Tag "PO"

Powrót na stronę główną
Wywiady

Prężenie cherlawych muskułów

Wybierając integrację europejską jako jedno z pól konfliktu, PiS źle wybrało Prof. Andrzej Rychard – dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN Wiatr wieje w żagle Platformy Obywatelskiej. Jeszcze niedawno rosnące sondaże, wielotysięczny Marsz Wolności, przejęcie opozycyjnej energii KOD. Czy Platforma może być liderem opozycji? – Ma szansę, ale nie jestem pewien, czy ją do końca wykorzystuje. Siła Platformy bierze się dzisiaj ze słabnięcia zarówno Nowoczesnej, jak i PiS. To trochę usypiające, ponieważ może powstać wrażenie, że układ rządzący zaczyna się wyczerpywać, że zaczyna pękać jego spoistość. Wszystko to burzy dotychczasowy wizerunek partii rządzącej jako formacji jednolitej, skutecznej i od początku do końca realizującej to, co zamierza. Nowoczesna balansuje w sondażach na progu 5% i zaczyna przypominać przystawkę Platformy. – Myślę, że nie jest w interesie Platformy dobijanie Nowoczesnej i liczenie na to, że ta partia całkowicie zniknie, a PO przejmie jej elektorat. Część elektoratu wcale nie musiałaby przejść do PO. Kiedy Nowoczesna zaczynała, większość komentatorów myślała, że będzie to formacja skupiona na jednej kwestii. Reprezentująca raczej ludzi zamożnych, zainteresowana głównie kwestiami ekonomicznymi. Ostatnio skręciła w lewo w kwestiach kulturowych. – Aktywność dobrze przygotowanych posłanek Nowoczesnej w wielu sferach życia publicznego pokazała,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

W korytarzu

Jeżdżę po Polsce i nigdzie nie spotykam zwolenników PiS, za to wszędzie ludzi tą partią przerażonych. Wnoszę, że poruszam się jakimś korytarzem, a „tamci” innym, nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć. Zdumiewające. Tylko w korytarzu pociągu TLK słyszę, jak dwóch krzykliwych osobników rozważa ochrypłymi głosami, jak to Europę zjedzą muzułmanie, którzy nie mają nic kultury. Potem idą do toalety, zamykają się tam obaj i palą papierosy, a popiół strącają do umywalki. Nowa Sól była po roku 1990 w upadku, zdechły zakłady pracy. A teraz się podniosła. Słabością tego miasta jest ruchliwa ulica, która przecina centrum na pół. Powinno się stamtąd wyrzucić samochody i zrobić deptak. Usunięcie pojazdów z centrum, plus jakaś oprawa estetyczna, daje od razu miastu duszę. Dużo ludzi na spotkaniu w bibliotece, stary, zadbany budynek, wokół piękny park. Mam wykład o Leśmianie. Ten rok miał być rokiem Leśmiana, ale nic z tego, poeta okazał się za mało patriotyczny jak na potrzeby nowego Ministerstwa Kultury. Po latach wróciłem do poezji Leśmiana. Dla mnie to największy polski poeta XX w. W 1971 r. wycinano mi migdałki, na szpitalnym korytarzu spotkałem znanego poetę Adama Ważyka („Poemat dla dorosłych”). Siedział na krzesełku podobny do Leśmiana,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

