Tag "Polska"

Powrót na stronę główną
Kraj

Tatrzański (Luna)park Narodowy

To, co się dzieje w Tatrach, jest kpiną z idei ochrony przyrody Niedawno jeden z portali poświęconych tematyce tatrzańskiej donosił z zachwytem, że na zamarzniętej tafli Morskiego Oka miała miejsce niezwykła rywalizacja sportowa. Zawodnicy drużyny hokejowej z Nowego Targu rozegrali pokazowy mecz. W pierwszej chwili potraktowałem to jak żart, ale tekstowi towarzyszyła bogata dokumentacja fotograficzna. I podziękowania organizatora imprezy Mariusza Jarzębskiego, adresowane do dyrekcji TPN: „Bardzo przychylnie do naszego pomysłu podeszły władze Tatrzańskiego Parku Narodowego, za co im z tego miejsca serdecznie dziękuję. Pomysł wypalił, więc na pewno będziemy go kontynuować. Za rok chcemy już jednak zrobić drugą edycję z większą pompą”. Telefony do znajomych, SMS-y, mejle. Konsternacja, niedowierzanie, oburzenie. Zdobyte informacje były niejasne, a odpowiedzi wymijające. Nikt jednak nie stwierdził zdecydowanie, że taki incydent nie miał miejsca. Wkrótce Paulina Kołodziejska z TPN powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową: „Do TPN nie wpłynął żaden formalny wniosek na organizację meczu”, i dodała, że park nie przewiduje zgody na organizowanie tego typu wydarzeń w przyszłości. Wszystko wydaje się niemal w porządku, może zaszło jakieś nieporozumienie, lód zarysowany łyżwami niedługo się roztopi, śladu po sprawie nie będzie. Czy warto o tym pisać? Warto. Chociażby ze względu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Legenda wielkiej budowy

Nowa Huta była najpierw legendą wyolbrzymioną przez propagandę, a potem antylegendą. A w życiu nie ma takich przeskoków Józef Tejchma – szef organizacji ZMP na budowie miasta i kombinatu Nowa Huta (1951-1955) Pamięta pan, jak przyjechał pan do Nowej Huty pierwszy raz? Jak to zobaczył? – Pamiętam! I to wrażenie… Takie samo jak mojej mamy, która przyjechała tam znacznie później. Bardzo się dziwiła, że to na takich polach, gdzie w Markowej buraki się sadzi i ziemniaki. Na dobrych polach! – Właśnie! Że tam budują. Cegłę zwożą, jakieś betony. Ja to pamiętam jako błoto! Jako chodzenie w butach pod kolana, w błocie, nawet trudno było normalnie się poruszać. Nie miał pan ochoty rzucić tego wszystkiego i wrócić do Warszawy? – O nie! To było moje zadanie, ZMP-owska dyscyplina. Wtedy się tym przeraziłem. Przeraziłem się, że wchodzę na teren nieznany i dziwny. Gdzie ma być cudowna Nowa Huta, tak pisali w gazetach, a jest wielkie błoto! Ale nie mogłem nawet myśleć o tym, żeby się wycofać. Mnie osobiście błogosławił Władysław Matwin, przewodniczący ZMP, człowiek o wielkim autorytecie. Jedna z ciekawszych postaci życia partyjnego i kierownictwa partyjnego. Najlepszy dowód, jak się pożegnał z władzą. Bo nie mógł wytrzymać z Gomułką i po prostu poszedł

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Promocja

SPA z jeziorem w tle

Cztery, a może pięć gwiazdek? Polska staje się coraz bardziej popularną destynacją turystyczną. Zgodnie z raportem Głównego Urzędu Statystycznego „Turystyka w 2018 roku” liczba turystów, którzy odwiedzili nasz kraj wzrosła w porównaniu do roku 2017. Dlaczego?.

Aktualne Przebłyski

Wielka kasa na fałszywy mit

Państwo skolonizowane przez PiS sypnęło kasą na wymyślony przez prawicę Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Na plakaty, dodatki do rządowych gazet i ulotki wycięto tysiące drzew. Spółki rządzone przez posłańców dojnej zmiany wywaliły kolejne miliony. Szczególną gorliwością w gloryfikacji „Ognia”, „Burego” i „Łupaszki” wykazali się: dr Jerzy Bukowski, dr Kazimierz Krajewski i dr Tomasz Łabuszewski oraz dr Wojciech Muszyński. – Dr Jerzy Bukowski z kanapowego Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych ciągle walczy o niepodległość Polski. Nawet PiS i Duda nie są dla niego wystarczająco niepodlegli. Wierzy, że kiedyś obudzi się w wolnym kraju. My zaś wierzymy, że Bukowski długo będzie żył na czyjś koszt. – Dr Kazimierz Krajewski i dr Tomasz Łabuszewski (obydwaj z IPN), stając w obronie Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, napisali, że „we wsi Potoka zginęły cztery osoby cywilne (w tym troje dzieci), które mimo rozkazu opuszczenia domostw ukryły się w jednym z nich”. Podłe to. Ale takich tekstów IPN ma wiele. – Dr Wojciech Muszyński (też z IPN): „Liczebność żołnierzy wyklętych ocenia się na 150-200 tys. osób biorących udział w czynnej walce”. Nie podaje daty, bo to czysta brednia. Po kolejnych amnestiach w lasach w 1947 r. było kilka tysięcy ludzi.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Solidarnie z Michnikiem

