Tag "PO"

Powrót na stronę główną
Aktualne Przebłyski

POPiS ciągle żyje

Chyba każdy chciałby wiedzieć, kto jest największym utrwalaczem władzy PiS w Polsce. Zdaniem Jacka Wojciechowicza, długoletniego wiceprezydenta Warszawy i działacza PO, są nimi Grzegorz Schetyna, Andrzej Halicki i Marcin Kierwiński. „Cynicy, którzy już nieraz pokazali swoje krętactwo. Manipulowali wyborami. Schetyna uprawia politykę w stylu cinkciarza spod Peweksu z lat 70. albo takiego faceta, co gra w trzy kubki. Oszukać, nie dotrzymać słowa, wygrać za wszelką cenę itp.”. Dyskusji programowej nie ma w PO już od dawna. Procesu z Wojciechowiczem o te słowa też nie będzie.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Ludwik Stomma

Krokodyle łzy

Skarży się Platforma Obywatelska na niszczenie w Rzeczypospolitej trójpodziału władzy, czyli mutatis mutandis podstaw ustroju demokratycznego. Co jest oczywiście najświętszą prawdą – zresztą PiS nie tylko to niszczy i depce. Niepokój budzi jedynie pewien zamęt z cyferkami oraz nieprzyjemne pytanie: KTO mianowicie się skarży i oburza? Najpierw o cyferkach. Po rozprawieniu się z niezawisłością sądów będziemy mieli bowiem trójpodział właśnie: władzę ustawodawczą, wykonawczą i kościelną. Państwo prawa odejdzie w świat bajek, dokładnie tak samo, jak jest już w nim „państwo laickie” czy, jak kto woli, „wolne światopoglądowo”. Z czwórpodziału będziemy mieli właśnie trójpodział, co brzmi przyzwoicie, acz ingrediencje inne od powszechnie przyjętych. „Kościół nie pcha się do polityki”, zapewniają niektórzy księża. Nawet nie kłamią. Kościół nie musi się pchać tam, gdzie jest od dawna zadomowiony, współrządzi i dyktuje. Zabiera głos, strojąc się czasem w piórka mentora, w kwestiach drugorzędnych, które nie wzbudzą na ogół tłumnego protestu, gdyż w rzeczywistości zainteresowany jest w utrzymaniu jakże korzystnego dla siebie status quo. Jakieś Jakie usiłują upiec polityczną pieczeń na ściganiu nieprawidłowości w prywatyzacji kamienic w Warszawie. Nie zauważają dziwnie, że Kościół dostał za bezcen najsmakowitsze kąski w całym kraju, a prawo tak zostało skonstruowane (jeszcze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Symetryzm à la polonaise

Prawdziwy symetryzm to technika władzy, którą uprawiają PO i PiS. Jaką rolę ma w tym odgrywać lewica, a jakiej nie powinna? Stawianie znaku równości między demokratycznymi socjalistami a nacjonalistami. Kreowanie się na gwaranta spokoju, racjonalne centrum, obrońcę przed ekstremistami. Wyznaczanie pola dopuszczalnej dyskusji politycznej w oparciu o prawicowe wartości. To właśnie jest prawdziwy symetryzm – technika władzy, którą uprawiają PO i PiS. Jaką rolę ma odgrywać w tym teatrze lewica? A jakiej nie powinna? Jak właściwie działa ta technika? Prawicowe „centrum” Aktualny polski dyskurs polityczny z założenia nie zostawia za dużo miejsca na lewicę. Jest skonstruowany tak, że jego osią jest spór między bardziej liberalną a bardziej autorytarną prawicą. Sojusz z Niemcami czy wstawanie z kolan, 14 specjalnych stref ekonomicznych czy jedna wielka ogólnopolska, Kościół łagiewnicki czy toruński, kto jest bardziej rosyjskim agentem – oto pytania, wokół których ogniskuje się polska dyskusja polityczna. Rola organizacji lewicowych jest z góry ustalona przez wyżej wymienione formacje. Mogą być harcownikiem, uległym koalicjantem, obsługiwać jakiś segment wyborców, ale w żadnym wypadku nie wolno im uzyskać samodzielnej, silnej pozycji. To trwający co najmniej dwie dekady spektakl, w którym każda próba wyjścia z prawicowego rekwizytorium jest karana, a każde dostosowanie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Media

