjednoczyć, zapomnieć o różnicach programowych i programach w ogóle, w nadrzędnej intencji pokonania obozu rządzącego. Ponieważ zaś opozycja jest jedyną opozycją, jaką mamy, to w trosce o sukces należy przymknąć oko na wszelkie jej niedostatki. Kto tego przesłania antysymetrystów nie rozumie, ma według nich nie po kolei w głowie lub nie ceni sobie dostatecznie wartości demokratycznych, europejskich itd. Jednocześnie, podobno z nieznanych zupełnie powodów, notowania sondażowe PiS ciągle rosną, a opozycji spadają. Jest to podejście samobójcze z punktu widzenia podstawowego ponoć celu antysymetrystów, czyli odsunięcia od władzy obozu Jarosława Kaczyńskiego. Otóż zarówno obóz – nazwijmy go – antypisowski (choć niekoniecznie aż tak twardy jak „antysymetryści), jak i obóz „dobrej zmiany” mają

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Polityczni rentierzy

Należy całkowicie wymienić kadry. Na ludzi doświadczonych, ale niekojarzonych negatywnie z byłym mechanizmem rządzenia Dr hab. Wawrzyniec Konarski – politolog, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie W popularnym na całym świecie serialu „Gra o tron” zima to zapowiedź lodowatej grozy i śmierci tych, którym nie uda się schronić. Panie profesorze, jakiej zimy możemy się spodziewać w polskiej polityce? – Jesienią i zimą będziemy śledzić recydywę uporu rządzącej prawicy, by kontynuować zmiany w państwie, i niemożności stworzenia wspólnego frontu przez opozycję. Pierwszą recydywą jest zatem konsekwentne działanie w kierunku tego, co prawica nazywa reformą państwa. W istocie zaś jest to zawłaszczanie sfery publicznej przez rządzących wedle podzielanych przez nich przekonań. Miała być odnowa państwa i obserwujemy realizację tej idei. – Po rozpoczęciu procesu przejmowania kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym powiedziałem, że mamy do czynienia z podobną sytuacją jak ta z lat 1926-1930. Dzisiaj rządzący zmierzają krok po kroku, przez przedpokój do pokoju pełnej lub – jak powiedział onegdaj lord Acton – absolutnej władzy, w trybie ewolucyjnym, ale bardzo konsekwentnie. Taki rodzaj recydywy może mieć bardzo złe skutki dla świadomości społecznej i politycznej Polaków. A druga recydywa? – Druga

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Cześć i chwała symetrystom!

Komunikat jest jasny – wyborcy opozycji chcą innej opozycji. Odczepcie się więc od lewicy, i przestańcie pompować PO O Burbonach, którzy wracali do Francji po roku 1815, mówiono, że niczego nie zrozumieli i niczego się nie nauczyli. Jak ulał pasuje to do polityków Platformy i wspierających ją publicystów – niczego nie zrozumieli, niczego się nie nauczyli, wręcz przeciwnie – jeszcze im się pogorszyło. Czytam ich wypowiedzi i teksty dotyczące wydarzeń w ostatnich tygodniach i mam wrażenie, jakbym czytał starocie sprzed kilku lat. Tak samo jak wtedy patrzą na społeczeństwo, na PiS, na lewicę, na PO. Naprawdę, nic się od tamtego czasu nie wydarzyło? No tak, były wybory, w wyniku których PiS wzięło władzę. Wojciech Maziarski w „Gazecie Wyborczej” tak to tłumaczy: „Postawy Polaków wpisują się w kontekst światowy i przypominają zachowania Francuzów głosujących na Marine Le Pen, Greków popierających faszyzujący Złoty Świt czy Brytyjczyków opowiadających się za Brexitem. (…) To reakcja na brak poczucia bezpieczeństwa związany z wielkimi migracjami, terroryzmem, globalnymi przemianami cywilizacyjnymi i kulturowymi. Zresztą wyniki polskich wyborów nie wskazują na wielką wściekłość i radykalizm wyborców. (…) Na partie reprezentujące system III RP – PO, Nowoczesną, PSL, SLD – łącznie zagłosowało 6,8 mln obywateli. Na ich oponentów z prawicy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Sezon ogórkowy