Paść ofiarą ataku jakiegoś dewianta zdarza się nie tylko osobom publicznym. Mamy w Polsce coraz więcej takich zachowań. Ale jeśli na Adama Michnika napada w pociągu polityk PiS, to duży problem mają przede wszystkim ci, którzy wprowadzili Dominika Tarczyńskiego do Sejmu, a później do Parlamentu Europejskiego. Myślę tu o prezesie Kaczyńskim. Zna on przecież liczne chamskie wybryki i rynsztokowe ataki Tarczyńskiego na ludzi z obozu krytykującego politykę PiS. Kaczyński to widzi, ale nie reaguje. Mimo że Tarczyński w bliskim otoczeniu prezesa hańbi także jego. Chyba że napaści Tarczyńskiego na Wałęsę i Michnika są dla prezesa warte zatkania nosa i zamknięcia oczu. Korzystający z tego swoistego immunitetu hucpiarz zaczynał od oszukiwania pielgrzymów jeżdżących do Włoch i Izraela, naciągania ludzi na wizyty u egzorcystów i sprowadzenia do Polski cwaniaka z Ugandy, który miał za pieniądze wskrzeszać umarłych. Do Lecha Wałęsy działacz PiS pisał: „Zapraszam cię na solo, bydlaku”. A prezydentowi Dudzie, gdy ten jeszcze był europosłem, przyprowadził Syryjkę, która natarła mu skronie świętym łojem. Od tego natarcia małżeństwo Dudów często widzimy na zdjęciach z tym notorycznym kłamcą, który mówi o sobie: „Jestem polską elitą”. I tak inteligencję żoliborską zastępują tacy samozwańcy. Andrzej Duda nie zareagował na to chamskie zachowanie wobec Adama Michnika. Jego milczenia nawet nie warto

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Ograniczenie czyni mistrza

Historia już pokazała, że na dłuższą metę walka z elitami źle się kończy dla tych, którzy z nimi walczą. Z PiS będzie tak samo Juliusz Machulski – reżyser, producent filmowy, aktor, scenarzysta i dramaturg. Założyciel Studia Filmowego Zebra. W niedziele w Canal+ można oglądać serial „Mały Zgon” w jego reżyserii. 10 marca kończy 65 lat. Stęsknił się pan za „Kilerem”, skoro w „Małym Zgonie” powrócił motyw sobowtóra, którego wszyscy biorą za tego drugiego? – Nie wyszukuję projektów, w których pojawia się taki motyw. Po „AmbaSSadzie” wiedziałem, że praca z aktorem, który gra ze sobą jak z bratem bliźniakiem, znacznie wydłuża zdjęcia, i kiedy pojawił się ten pomysł, nie byłem zachwycony. Ale scenariusz „Małego Zgonu” przekonał mnie na tyle, że zdecydowałem się do tej wody wejść jeszcze raz. Podobało mi się, że autorzy – Maciej Kawalski, Filip Syczyński i Piotr Domalewski – uciekają od sztampy: jak pojawia się mafia, to nie rosyjska, tylko czeska, jak jest zabójca, to Fin, a nie Amerykanin. „Mały Zgon” jest bardzo niegrzeczny – bohaterowie nie boją się zakląć, a kamera nie ucieka przed przemocą ani seksem. Bardzo brakuje takiego nieskrępowania w zachowawczych filmach i serialach adresowanych do szerokiej publiczności. – To tzw. serial premium, w którym można

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

O Stanisławie Kani (1927-2020)

Józef Tejchma – członek Biura Politycznego KC PZPR (1968-1980), wicepremier w latach 1972-1979, dwukrotnie pełnił funkcję ministra kultury i sztuki (1974-1978, 1980-1982), minister oświaty i wychowania (1979-1980). Stanisław Kania – co go pchało do przodu, co było motorem jego kariery? – Myślę, że odpowiedź jest prosta: bardzo złe położenie wyjściowe, jako młodego człowieka ze wsi. Pamiętam ten czas, zaraz po wojnie. To wtedy zrodziła się taka zbiorowa ambicja – mówię zbiorowa, bo mnie także ogarnęła, i tysiące innych – żeby wyrwać się ze środowiska wiejskiego, zajść jak najdalej, jak najwyżej. Żadne inne motywy nie mogły wchodzić w grę. Przecież wtedy nie myślało się o tym, żeby zostać ministrem, politykiem wysokiego szczebla. Chodziło o to, żeby się uwolnić od ciężaru życia na wsi, nie być obciążeniem dla rodziny i budować samodzielne życie. A władza ludowa dawała takie możliwości. – Tak! To cała tajemnica, nierozumiana dziś przez wielu, jak to się stało, że tamta władza, nazywana ludową, miała jakieś poparcie. Bo oni myślą w kategoriach wyższych wartości, wolności, demokracji itd., a wtedy to nie odgrywało wielkiej roli. Jeśli była jakaś wartość główna – to uczyć się! Bo na wsi wcześniej właściwie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Przemilczane gwałty i zbrodnie