Przeproście i sprostujcie

Bezstronność w wydaniu mediów narodowych Coraz więcej telewidzów jest przekonanych, że wyjątkowa „bezstronność” mediów narodowych (nowe pojęcie wprowadzone przez PiS), czyli TVP i Polskiego Radia, nie może uchodzić bezkarnie. Dlatego wielu widzów składa skargi do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji lub wręcz pozwy do sądu. Za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji pozwał TVP na początku 2017 r. Lech Wałęsa. Chodzi o tzw. teczkę „Bolka”, znalezioną w domu gen. Kiszczaka i o figurujące w niej podpisy, które – według informacji podanej w lutym 2016 r. w „Wiadomościach” – miały zostać wykonane ręką Wałęsy. Serwis podał wtedy, że IPN potwierdził współpracę Wałęsy z SB, a grafolog orzekł autentyczność teczek TW „Bolek”. Rodzina i partner Adama Z., oskarżonego w sprawie o zabójstwo Ewy Tylman, pozwali telewizję Kurskiego za ujawnienie danych z procesu. Proces był transmitowany przez różne telewizje (m.in. TVN i Polsat), ale tylko TVP nie nadążała z wygłuszaniem nazwisk osób powiązanych ze sprawą. KRRiTV zażądała od TVP wyjaśnień, a sprawa była też obserwowana przez rzecznika praw obywatelskich. TVP została oskarżona o podanie nieprawdziwej informacji lub praktyki niespełniające wymogów warsztatu dziennikarskiego przez PSL. Na początku roku „Wiadomości” TVP podały, jakoby klub PSL miał stracić status klubu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Ludzie mają już dość Polski tylko dla bogatych

Bezpieczeństwo mieszkaniowe, jakość pracy, brak wolnego czasu, kiepskie usługi publiczne – to są problemy w 2018 r., a nie pokrzykiwanie „precz z komuną” Adrian Zandberg – partia Razem Czy ludzie spoza PO i spoza PiS mają miejsce w polskiej polityce? – Miejsca na scenie politycznej się nie dostaje. Miejsce na scenie politycznej trzeba sobie wywalczyć. Tak przecież zrobił PO-PiS. Ten duopol powstał kiedyś na gruzach przechodzącego śmiertelny kryzys SLD. Ale dziś w tej walce reguły gry są różne dla różnych. – Nas akurat nie trzeba przekonywać, że reguły gry nie są takie same dla wszystkich. Świetnie pamiętam kampanię wyborczą z 2015 r., kiedy w rządzonej przez PO telewizji publicznej przez miesiąc poświęcono nam równo 8 sekund. Żeby była jasność – to, co teraz PiS robi z telewizją publiczną, to absolutny skandal. Natomiast nie łudzę się, że ich arcywrogowie z PO akurat w sferze pluralizmu mediów zaoferowaliby radykalną zmianę… Ale nawet w bardzo niesprzyjających warunkach da się coś wywalczyć. My w tamtą kampanię weszliśmy z 1%, a wyszliśmy niemal z 4% i wielotysięczną strukturą w całym kraju. Sztuka polega oczywiście na tym, żeby obecność na scenie politycznej nie sprowadzała się do popiskiwania cienkim głosem gdzieś na marginesie. Żeby uzyskać sprawczość. Dlatego trzeba koncentrować siły

