Tag "podatki"

Powrót na stronę główną
Andrzej Szahaj Felietony

Mit self-made mana

Zapowiedziane ostatnio zmiany w systemie podatkowym wywołały lawinę komentarzy. Moją szczególną uwagę przyciągnęły te, w których pojawił się temat z uporem powtarzający się przez cały okres budowania kapitalizmu w Polsce. Idzie o przekonanie, że system ten daje szansę każdemu i jeśli ktoś przegrywa, sam jest sobie winien. Ostatnio szczególnie często pojawia się w tym kontekście wątek lenistwa (jak np. w komentarzu prof. Marcina Matczaka w „Gazecie Wyborczej”), wcześniej mówiło się dużo o „braku kompetencji cywilizacyjnych”, „naznaczeniu mentalnością PRL” albo o „wyuczonej bezradności”. Drugą stroną wspomnianego przekonania jest teza, że ci, którym się udało, zawdzięczają sukces tylko sobie. Są przykładem self-made mana, który dzięki ciężkiej pracy, uporowi i wyrzeczeniom realizuje swoje marzenia. Podejście to jest typowe dla naiwnego indywidualizmu (miałbym ochotę nazwać go popindywidualizmem), który stał się chlebem powszednim myślenia polskich biznesmenów, a pewnie i sporej części polskiej inteligencji. I jedni, i drudzy lubią wierzyć, że sukces zawdzięczają wyłącznie sobie. Wiara ta znakomicie współgra z dominującym na scenie ekonomicznej i politycznej neoliberalizmem, który od dziesięcioleci wmawia ludziom, że wszystko zależy od nich, każdy jest bowiem kowalem swojego losu. Wpędza on w poczucie winy tych, którym się nie udaje, przekonując ich fałszywie, że to z nimi coś jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Straszenie śmiercią klasy średniej to niedorzeczność

Polski Ład premiera Morawieckiego to „polska łatka”. Oszczędny program, a nie żadna antyliberalna rewolucja Łukasz Komuda – ekonomista, ekspert Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, współtwórca podcastu „Ekonomia i cała reszta”. Redaktor, autor przekładów książek ekonomicznych, komentarzy i analiz.   Czy 10 tys. zł to dużo? – Zależy oczywiście dla kogo. W Polsce dla osoby zarabiającej płacę minimalną i zadłużonej to majątek, jakiego sama nie zaoszczędzi przez kilka lat. Dla osoby należącej do 1% najzamożniejszych to pewnie miła premia do miesięcznej pensji, ale 10 tys. w jedną stronę czy drugą nie robi komuś takiemu zasadniczej różnicy. Mamy w naukach społecznych pojęcie granicznej wartości dobra, w tym pieniądza, które sugeruje, że za pewną granicą bogactwa nawet z dużych pieniędzy trudno zrobić zauważalny pożytek. Pytam rzecz jasna dlatego, że w Polsce trwa od pewnego czasu dyskusja o granicach klasy średniej – czy ktoś, kto zarabia owe 10 tys. miesięcznie, jest krezusem, czy średniakiem? – To ciekawe, jak nerwowo ludzie reagują dziś na zapisanie ich do klasy wyższej. Ile złości budzi w człowieku, który zarabia dwie, trzy lub cztery przeciętne pensje, nazwanie go bogatym! Ekonomiści wymyślili, żeby po prostu ująć w ramach klasy średniej tę połowę społeczeństwa,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Wyższe wynagrodzenia – silniejsza gospodarka

