Są granice robienia z ludzi bałwanów

Są granice robienia z ludzi bałwanów

Warszawa 06.06.2018 r. Aleksander Kwasniewski fot.Krzysztof Zuczkowski

Referendum konstytucyjne to absurd Aleksander Kwaśniewski Panie prezydencie, są rzeczy ważniejsze od polityki. Kto będzie w finale mistrzostw świata? – Potencjał, ostatnie wyniki i dobra organizacja dają przewagę Niemcom, Hiszpanom, Francuzom, Brazylijczykom, choć tam gorzej z organizacją… Ja bym chciał, żeby dobry wynik osiągnęła Argentyna, bo kibicuję Messiemu, jemu należy się spektakularny rezultat. Ale obawiam się, że tam drużyny nie ma, po prostu. W tej grupie trzeba szukać finalistów. A co będzie z Polską? – Tu rzeczywiście jestem w kropce. Uważam, że optymiści nie doceniają siły naszej grupy, naszych przeciwników, a każda z tych drużyn jest naprawdę dobra. Pesymiści z kolei nie doceniają pracy Nawałki ani istniejącego potencjału. Ale będzie ciężko. Od wyjścia z grupy poczynając. A każdy kolejny krok trzeba będzie traktować jako wielki sukces. Dużo wyjaśni mecz z Senegalem. Zmiana, ale kiedy? Wróćmy do rzeczy łatwiejszych. Czy nie jest tak, że przed polską polityką duża zmiana? Mamy chorobę Kaczyńskiego, która wpływa na działania PiS, mamy narastający spór Tusk-Schetyna, który wpływa na Platformę, no i mamy lewicę, która chyba budzi się z długiego snu. Będzie gorąco? – Przede wszystkim są zjawiska obiektywne, które niczym się nie różnią od tego, co znamy z przeszłości. Mogę je wymienić: połowa kadencji, zużycie władzy, błędy władzy, grupy interesów walczące między sobą, słabnące przywództwo, czasami słabnące ze względów politycznych, czasami ze względów zdrowotnych itd. Tu nie ma nowości. PiS idzie ścieżką poprzedników. To zjawisko obiektywne. – Z kolei pytanie o czynniki subiektywne jest takie: na ile PiS, które ma dzisiaj skonsolidowany, twardy elektorat na poziomie 30% i go nie traci, zderzy się we wszystkich nadchodzących wyborach z czytelną, dobrze zorganizowaną, wiarygodną alternatywą polityczną? W wyborach samorządowych z urzędującymi prezydentami, ruchami samorządowymi, w wyborach europejskich – z listami proeuropejskimi. A w wyborach parlamentarnych? – Tu mogą być różne warianty. Mogą być dwie koalicje, centrowo-liberalna i lewicowa, może być jedna, poszczególne partie mogą startować oddzielnie… Dziś trudno cokolwiek przewidzieć. Ja oczekuję zmiany. Szanse, moim zdaniem, dużo bardziej się wyrównały, głównie ze względu na te czynniki obiektywne. Ale nie byłbym przekonany, że to już oznaka nadchodzącej wielkiej zmiany. Bardzo bym chciał, żeby ten eksperyment związany z rządami PiS zakończył się po czterech latach, ale szanse na to oceniam na 50 do 50, ze wskazaniem jednak na PiS ze względu na jego zasoby administracyjne, medialne, a także finansowe. Kolano prezesa A czy to nie jest kolos na glinianych nogach? PiS to partia składająca się z grup interesów spojonych kunsztem Kaczyńskiego, partia jednego trenera. I w przypadku zawirowań na tym polu zaczyna się problem. Dziś wewnątrz PiS mamy brutalną wojnę wielu ośrodków. – Gdybym dowcipnie chciał to skomentować, mógłbym powiedzieć, że wszystkie rządy potykały się o własne nogi, a ten potknie się o kolano prezesa. A co do PiS… Po pierwsze, żadna partia rządząca do tej pory Polską nie była tak uzależniona od jednego lidera, tak hierarchicznie ustawiona, czyli zanikło coś, co nazywało się życiem wewnątrzpartyjnym, które lepiej lub gorzej, ale wszędzie istniało. Najlepszym dowodem jest to, że ci prezesi się zmieniali. Niektórzy niespodziewanie. Po drugie, PiS ma ewidentnie skłonności do działań niedemokratycznych i pozakonstytucyjnych. Czyli te wszystkie elementy checks and balances, które myśmy wprowadzili w konstytucji, czy dyskusja z opozycją – to wszystko zostało zawieszone, tego nie ma. Do tego, po trzecie, dochodzi psychologia. W PiS są różni ludzie, mają bardzo rozbieżne interesy. Walczą więc między sobą. – Ten bój jest spowodowany chorobą prezesa, ale również, w moim przekonaniu, pychą. Przekonaniem, że wszystko już jest ich. I że nie będzie to miało żadnego wpływu na wynik wyborczy, bo to nasz kraj i możemy robić, co nam się podoba. Ale czy jest to już nieuchronna droga do klęski? Tu byłbym ostrożniejszy. Skąd ta ostrożność? – Po pierwsze, prezes może wyzdrowieć. Po drugie, w tak zhierarchizowanej partii kryzys można opanować dosyć twardymi decyzjami. Oczywiście będzie to pudrowanie rzeczywistości i nie zadziała na długo, ale może wystarczyć do wyborów parlamentarnych. Proszę też pamiętać, że PiS po raz drugi w historii okazuje się partią szczęśliwą, bo trafiło na koniunkturę gospodarczą. Tak było w latach 2006-2007 i tak jest dzisiaj. Niewiele wskazuje, by ta koniunktura, w sensie światowym, europejskim, miała się wyczerpać przez dwa lata. Do wyborów powinna

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 25/2018

Kategorie: Wywiady