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

PO i PiS mają wspólny interes – nie dopuścić nikogo więcej

Moim celem jest zmiana obecnego stanu rzeczy. Trzeba oddać państwo obywatelom. Przewietrzyć te układy Andrzej Celiński – kandydat koalicji SLD-Lewica Razem na prezydenta Warszawy Czy da się skruszyć ten popisowski beton ściskający polską politykę? – W Warszawie? Im więcej uczestnictwa mieszkańców w życiu miasta, tym mniej nas krępuje, mniej szkodzi, mniej przeszkadza ten syndrom POPiS. Blokada życia politycznego, aktywności obywateli na rzecz partyjności. Nie jestem symetrystą, dobrze widzę różnice między PO i PiS. Te partie łączy zaś nienawiść do wszystkiego, co oznaczyć można literkami PRL. Jest to zresztą nienawiść fałszywa, koniunkturalna, miałka i połączona z trwałym działaniem w celu wykluczenia wszystkiego i wszystkich, którzy są choć o milimetr na lewo od nich. Cokolwiek to „na lewo” miałoby znaczyć. Łączy te partie także interes utrzymania Polski i Polaków w popisowskich kleszczach. Jak nie PO, to PiS. Jak nie PiS, to PO. Dotyczy to przede wszystkim kraju, ale i miasta, władz samorządowych. Jednak najdłużej trzymana władza kiedyś się kończy. Obowiązkiem władzy w mieście jest prezentować projekty rozmaitych działań, inwestycji, wybierać to, co najbardziej potrzebne, najsensowniejsze i najlepsze, ale warunkiem powodzenia każdej polityki miejskiej, zwłaszcza takiej, która ma jakąś perspektywę, wychodzi w przyszłość, jest dialog ratusza

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

„Symetryczna” polityka społeczna?

Wiele obszarów dotkliwych zaniedbań socjalnych nadal leży odłogiem, choć pisowcy rządzą już ponad dwa lata Jedną z postaw wobec dzisiejszych socjo-politycznych podziałów jest tzw. symetryzm. Różnie ta postawa bywa rozumiana. Najprostsza jej charakterystyka to symetryczny stosunek do obozu władzy i głównego nurtu opozycji parlamentarnej, zwłaszcza tej o neoliberalnym rodowodzie i nastawieniu. W praktyce oznacza on takie podejście, w którym nie popiera się wprawdzie rządu Zjednoczonej Prawicy (zwłaszcza jego co bardziej kontrowersyjnych posunięć, na ogół pozaekonomicznych), ale też uznaje się, że w trzonie dzisiejszej opozycji znajdujemy zarówno przeszłe winy, jak i aktualne błędy oraz słabości (najczęściej w odniesieniu do spraw społeczno-ekonomicznych). Taką postawę moim zdaniem reprezentują publicyści Rafał Woś czy Grzegorz Sroczyński. Zaznaczam, że etykietki symetryzmu używam w znaczeniu opisowym, nie jako zarzutu czy przytyku. Mam pewne wątpliwości co do tej postawy, patrząc całościowo na ewolucję polityki państwa, jest jednak sfera, wobec której mógłbym powiedzieć, że popieram symetryzm. Tą dziedziną jest polityka społeczna. Co ciekawe, tu akurat najbardziej znani „symetryści” bynajmniej symetrii nie dostrzegają, skłonni są raczej widzieć znaczną przewagę aktualnej władzy nad jej parlamentarną konkurencją. Symetryzm, za którym się opowiadam, opiera się na dwóch filarach. Na przeświadczeniu, że na politykę społeczną dowolnych rządów (a więc m.in. PO-PSL i PiS)

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Są granice robienia z ludzi bałwanów

Referendum konstytucyjne to absurd Aleksander Kwaśniewski Panie prezydencie, są rzeczy ważniejsze od polityki. Kto będzie w finale mistrzostw świata? – Potencjał, ostatnie wyniki i dobra organizacja dają przewagę Niemcom, Hiszpanom, Francuzom, Brazylijczykom, choć tam gorzej z organizacją… Ja bym chciał, żeby dobry wynik osiągnęła Argentyna, bo kibicuję Messiemu, jemu należy się spektakularny rezultat. Ale obawiam się, że tam drużyny nie ma, po prostu. W tej grupie trzeba szukać finalistów. A co będzie z Polską? – Tu rzeczywiście jestem w kropce. Uważam, że optymiści nie doceniają siły naszej grupy, naszych przeciwników, a każda z tych drużyn jest naprawdę dobra. Pesymiści z kolei nie doceniają pracy Nawałki ani istniejącego potencjału. Ale będzie ciężko. Od wyjścia z grupy poczynając. A każdy kolejny krok trzeba będzie traktować jako wielki sukces. Dużo wyjaśni mecz z Senegalem. Zmiana, ale kiedy? Wróćmy do rzeczy łatwiejszych. Czy nie jest tak, że przed polską polityką duża zmiana? Mamy chorobę Kaczyńskiego, która wpływa na działania PiS, mamy narastający spór Tusk-Schetyna, który wpływa na Platformę, no i mamy lewicę, która chyba budzi się z długiego snu. Będzie gorąco? – Przede wszystkim są zjawiska obiektywne, które niczym się nie różnią od tego, co znamy z przeszłości. Mogę je wymienić: połowa kadencji, zużycie władzy, błędy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Otwiera się przestrzeń dla lewicy