Nie uda się zbudować nowoczesnych i konkurencyjnych przedsiębiorstw bez wyższych płac i godnie wynagradzanych pracowników Kilkunastu czołowych europejskich ekonomistów, m.in. profesorowie Mariana Mazzucato i Thomas Piketty, opublikowało ostatnio list otwarty. Podkreślają w nim, że wyjście z kryzysu gospodarczego po pandemii musi być oparte na działaniach na rzecz podniesienia wynagrodzeń. Ekonomiści popierają wniosek Komisji Europejskiej dotyczący dyrektywy w sprawie adekwatnych minimalnych wynagrodzeń w Unii Europejskiej. Jak zauważają, po raz pierwszy w historii UE przedłożono projekt, który ma na celu nie tylko znaczne zwiększenie płac minimalnych w Europie, ale także wzmocnienie rokowań zbiorowych. Odpowiednie płace minimalne i negocjacje zbiorowe mają zapewnić pracownikom godne życie z pracy. To ważny głos poparcia dla działań postulowanych przez Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Niestety, wiele osób nadal twierdzi, że podwyżka płacy minimalnej przedłuży kryzys, byłaby zbyt droga dla firm i kosztowałaby tysiące miejsc pracy. W połowie maja zebrał się Zespół problemowy ds. budżetu, wynagrodzeń i świadczeń socjalnych Rady Dialogu Społecznego. Tematem, który wzbudził najwięcej kontrowersji, był przyszłoroczny wzrost płac w państwowej sferze budżetowej oraz płacy minimalnej. OPZZ zaproponowało podniesienie wynagrodzeń w sektorze publicznym o 12%. Pracodawcy opowiedzieli się za podwyżką w przedziale od 2,8% do 5,1%, choć pojawiła

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Czy podnosić podatki tylko posiadaczom jachtów i pałaców?

Każdy myślący polityk powinien mówić, że troszczy się o klasę średnią Prof. Ryszard Szarfenberg – dr. hab., prof. UW w Katedrze Metodologii Badań nad Polityką na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW. Przewodniczący Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciw Ubóstwu. Badacz polityki społecznej oraz problematyki ubóstwa i wykluczenia. Autor wielu publikacji z zakresu polityki społecznej, usług społecznych, nierówności, ubóstwa, marginalizacji i wykluczenia społecznego oraz pomocy społecznej i spółdzielczości socjalnej.   Czy Polski Ład to ład sprawiedliwy? – Bardziej sprawiedliwy pod względem podatków i składek. Przynajmniej jeśli się zgadzamy, że ci, którzy są zdolni dorzucić się do wspólnego przedsięwzięcia w większym stopniu, rzeczywiście powinni to zrobić. I gdy przemawia do nas argument, że zamożniejsi mogą nie tylko wnieść do systemu większe kwoty, ale i składać się na wspólne usługi i funkcjonowanie państwa w większych proporcjach. Z wyliczeń zarówno instytutu CenEA, jak i Ministerstwa Finansów wynika, że na propozycjach podatkowych zawartych w Polskim Ładzie straci 10% najbogatszych, a zyska 90% pozostałych. Na tym etapie możemy więc powiedzieć, że takie propozycje mogą przywrócić w polskim systemie podatkowym odrobinę sprawiedliwości. Przynajmniej idą w tym kierunku. Bo poprzedni system – z perspektywy sprawiedliwości społecznej czy redystrybucji – sprawiedliwy raczej nie był. A teraz wszystkie oczy są zwrócone na klasę średnią,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Wiarygodni na opak