POPiS w czarnej dziurze

Na początek o szczęściu. Nie pełnym, ale szczęściu. Bo przecież faktem jest, że PiS nie ma możliwości – albo, pisząc precyzyjniej, jeszcze ich nie ma – by od wojny domowej na słowa, oskarżenia i epitety przejść do fazy wojny realnej. Czyli do bezpośredniego i fizycznego gnębienia rywala. Jednak, jak uczy historia konfliktów wewnętrznych, w miarę narastania agresji konflikty przechodzą w kolejne, coraz ostrzejsze fazy. Ich finałem bywa użycie przemocy. A że u nas ta werbalna wojna domowa zaczyna się coraz bardziej rozwijać, zasadne staje się pytanie, co dalej? Jak daleko sięga horyzont wojny, którą będą toczyć PiS i PO? Czy wyniki wyborów parlamentarnych w 2019 r. mogą te obozy wyeliminować ze sceny? A ich zwolenników już gotowych na zwarcie powstrzymać? O co tak naprawdę toczy się w Polsce od 12 lat ten zażarty spór? Jakie fundamentalne sprawy tak głęboko dzielą polską prawicę? Co to jest poza stosunkiem do integracji europejskiej i kompletnie odmiennymi relacjami z Unią Europejską? Tu widzę zasadniczą różnicę. Choć przecież to Platformie nie wystarczyło osiem lat rządów do wprowadzenia unijnych standardów w wielu obszarach. Tak wielu, że nawet jej tradycyjni wyborcy nie widzieli powodu, by tę partię dalej popierać. A polityka historyczna? Czym tu się różni PO od PiS? Wyrzucenie na śmietnik kilkunastu milionów Polaków

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Kłamstwa Tuska

Dawno nie słyszałem tak bezczelnego kłamstwa. I to przy okazji fety urodzinowej traktatów rzymskich. Przed szefami państw Unii Europejskiej stanął Donald Tusk i przedstawił swoją wizję historii Gdańska. „W 1945 r. Hitler i Stalin zniszczyli moje rodzinne miasto w ciągu kilku dni. Zostało doszczętnie spalone”. Jakież to proste! Dwóch tyranów w równym stopniu odpowiada za to, że Gdańsk został spalony. Tusk może oczywiście cierpieć na amnezję w sprawach zbrodni niemieckich popełnionych na Polakach w czasie II wojny światowej. To jednak nie amnezja. Tusk ma swój osobisty interes w tym, by zapomnieć, a przynajmniej publicznie nie przypominać, że nie Hitler zajął Gdańsk, ale państwo niemieckie przy aplauzie zdecydowanej większości swoich obywateli dla polityki Drang nach Osten. W Gdańsku żyje jeszcze wiele rodzin, które straciły bliskich, zamordowanych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Żyją też byli więźniowie obozów koncentracyjnych, których machina niemiecka nie zdążyła zabić. Żyją rodziny, których członkowie walczyli, bo musieli, w mundurach Wehrmachtu i innych rodzajów wojsk niemieckich. Podobna jest historia całego Pomorza, Warmii, Mazur i Śląska. Tusk z wykształcenia jest historykiem. I pewnie to wszystko wie. Ale z przekonań i charakteru jest politykiem nieszczególnie przywiązanym do faktów. Wiele razy wygłaszał poglądy, które dziś określa się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

(Nie)sprawiedliwość naszych czasów

PiS zabiera emerytury. Zaczęło od SB, na kim skończy? Jeden dzień przepracowany w Służbie Bezpieczeństwa, w Wojskach Ochrony Pogranicza albo na Akademii Spraw Wewnętrznych jest jak wyrok. Osobom, które mają za sobą taki epizod, PiS zamierza zabrać emerytury, zmniejszyć je nawet kilkakrotnie. Do Sejmu trafił właśnie projekt nowej ustawy dezubekizacyjnej, autorstwa szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka. Ta ustawa to nie tylko zemsta na ludziach, którzy służyli w organach porządku publicznego Polski Ludowej. To również zemsta na tych, którzy po roku 1989 zaufali nowej władzy i oddali swoje siły III RP. A poza tym, o czym pewnie inicjatorzy ustawy nie pomyśleli, otwarcie furtki do podobnych działań w przyszłości. Platforma zaczęła, PiS kończy Pierwszą ustawę dezubekizacyjną uchwaliła Platforma Obywatelska w 2009 r. Jej istotą było to, że zmniejszyła z 2,6 do 0,7 przelicznik przy ustalaniu emerytury dla byłych funkcjonariuszy SB. Ten przelicznik dotyczył okresu PRL. Okres służby w III RP był naliczany już normalnie. Byli funkcjonariusze czasów PRL protestowali przeciwko tej ustawie; korzystając z pomocy posłów SLD, przedstawili swoją skargę w Trybunale Konstytucyjnym, a potem w Trybunale Sprawiedliwości w Strasburgu. Nadaremnie. W obu przypadkach przegrali. Tę ustawę postanowiło „poprawić” PiS. I tak zrobiło, zmieniając trzy elementy. Po pierwsze,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Cwany Kameleon

