Świat jako obóz pracy Prof. Tadeusz Klementewicz – profesor nauk społecznych w Zakładzie Teorii Polityki i Myśli Politycznej Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW, członek kolegium redakcyjnego „Colloquia Communia”. Autor m.in.: „Stawka większa niż rynek. U źródeł stagnacji kapitalizmu bez granic”, „Kapitalizm na rozdrożu. Obłęd zysku czy odpowiedzialny rozwój”. Polska na mapie świata… – …to półperyferie, przynajmniej w europejskim systemie gospodarczym. I te półperyferie chcą się wybić. – Historycznie patrząc, mieliśmy kolejne modernizacje, które miały nas zbliżać do tzw. nowoczesności, w sensie i kulturowym, i gospodarczym, ale gdzieś się zatrzymywały w pół drogi. Pierwsza fala to Królestwo Polskie, reformy Druckiego-Lubeckiego, Staszica, założenie Zagłębia Staropolskiego, banku narodowego, systemu kredytowego itd. Potem były fala industrializacji wokół Łodzi, rozwój włókiennictwa dzięki niemieckim przedsiębiorcom, ale też uprzemysłowienie Zagłębia Dąbrowskiego, którego jądrem był dzisiejszy Sosnowiec. Inwestowano tam głównie kapitał francuski. Najważniejszym ośrodkiem przemysłu metalowego stała się Warszawa. Jak się wybić z mierności? Potem przyszła niepodległość. – II Rzeczpospolita, z punktu widzenia rozwoju gospodarczego i struktury społecznej, to właściwie degrengolada. 700 rodów ziemiańskich rządzi, nie ma reformy rolnej, wskutek tego wieś jest przeludniona; malutkie działki, chłop kupuje na rynku naftę, zapałki, gwoździe i na tym koniec. Największe zakłady przemysłowe, zatrudniające ponad 100 pracowników, są zagraniczne. Kobiety jako służące w bogatych domach. Mamy analfabetyzm, przynajmniej do początków lat 30. Finisz pod koniec lat 30., wymuszony koniecznością zbrojeń, niewiele sytuację polepszył. A Polska Ludowa? – Myślę, że dużo racji ma Andrzej Leder, pisząc, że Polacy prześnili swoją rewolucję mieszczańską, która polegała na tym, że uboga ludność, w zasadzie chłopska, objęła zakłady rzemieślnicze, przeniosła się najpierw do miasteczek, nastąpiła industrializacja, przeniesienie ludzi z rolnictwa do innych gałęzi gospodarki. Zaczęliśmy budować podstawy awansu cywilizacyjnego: huty, kopalnie, przetwórstwo przemysłowe, infrastrukturę transportową i energetyczną. Tyle że to było trochę anachroniczne. Inne gospodarki już się nastawiały na rynek światowy, na artykuły masowej konsumpcji, które zaspokajałyby potrzeby gospodarstwa domowego i rozrywki. W Polsce Ludowej to było niemożliwe? – A jaki był punkt wyjścia? Kraj zacofany, na dodatek zniszczony, z przetrzebioną inteligencją. Wpierw trzeba było zbudować uniwersytety, wykształcić inżynierów, kadrę zarządzającą, osłabić wzorcotwórczą rolę przedwojennej elity, bo z nią głęboka modernizacja byłaby niemożliwa. Warszawa przed wojną to był Paryż Północy, ale tylko w ścisłym centrum. Reszta to dzielnice czynszówek bez kanalizacji, bez toalet. W jednej izbie potrafiły mieszkać dwie, trzy rodziny. A urozmaiceniem diety był śledź kupiony za parę groszy w żydowskim sklepie. Rolą dzisiejszej lewicy powinno być przypominanie, że awans społeczny w okresie PRL dotyczył milionów. Powinna ona walczyć z obrazem rozpowszechnianym przez jej wrogów, że Polska Ludowa to tylko stalinowskie represje i satelityzm. Tak doszliśmy do III RP. – Transformacja neoliberalna polegała w zasadzie na udostępnieniu wewnętrznego rynku w zamian za umorzenie kredytów zaciągniętych w epoce Gierka. Dziś widać, jakie efekty przyniosła prywatyzacja – zlikwidowano zakłady, które zajmowały się samodzielnym wytwarzaniem finalnych produktów, i zastąpiono je montowniami. Jesteśmy mistrzami dokręcania śrubek! Dwie trzecie polskiego eksportu powstaje w zagranicznych filiach, a tylko 6% zatrudnionych pracuje w przemysłach wysokiej techniki. Tak wygląda bolesna prawda o polskim kapitalizmie. Szpital na peryferiach Dlaczego Polska tkwi na peryferiach światowego kapitalizmu? – Kapitalizm samoczynnie tworzy centrum i peryferie. Centrum przejmuje nadwyżki, ma lepiej zorganizowane państwo, jego elity tworzą ideologiczny obraz świata, czyli doktryny, które przewagę centrum uzasadniają. W centrum kwitnie nauka, są pieniądze, cuda architektury, imponujące muzea. Natomiast peryferie dostarczają surowców, siły roboczej, tam lokowana jest produkcja wymagająca pracowników o niskich kwalifikacjach, energochłonna, zanieczyszczająca środowisko. Kapitalizm ma strukturę wielopiętrową? – Na samej górze znajdują się jego tytani. Na początku to byli wielcy negocjanci: Jakob Fugger, John Law, Jacques Necker. Teraz – władcy aplikacji, np. Jeff Bezos, twórca Amazona. Jego majątek oceniany jest na 130 mld dol. A co on wytwarza? On jedynie umożliwia obieg towarów. Ci na górze nie mają żadnych fabryk,
Tagi:
biznes, chrześcijaństwo, elity, globalizacja, gospodarka, historia, historia Polski, historia PRL, II RP, III RP, innowacje, innowacyjna gospodarka, innowacyjność, kapitalizm, kapitał, konsumpcjonizm, korporacje, Kościół katolicki, neoliberalizm, Niemcy, nierówności, nierówności społeczne, NSZZ Solidarność, oświecenie, państwo dobrobytu, podatki, polityka gospodarcza, Polska, polski Kościół, prawica, PRL, protesty, przedsiębiorczość, przedsiębiorstwa, przemysł, raje podatkowe, reindustrializacja, relacje polsko-niemieckie, rozwój, stosunki polsko-niemieckie, Tadeusz Klementewicz, transformacja, UE, USA, zrównoważony rozwój