Konferencja Klubu Parlamentarnego Lewicy i „Przeglądu”: wśród „żołnierzy wyklętych” wielu było pospolitymi bandytami Tygodnik „Przegląd” od lat ściera się z poglądami i publikacjami IPN. Nasze książki wydawane w serii „Historia bez IPN” to reakcja na zakłamywanie przeszłości. Cztery tomy poświęciliśmy „żołnierzom wyklętym”. Logiczną konsekwencją działalności wydawniczej było więc zorganizowanie przez Klub Parlamentarny Lewicy i „Przegląd” konferencji naukowej w Sejmie (za zgodą jego prezydium): „Bezdroża państwowej polityki historycznej. Polemicznie o »żołnierzach wyklętych«”. Otwierając ją, wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty przypomniał, że trzy lata temu przeprosił za ustawę z 2011 r. ustanawiającą Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, którą wtedy Klub SLD poparł. – Dzisiaj – mówił – jeszcze raz ją przeczytałem i uważam, że lewica nie mogła jej w sposób tak bezkrytyczny popierać. To nie powinno się zdarzyć. Konferencja miała na celu przedstawienie roli „żołnierzy wyklętych” w polityce historycznej prawicy i IPN. Te środowiska uważają, że trzeba kształtować dumę narodową i przywracać pamięć o tych, którzy walczyli z sowieckim okupantem i nową władzą. – W rzeczywistości chodzi im o to, by usuwać z narodowej tradycji wszystko, co wiąże się z lewicą i Polską Ludową – powiedział Paweł Dybicz, który zaproponował, by Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych przekształcić w Dzień Pamięci

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Kapitalizm w czarnej dziurze

Świat jako obóz pracy Prof. Tadeusz Klementewicz – profesor nauk społecznych w Zakładzie Teorii Polityki i Myśli Politycznej Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW, członek kolegium redakcyjnego „Colloquia Communia”. Autor m.in.: „Stawka większa niż rynek. U źródeł stagnacji kapitalizmu bez granic”, „Kapitalizm na rozdrożu. Obłęd zysku czy odpowiedzialny rozwój”. Polska na mapie świata… – …to półperyferie, przynajmniej w europejskim systemie gospodarczym. I te półperyferie chcą się wybić. – Historycznie patrząc, mieliśmy kolejne modernizacje, które miały nas zbliżać do tzw. nowoczesności, w sensie i kulturowym, i gospodarczym, ale gdzieś się zatrzymywały w pół drogi. Pierwsza fala to Królestwo Polskie, reformy Druckiego-Lubeckiego, Staszica, założenie Zagłębia Staropolskiego, banku narodowego, systemu kredytowego itd. Potem były fala industrializacji wokół Łodzi, rozwój włókiennictwa dzięki niemieckim przedsiębiorcom, ale też uprzemysłowienie Zagłębia Dąbrowskiego, którego jądrem był dzisiejszy Sosnowiec. Inwestowano tam głównie kapitał francuski. Najważniejszym ośrodkiem przemysłu metalowego stała się Warszawa. Jak się wybić z mierności? Potem przyszła niepodległość. – II Rzeczpospolita, z punktu widzenia rozwoju gospodarczego i struktury społecznej, to właściwie degrengolada. 700 rodów ziemiańskich rządzi, nie ma reformy rolnej, wskutek tego wieś jest przeludniona;

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Wódeczka z wiceprezydentem

Dajcie mi władzę, a ja wam pokażę. No i nominat PiS na wiceprezydenta Chełma Daniel Domoradzki pokazał, jak łączy uciechy życia z manifestacyjną religijnością. Domoradzki jako wiceprezydent odpowiedzialny za oświatę tak bratał się z elektoratem, że z maturzystami pił wódkę na studniówkach. Młodzi napili się z notablem, a filmik z nowym kumplem od gorzały puścili do sieci. Rządzący Chełmem PiS spuścił Domoradzkiego z posady. W ciągu półtora roku piątego wiceprezydenta od oświaty. Jak przystało na ministranta i byłego zakonnika, Domoradzki rozstał się z miastem słowami: Bogu niech będą dzięki. Nie wiemy, niestety, czy w ten sposób dziękował za darmową gorzałę.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.