Maszerują. Szeroką ławą dziarsko maszerują w orkiestrze pod batutą Kaczyńskiego. Orkiestra co prawda ciągle fałszuje, ale dyrygent ma swoje sposoby, by ją jakoś trzymać w kupie. A przy tym sprytnie dba, by mu nie uciekła widownia. Co nie jest aż tak trudne, bo niemrawa opozycja trwa w jakimś paraliżu i niemocy. Obraz, jaki najczęściej oglądają Polacy, wypełniony jest konsekwentną propagandą mediów rządowych, powtarzających, i to po wielekroć, tylko to, co tej władzy jest na rękę. Pisowskie media wspiera chór tysięcy beneficjentów rządzącej prawicy. Jedni i drudzy mają osobisty interes w tym, by nikt im nie zatrzasnął drzwi do kasy. Posad, które dostali po kumotersku, będą bronili na wszelkie możliwe sposoby. I dopóki są częścią posłusznej i zdyscyplinowanej armii, odspawanie ich od stołków będzie trudne. Najsłabszą stroną tych kadr, oprócz rażącej niekompetencji, jest równa tym brakom arogancja, z jaką traktują wszystkich, którzy nie należą do układu i nie popierają PiS. Ale że jest to matematyczna większość, moment, w którym jej cierpliwość się skończy, może być całkiem bliski. Dobrze, że wreszcie pieniądze popłyną do tych, którzy materialnie są pod kreską. Wyższa kwota wolna od podatku po sześciu latach rządów PiS nie jest żadną łaską. W tej sprawie gorzej w Europie nie ma już nikt. Dodatkowe środki dla rodzin, ujęte w nowym programie wyborczym PiS, są w większości

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ręce pełne roboty

Administracja Bidena imponuje pracowitością, choć nie robi rewolucji Gdy 76-letni Joe Biden zaczynał w 2019 r. kampanię prezydencką, wiele osób skreśliło go na starcie. Był ich zdaniem za stary, a epoka białych mężczyzn w Białym Domu i tak już dawno powinna się skończyć. Ktoś taki nie będzie w stanie nic zrobić, nawet jeśli wygra – przekonywali. Dziś jednak jest na odwrót. Ten sam Biden w oczach amerykańskich komentatorów uchodzi za rewolucjonistę i przynajmniej drugiego Roosevelta – bo robi tak wiele i tak szybko. Być może jego podobiznę trzeba już wykuć w skalistym zboczu góry Rushmore, obok Waszyngtona, Jeffersona, Roosevelta i Lincolna. Powiedzmy to od razu: obydwie te diagnozy były przedwczesne. Nic jednak dziwnego, że z Bidenem jest problem. Ani z niego bojowy lewak, ani typowy centrowy demokrata. Robi rzeczywiście bardzo dużo, lecz wcale nie posługuje się rewolucyjną retoryką ani nie sięga po spektakularne gesty. Joego Bidena można oceniać na jego własnych zasadach. Co już jest pewnego rodzaju sukcesem prezydenta, który właśnie zaliczył pierwsze 100 dni w Gabinecie Owalnym. Po rekord Cezurę 100 dni na urzędzie wymyślił prawie 90 lat temu inny kryzysowy prezydent USA, Franklin Delano Roosevelt. Dziś jego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Wyjście z raju podatkowego

Joe Biden zapowiada walkę z oszustwami fiskalnymi, ale sam jej nie wygra Podatki, tak jak śmierć, nie omijają nikogo – to jedno z najbardziej wyświechtanych powiedzeń o ludzkim losie. Ale coraz częściej okazuje się, że ta mądrość nie ma nic wspólnego z prawdą. Podatki wcale nie są uniwersalnym elementem życia społecznego. Na poziomie jednostki być może nieco trudniej ich uniknąć, lecz wielkie korporacje nierzadko mogą funkcjonować w świecie bez obciążeń podatkowych. Niemal zerowe daniny od przychodu, rezydencje prawne na egzotycznych wyspach lub w państwach konkurujących ze sobą w neoliberalizmie, armia doradców dbających, by bogaci nie musieli dzielić się niczym. W pakiecie bonusy – od możliwości zatrudniania najlepszych specjalistów po kosztach, przez paszporty bananowych republik, po eksponowane stanowiska dyplomatyczne. Unikanie podatków może na dobrą sprawę skutkować życiem bez problemów. Jak w raju. Małe podatki dla dużych O tym, że globalne podatkowe równanie w dół, rozpoczęte niemal pół wieku temu przez proroków wolnego rynku i końca historii, jest krwawiącą raną światowej gospodarki, wiadomo nie od dziś. Praktycznie co roku śmiech i konsternację wywołują doniesienia prasowe o wysokości podatków płaconych w Europie przez amerykańskie korporacje technologiczne. W 2019 r. Facebook oddał brytyjskiemu fiskusowi 26 mln funtów – grosze, jeśli weźmiemy pod uwagę, że przychody