Michał Kamiński: Jak dobrze żyć z polityki Nic nie zbudował, wszędzie był. Michał Kamiński, popularnie zwany Misiem, specjalista od kampanii wyborczych i wymyślania chwytów na przeciwników politycznych, dziś liże rany. Właśnie dostał cios między oczy, bo Grzegorz Schetyna zawiesił go w prawach członka klubu PO. Miś jest więc gdzieś pośrodku – niby ma na chleb z poselskiej pensji, ale widoki na przyszłość gwałtownie mu się skurczyły. W PiS strzelają szampany. Oto wielki wróg, a niegdyś pisowski wielki macher, gnije gdzieś z boku. Ale czy zgnije i sczeźnie? W to bym wątpił, Michał Kamiński w swojej karierze politycznej upadał już wiele razy, ale zawsze się podnosił, choć – trzeba przyznać – jego ostatnie upadki były bardzo bolesne. Ma pecha? Zgrał się? Zestarzał? A może nadchodzi taka pora, że ludzie, którzy do polityki wnoszą jedynie złe emocje i cwaniactwo, są z niej wypychani? PINOCHET, JEGO MIŁOŚĆ Jak się zastanowimy, to wydaje się nam, że Michał Kamiński jest w polskiej polityce od zawsze. A to przecież, jak na standardy tej profesji, młodziak, ma dopiero 44 lata. Tymczasem jest jak weteran. Sam go pamiętam z początku lat 90., kiedy w Sejmie pracował jako… korespondent różnych stacji radiowych. To były inne

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

W co gra KOD

Wspólnie stworzymy w Polsce fajne państwo Mateusz Kijowski – lider Komitetu Obrony Demokracji Co pan pije? (Rozmowa odbyła się w środę w kawiarni). – Czarną kawę i wodę mineralną. Ale chyba nie sodową? Kupiłem dziś „Gazetę Wyborczą” i „Politykę”. Na pierwszej stronie „GW” tytuł: „Marsz, marsz, Kijowski…”, sugerujący, że jest pan już bohaterem narodowym, w „Polityce” widać pana na okładce, w środku numeru prof. Jan Hartman pyta, czy zostanie pan prezydentem… Jak osoba kilka miesięcy temu niemal nieznana to znosi? – Odczuwam pewne zakłopotanie i wielkie zobowiązanie. To, że zostałem zauważony przez media, jest zasługą sukcesu KOD. Idea obrony demokracji głęboko poruszyła ludzi, podążyli za nią. W akcjach, które zainicjowaliśmy, wzięło udział kilkaset tysięcy osób. W krótkim czasie został pan wystrzelony na wysoką orbitę, upadek może być bolesny. Nie boi się pan? – Przede wszystkim staram się zachować dystans wobec rozgłosu wokół mojej osoby w mediach, to nigdy nie było moim celem. Nigdy nie dążyłem też do zajęcia stanowisk na szczytach władzy, nie zamierzam startować w żadnych wyborach. Bliskie są mi wartości i idee, które głoszę. Czerpię satysfakcję z tego, że robię to, w co sam głęboko wierzę.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Pycha kroczy przed upadkiem

Arogant sprawujący władzę uważa wszystkich inaczej myślących za bezrozumnych lub wrogów Dr JAROSŁAW FLIS – socjolog, adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego Prof. Henryk Domański twierdzi, że czeka nas 30 lat rządów prawicy, profesorowie Janusz Czapiński i Radosław Markowski uważają, że PiS władzy szybko nie odda. Co pan na to? – Moim zdaniem, tak samo jak Prawo i Sprawiedliwość po zdobyciu władzy postanowiło przebić Platformę Obywatelską na polu arogancji, tak obóz obecnej opozycji postanowił przebić PiS na polu histerii. Być może ta histeria ma służyć mobilizacji zwolenników, z pewnością jednak zniekształca obraz rzeczywistości. Porzućmy więc emocje. Po zwycięstwie w 2005 r. popularność Prawa i Sprawiedliwości wzrosła w sondażach nawet o 16%. Po ubiegłorocznym sukcesie takiego skoku nie było. Dlaczego? – Prawo i Sprawiedliwość pod prezesurą Jarosława Kaczyńskiego postanowiło przyjąć strategię samobójczą, roztrwonić korzyści, jakie wiosną i latem zeszłego roku przyniosło mu dobre ustawienie strategii. Prezes mnoży wrogów W 2005 r. na czele PiS stał ten sam Jarosław Kaczyński. – Ale rządem kierował Kazimierz Marcinkiewicz, który miał zupełnie nowy wówczas styl komunikacji. Wychodził do ludzi, nie próbował dowodzić, że jest mądrzejszy od innych. Pamiętam zdjęcie w gazecie, na którym premier sam prasował