Oczywiście nie mam na myśli pani Ogórek, choć o niej też będzie, ale niżej i tylko fragmentarycznie. Niedawno w „Gazecie Wyborczej” Dariusz Rosati krytykował wszystkich symetrystów i zachęcał do kochania Platformy. Nie wiem, czy według jego definicji jestem symetrystą, ale Platformy nie pokocham. Nie wykluczam, że z braku czegoś innego w najbliższych wyborach zagłosuję na nią jako na mniejsze zło. Zgadzam się z Rosatim, że każda partia będąca w opozycji do PiS, jest od niego lepsza. PiS prowadzi nas do systemu autorytarnego, niszcząc wszystkie instytucje demokratycznego państwa z takim trudem budowane przez ostatnie ćwierćwiecze, prowadzi do konfliktu z wszystkimi sąsiadami, a ponadto z Unią Europejską. Mało tego, PiS dzieli społeczeństwo, budzi najgorsze – zdawałoby się, dawno uśpione – upiory nacjonalizmu i ksenofobii. Rządząca ekipa jest marną grupą rekonstrukcyjną sanacji. Nie wierzę w to, że Macierewicz jest ruskim agentem, jak sugerują niektórzy, ale jestem pewien, że stan jego psychiki i będące tego skutkiem kabotyństwo są na rękę Rosji. O intelekcie ministrów Waszczykowskiego czy Błaszczaka się nie wypowiadam. Tak często prezentują się w telewizji, że każdy może sobie wyrobić w tym zakresie własne zdanie. Odsunięcie od władzy PiS jest pilnym nakazem racji stanu. Platforma jest najsilniejszą partią opozycyjną. Najsilniejszą wśród

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Państwo ciągle teoretyczne

Jeśli ktoś myśli, że wszystko się zmienia w niezwykłym tempie, niech popatrzy trochę uważniej. Bo i owszem, rządy się zmieniają. Jeszcze niedawno minister Sienkiewicz szedł po bandytów, a teraz na pomoc ofiarom nawałnicy jechał minister Macierewicz. Obydwaj z tą samą, mizerną skutecznością. Przywołałem Sienkiewicza, bo jego słowa, że „państwo polskie istnieje teoretycznie”, długo jeszcze będą najkrótszym opisem kraju między Bugiem a Odrą. Sienkiewiczowi chodziło też o to, że poszczególne instytucje ze sobą nie współdziałają. Trzy lata minęły od tej wypowiedzi i możemy powiedzieć, że zrobiliśmy znaczący krok. Do tyłu. Cokolwiek by bowiem mówić o prezydencie Komorowskim i ministrze obrony Klichu, oni ze sobą współpracowali. W przeciwieństwie do ich następców. Ci we wzajemnych relacjach dawno przekroczyli granicę śmieszności. Zwierzchnictwo prezydenta Dudy nad armią okazuje się tylko teoretyczne. A defilada z okazji Święta Wojska Polskiego była pokazem pustosłowia i wielkich umiejętności malarskich ekip remontowych. Bo kilkudziesięcioletnim sprzętem zachwycać się mogły jedynie dzieci. Słowa, że „armia RP to nie jest niczyja armia prywatna” wygłoszone przez Sokratesa polskiej prawicy pokazują, jaki jest w tej formacji poziom myślenia o państwie. Odkrycie, z którym prezydent Duda przyjechał na defiladę, jest pewno efektem żmudnych prac BBN i licznych doradców w jego kancelarii. Adresat tej tyrady tak się przejął

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Politycy specjalnej troski

PO-PiS dogorywa. Dowodem kompletnego zagubienia prawicy jest powtarzające się od dłuższego czasu widowisko z okrzykami „Precz z komuną!”. Politycy PiS i PO przypominają tymi okrzykami zepsutą katarynkę, która gra tylko jedną melodię. Popisowcy dostali władzę na talerzu. I co z nią zrobili? Nie potrafili mądrze i uczciwie rządzić. Zabrakło kompetencji i nie starczyło charakteru. Kończą się więc rządy prawicy, której liderzy i zaplecze polityczne wywodzą się z czasów Solidarności. Najważniejszym mandatem do sprawowania przez nich władzy były porozumienia Okrągłego Stołu. Były. Ale dziś to już tylko historia. PiS po śmierci Lecha Kaczyńskiego zrobiło wszystko, by ostatecznie ten stół wywrócić. Porozumiewanie się nawet w drobnych sprawach zostało wykreślone z katalogu tej partii. A PO, choć sama chętnie do Okrągłego Stołu się odwołuje, w praktyce zrobiła z tamtych porozumień wydmuszkę. Oszukała wielu z ówczesnych partnerów. Próba zbudowania w 2005 r. koalicji PO-PiS nie była przypadkiem. Programowo i ideowo bardzo dużo te partie łączyło. A do wspólnego rządu nie doszło tylko dlatego, że rozsadziły go ambicje wodzów. Powie ktoś, że są przecież między nimi różnice. Nie przeczę. Ale te różnice to głównie kwestie formy i języka, a nie zasad i fundamentów. Za rządów PiS szybko staliśmy się krajem specjalnej troski, a za rządów PO też byliśmy krajem specjalnej troski, tyle że o niektóre grupy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.