SLD może urosnąć nawet do poziomu 10%, ale to nadal druga liga. Potencjał lewicy jest znacznie większy. Prof. Jacek Raciborski Sondaże pokazują, że SLD może liczyć na 8-10% poparcia, a kilka procent ma partia Razem. Jest więc w Polsce lewica? – Jest! Powiem więcej, postawy lewicowe są dość powszechne, ale bardzo zróżnicowane. To, co teraz ujawniło się jako przyrost w sondażach, jest lewicowością dość tradycyjną, można powiedzieć, pokomunistycznego typu. To reakcja na ożywienie pewnego tematu. Projektu ustawy degradacyjnej, dezubekizacji… – Tak i ogólniej – tematu stosunku do PRL. Ten typ lewicowości uaktywnił się wobec zagrożenia statusu, nie tylko materialnego, całkiem dużej grupy, w obronie jednostkowych tożsamości, życiorysów, których elementem była kariera w PRL. To sprowokowana reakcja na jawne kłamstwo historyczne i konkretne, wrogie tym grupom działania władz. Jest też drugi typ lewicy – lewicy prawdziwie nowoczesnej, bo wyrastającej z odnoszenia się do konfliktów strukturalnych współczesności. Jest ona dość rozległa, myślę, że nawet większa niż ta pierwsza, powiedzmy postkomunistyczna – bardziej adekwatnym określeniem byłoby postpeerelowska, ale bitwa semantyczna o nazwę ustroju PRL jest beznadziejna. Problem polega na tym, że nowa lewica w bardzo małym stopniu jest zorganizowana w formie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Publicystyka

Lewica słaba czy silna?

Dlaczego są wyborcy, ale głosują na innych Wsłuchiwanie się w to, co mówią liderzy lewicy, zwłaszcza największej partii lewicowej, czyli Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jest zajęciem perwersyjnym. Oto Andrzej Rozenek, bardzo zaangażowany w odbudowę SLD i w sprawy tzw. ustawy dezubekizacyjnej, mówi tak: „Sojusz długo był partią, której inni mówili, czego to jej niby nie wolno robić. A przecież SLD jest równoprawnym uczestnikiem gry politycznej. I dość z pouczaniem! Ja się w pełni identyfikuję z tym, co robi Włodzimierz Czarzasty. SLD będzie silną lewicą, ale tylko wtedy, gdy nie będzie się wszystkim dookoła kłaniał i przepraszał, że żyje”. Człowiek jeszcze nie zdążył przetrawić tych słów, gdy odezwał się tak mile wspominany przez Rozenka Czarzasty. „Uznaję liderostwo Grzegorza Schetyny jako lidera opozycji w Polsce – ogłosił w Radiu Zet, zaraz dodając: – Ale liderostwo to również jest odpowiedzialność: dzwonienie, komunikowanie się, rozmowa. I tego, Grzegorzu, życzy ci twój kolega Włodzimierz”. Rozumiem więc, że w ramach niekłaniania się nikomu Włodzimierz Czarzasty zrobił łaskę Grzegorzowi Schetynie. Ciekawe tylko, czy w dowód wdzięczności Grzegorz zadzwonił do niego i porozmawiał… A co słychać w partii aktualnie mniejszej, czyli w Razem? Ech, trochę słychać, ale dominuje cisza. Nie jest to cisza przypadkowa. Adrian Zandberg w rozmowie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.