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Koncert życzeń

Wyborcy mają dość opowieści o potrzebie ciągłych wyrzeczeń w imię łatania dziury budżetowej, więc partie prześcigają się w obietnicach Prof. Elżbieta Mączyńska – prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego Rachunki zamiast porachunków, liczenie zamiast rozliczania. Prawo i Sprawiedliwość, które nadaje ton tegorocznym kampaniom wyborczym, wyciszyło teorię zamachu smoleńskiego, hasła dekomunizacji i walki z układem, a zajęło się gospodarką. Może zatem Jarosław Kaczyński zasłużył na tytuł Człowieka Roku przyznany przez Forum Ekonomiczne w Krynicy? – Wyczuwam w pana pytaniu ironię, ale odpowiem poważnie. Jestem ekonomistką i cieszę się, gdy słyszę, że w centrum uwagi jest gospodarka. Ale gospodarka to nie wszystko. Hasło wyborcze Billa Clintona „Gospodarka, głupcze!” nie zapobiegło wybuchowi kryzysu w 2008 r. Nie wolno oddzielać ekonomii od kwestii społecznych, bo to ma opłakane skutki, kosztowne społecznie i gospodarczo. Podam przykład z polskiego podwórka. W poprzednim systemie byliśmy „gnębieni” w szkole przez pielęgniarkę i dentystę. W okresie transformacji, kierując się względami oszczędnościowymi, zlikwidowano lub zmarginalizowano profilaktykę zdrowotną w szkołach. Efekt: powszechna próchnica, schorzenia kręgosłupa, otyłość, uzależnienia. Koszty tych decyzji będą wielokrotnie większe od oszczędności. W łącznym rachunku zapobieganie chorobom zawsze kosztuje mniej niż leczenie. Konieczny jest tu rachunek kompleksowy, tzw. rachunek

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Publicystyka

Lewica antysystemowej zmiany

Główne pytanie, przed którym stoi lewica, nie brzmi: kto z kim i przeciwko komu, lecz: po co i w imię jakich wartości? Najważniejszymi polskimi słowami w tym roku są zmiana i antysystemowy. Wielka część społeczeństwa weszła w drugie ćwierćwiecze III RP z przekonaniem, że każda zmiana jest lepsza niż to, z czym mamy do czynienia obecnie. W Polsce nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Reakcją na światowy kryzys gospodarczy w Unii Europejskiej było powstanie masowych ruchów niezadowolenia. Ich program streszczał się w haśle antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd założonego przez włoskiego komika i blogera Beppe Grilla, które brzmi: Vaffanculo! (w łagodnym tłumaczeniu: Wypieprzajcie!). Twarz Kukiza brzmi znajomo Od Lizbony po Tallin wszystkie partie oskarżane są o zawłaszczanie państwa, politycy zaś stali się ucieleśnieniem korupcji, kłamstwa i kolesiostwa. Wszędzie słychać żądanie całkowitej wymiany elit politycznych i odkurzony po raz tysięczny postulat „oddania państwa obywatelom”. Paweł Kukiz jest jak program „Twoja twarz brzmi znajomo” – polska mutacja zagranicznego formatu telewizyjnego sprzedawanego do wielu krajów. Polityka ciepłej wody w kranie (w okresie rządów Platformy Obywatelskiej Polska ani razu nie zanotowała spadku PKB, rosną dochody, spada bezrobocie, poprawia się jakość życia) sprawiła, że popularność zmiany

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.