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Klin na warsztacie

Im wyższe zarobki, tym niższa danina. Kuriozum? Nie, polska rzeczywistość Dwie rzeczy są pewne – śmierć i podatki. W Polsce mamy dwie stawki podatkowe: 17 i 32%, ale jeżeli do tego dołożymy składki na NFZ i ZUS, to danina pracownika, który ma płacę minimalną – obecnie 2,8 tys. zł brutto – sięgnie 40%. Tymczasem danina samozatrudnionego, który zarabia kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie, to 20%. Im wyższe zarobki, tym niższa danina. Kuriozum? Nie, polska rzeczywistość. Efektywne obciążenia podatkowo-składkowe osób zatrudnionych na umowie o pracę są znacznie wyższe niż w przypadku prowadzących działalność gospodarczą bądź pracujących na umowach cywilnoprawnych. Trudno zatem się dziwić, że część ludzi świadomie rezygnuje z umów o pracę, ale to nie jest sprawiedliwe! Musimy bowiem pamiętać, że osoby pracujące w innych formach zatrudnienia nie mają płatnych urlopów ani norm ochronnych czasu pracy. Innym skutkiem niższych danin publicznych jest niższa emerytura. W polskim systemie jej wysokość zależy w znacznym stopniu od kwoty składek emerytalnych wpłacanych przez cały okres aktywności zawodowej. Rząd chciał ograniczyć te różnice, wprowadzając czteroprocentową daninę solidarnościową. Jednak więcej w tym PR niż efektywnego solidaryzmu społecznego, bo danina objęła osoby, które zarabiają przynajmniej 1 mln

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Promocja

Pytania i odpowiedzi do PIT-28

Do rozliczenia deklaracji podatkowej PIT-28 zostało niewiele czasu – podatnicy powinni rozliczyć się do końca tego miesiąca. Luty jest miesiącem krótkim, i co prawda w 2021 roku kończy się w niedzielę, przez co do rozliczenia PIT-28 za 2020 rok doliczyć

Kraj Wywiady

Podatek od miliarderów, nie od Kowalskich

Nie możemy mieć społeczeństwa, w którym garstka ludzi na górze zarabia na wzroście, a nikomu nic z tego nie zostaje Dr Paweł Bukowski – ekonomista, badacz i wykładowca w Centre for Economic Performance, London School of Economics and Political Science (LSE) oraz w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN. Zajmuje się nierównościami ekonomicznymi i funkcjonowaniem rynków pracy. Związany z zespołem eksperckim Dobrobyt na Pokolenia. Co o współczesnym kapitalizmie mówi nam to, że w trakcie pandemii i wywołanego nią kryzysu wiele firm zwiększyło swoją wycenę o kilkaset miliardów dolarów, Jeff Bezos powiększył majątek o 100 mld, a na świecie w ogóle przybyło multimiliarderów? – Nie wiem, czy mówi nam to coś nowego, bo nie jest wcale takim zaskoczeniem. Po pierwsze, w czasach zamknięcia urósł rynek zakupów przez internet, usługi oferowane przez platformy w rodzaju Amazona były często jedynymi dostępnymi, więc na pandemii zyskali giganci, których model działania był dopasowany do nowych okoliczności. Po drugie, w taki czy inny sposób część pieniędzy wydawanych w ramach programów pomocowych i zasiłków trafia do tych korporacji poprzez zwiększony popyt konsumentów. A po trzecie, średniozamożni i bogaci oszczędzają w czasie pandemii. Pieniądze, których nie wydają na życie towarzyskie, podróże i inne rzeczy, na które pozwoliliby sobie w normalnych okolicznościach, trafiają choćby na giełdę, a to podnosi ewaluację

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.